zingara, 14 czerwca 2018
później poszukaj wnętrza,
tam drzwi niczym ramiona,
otworzą się w wytartych wersach
pomieszałam wszystkie sny.
uczucia i myśli, wciąż wirują -
wabią dźwiękami wchodzą we mnie
uderzają niczym fale jedna za drugą.
wsłuchuję się w nic - nie słyszę,
bo należę do innego
czasu, mimo że tam jest tłoczno
nie trzeba czekać. przecisnę się przez kamienną
klatkę i porozrzucam niewysłane świąteczne kartki.
przeterminowane pozytywki
a ktoś dorzuci zapałkę i zmieni cały ten syf
w martwy pejzaż. jeśli potrafisz odliczaj czas,
lub połam wskazówki zegara
następnie odwróć wzrok
i nie szukaj w pogorzelisku mojego imienia
zingara, 8 czerwca 2018
podobno błądzę, gdy zdzieram
ze świata aksamit obnażam skorupę.
lecz to nie ja jestem naga.
w niedopowiedzianych słowach
wchodzę w markotne krajobrazy
zakleszczam się pomiędzy
nawiasami - a tam, słodkodławiący
gniew zrósł się z korą
starych drzew
i tylko po korzeniach
można wejść do nieba
a wieczór - tak pięknie pachnie.
agonalnie. cały we wzory wchodzi przez
potylicę noworodka
uważaj: to jego rytm wbija się w smog
odtwarza w pętli i jest uczulony na bliskość
bo nie jestem tkliwa
zingara, 8 czerwca 2018
/zapijam przestrzeń. a droga która
ubywa, rozdmuchuje pierze
i sypie w oczy/
szukam wyjścia z niewyrwanego snu.
kołyszę się, nie za szybko,
bo z resztek wspomnień
wyrabiam balsam - osobista
kokaina
matowieje. kończy się głód
zamienia w żywioł.
lecz, gdy w dłoniach trzymam rtęć
stoję po niewłaściwej stronie.
z pustych puszek wydobywam esencję
- niektórzy nazywają ją prozą życia
wchłaniają resztki z nocy
odrodzeni? a może półmartwi?
wciąż słyszą tylko siebie, kiedy niebo
zabawia się białym piórem, łechce
strefę ciszy
staje się wiotka jak niemowlę
zingara, 30 maja 2018
na ostatniej kartce zapisałam genialną myśl,
uśmierzyła ból
nieśmiałość i czystość zjednały się z nocą
(po wieloletniej walce nadeszło zespolenie
najdoskonalszy rozejm)
podwijaliśmy mankiety, by odsłonić
nasze malutkie stygmaty
stanowiły wabik
krew - wystawiona na pożarcie wilków
myśleliśmy o symbolach
które wykraczają poza duchowość
na przykład takie wytatuowane hieroglify - niby nic,
a jednak - ogień w nich, tęcza i zdrój.
albo zielone ogniki wtopione w pergamin
zachłannie pochłaniały przestrzeń, można by rzec
wgryzały się w idealną strukturę.
znaczenie - czyste jak biel
która przybrała kolor popiołu
podałeś pióro z wyschniętym atramentem
nic z tego
nie zabazgrzę ani jednego przeklętego słowa
na swoich prochach
zingara, 28 maja 2018
Ewa chodzi po pustym pokoju,
pomimo tego potyka się o meble.
otwiera i zamyka drzwi
wpuszcza świeżostęchłe powietrze
– przesiewa niczym żyto. śpiewa i płacze
zdejmując białe rękawiczki,
pochłania wzrokiem księżyc
nie pachnie kwiatami; więc po coś głupia
schodziła na dno piekła,
przywoływała swojego pisarczyka
opisuje wiatr -
nie sposób zamknąć go w dłoniach
zingara, 28 maja 2018
układam nic na szachowNICy.
głaszczę pustą planszę wchodząc
w przeszłość. panuje tam zaduch,
nie jest mi ciężko
moja wina mieści w sobie
wszystkie pustki pustek.
pokrywa mnie wżerając w słowa
w czyny, jest niepewna
umrzeć? czy ponownie się narodzić
jak ten inny świat w którym
ołowiana panienka
(wątła i ociemniała)
uśmiecha się,
bo jej NIC unosi ciepły wiatr
– jest nieśmiertelny
zingara, 23 maja 2018
/opisz mnie niczym amnezję,
później zaszyj w ustach pomyleńców/
ukrzyżuj, a spadnie grad zmieszany
z solą i octem, oczyści rany
matka ziemia krzyczy,
wyjmuje i wbija gwoździe,
krew nie tryska.
więc, dobij; bo wróci martwe,
kiedy wyschnie grób
zingara, 23 maja 2018
przekraczając niezniszczalne granice
wypijesz krew, bo ciało plus ciało,
równa się średnik - wykropkuj kropkę
i odwróć wzrok, straw.
pozostanie przecinek, niczym symbol
państewka – (trwało-wulgarny?- nie … )
we wnętrzu myśli pobudż instynkt
– czuły - aczkolwiek wrażliwy na nic
niczym widziadło, przechadza się po naszych
oczodołach - uwierz w legendę, w pisarkę
(z prochu w proch) i urna i chwała po śmierci.
zacna poetka
zingara, 21 maja 2018
w szaleństwie widnieje „klucz”
nie zmienia nic - widzisz i słyszysz
wśród cieni, bo trudno przekroczyć
jest ścieżkę
do zapomnianego krajobrazu
( nieistniejący szept, dwa szepty?
- stawiam pasjansa )
utknęłam w ostatniej sekwencji.
forma nie posiada znaczenia
kiedy wersy układają się
na wspak
wbijają w litery - tworząc słowa.
piekło. świtamy skazani -
tak dosłownie - wyczytajcie mnie tam
zingara, 20 maja 2018
/w błocie namaluję
twój portret, później napiszę wiersz /
rażący neologizm połączył nasze
chromosomy - a ja w trzewiach czuję ból
- zakładam różowe okulary
mimo, że z niedomkniętych dłoni
sączy się krew, kropla po kropelce
niczym kwas wsiąka w urodzajną ziemię
– pokrywa otwarte równiny
tam, płożę swój głód i skomlę
jak osierocone szczenię - stapiam się
z sakramentalnym tak/nie
dla mnie cień wtapia się w iluzję
neologizmu, bo tylko ja
cała jestem odlewem z popiołu
Regulamin | Polityka prywatności
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.