Poezja

tetu


tetu

tetu, 9 listopada 2025

szóste: nie kręć. ziemia i tak obraca się za szybko

źródło ognia zaczyna się pod powiekami. w ustach
mam las, suchy jak ziarna pieprzu. wystarczy iskra,
by to co na języku, płonęło żywym słowem. wymówka

jest jak zapałka, skrawek papieru — ziemia,
już chyba niczyja. nim zdmuchnę płomień,
chcę poznać jego surowość, skruszyć go w palcach;

zaboli — wiem, ale tylko tak uniosę
bezgraniczną pustkę, niewyobrażalną ciemność.


liczba komentarzy: 2 | punkty: 4 | szczegóły

tetu

tetu, 2 listopada 2025

siódme: czcij swoje zwycięstwa i klęski swoje

pies pogrzebany. ogień według świętego
Hefajstosa. zupa — skór wielu. rosół. popieprzony

image. odporność na oparzenia. pogorzelisko namaszczeń;
w pełni spopielony świt.


liczba komentarzy: 2 | punkty: 3 | szczegóły

tetu

tetu, 26 października 2025

ósme: pamiętaj, by zdusić żar nim odrodzi płomień

powstaję. światło ma inną drogę, jest zimne. nie rozgrzewaj
ognia, podsycanie nie zatrze śladów pogorzeliska. z dnia na dzień
jestem silniejsza, nabieram popiołu w usta. zlepiony

nie będzie unosił wypalonych słów. niepotrzebne
są wyroki i litanie do fałszywych patronów.


liczba komentarzy: 1 | punkty: 4 | szczegóły

tetu

tetu, 21 października 2025

dziewięte: nie będziesz wskrzeszał mostów moim imieniem

ciało pamięta. pogorzelisko pełne dymu
i deszcz parujący przez skórę. pełnia
ma smak popiołu; kolor miedzi

przesłania światło. nie wskrzeszaj mostów,
tam nie ma nic, prócz rdzawych kraterów,
imion spalonych w atmosferze. czerni

trzeba ulec. ma moje usta wyssane do sucha.


liczba komentarzy: 3 | punkty: 4 | szczegóły

tetu

tetu, 17 października 2025

dziesiąte: nie będziesz pił tej suszy przede mną

spaliłam wszystkie miejsca do których mogłeś wrócić;
dziewięćdziesiąt procent powierzchni — to zgliszcza.
ciało rozkłada się szybciej niż noc, pchnięta słowem
przecina światło, odsłaniając resztki cienia.

jeszcze na niego patrzę, słyszę jak wyje —
jeszcze ma dziewięć swoich przykazań,
by się dopełnić. dopóki pełnia nas nie przeważy
na mojej skórze dogasają mosty.


liczba komentarzy: 1 | punkty: 3 | szczegóły

tetu

tetu, 11 października 2025

dzisiaj mam dla ciebie więcej czułości

mogłam to zignorować ale głód
ma kształt wystającego brzucha
pustych piersi nie da się wyssać
dlatego nic z mlekiem

matki przekłuwają usta
noszą gniazda na głowach
matki nosicielki
matki z krwi i rzeki

opowiedz mi o Etiopii
dzieciach z przezroczystą skórą
za żebrami głęboka otchłań —

pieniący się Nil
wylewa zawsze nie w porę
jak sucha woda

z łona pramatki sypie się piach


liczba komentarzy: 5 | punkty: 6 | szczegóły

tetu

tetu, 5 października 2025

Kamień

Milczysz
a ja chciałabym wiedzieć dokąd
suną chmury ile kropel spadło
nim wyrosłeś

z poszarpanego ciała — cień
kładzie się u stóp góry
na podobieństwo i wiarę

jestem kamieniem

Milczę
a ty chciałbyś wiedzieć dokąd
będę wyrastać cieniem w kamieniu
światło

spójrz w górę
chmury płyną brzegiem
mieszczą się w dłoniach


liczba komentarzy: 8 | punkty: 4 | szczegóły

tetu

tetu, 15 lutego 2025

przepływania

niewykarmione sny wracają pod osłoną
nocy nie rozdziewiczą płytkim oddechem
bądź czujna

ciemność odkleja się od światła i razi bardziej
niż najjaśniejsza myśl

jesteś w nich

cząstką nadajesz kształt pierwotnego wzoru
i wszystko płynie —
ociera się o przekrwione oczy

pełnowymiarowe przestrzenie są interpretacją
z gatunku: płyń z dala ode mnie

i pokonujesz dystans
w twojej głowie senny margines
wynosi cię na nowe wody


liczba komentarzy: 2 | punkty: 5 | szczegóły

tetu

tetu, 8 lutego 2025

zaćmienie. w martwym punkcie.

Jeśli nie oprzesz jednej nogi poza Ziemią
nie utrzymasz się na niej.
Odyseas Elitis



nie przyjdziesz. wiem, czasy są inne;
oderwane od rzeczywistego strachu przesiąkają
innym. to co brałam za jasną stronę — pociemniało.
trzeba odtłuścić światło, zmyć niepotrzebny nalot;

spójrz,

noc ma podkrążone oczy, nie spała czekając naszych snów,
uwięzionej w próżni historii kochanków. pamiętasz księżycowy kamień?
był namiastką bliskości, przeglądałam się w błękitnej poświacie,
by choć przez chwilę ujrzeć Lunę wtuloną w półnagie ciało.

przyjdź,

mój dom sięga dalej niż droga mleczna, im głębiej,
tym wyższe zagęszczenie. świat ma więcej niż jedną krawędź.
wisimy na włoskach, otwieramy się pod wiatr; słoneczny
strąca z pękniętego nieba wszystkie obumarłe szczątki.

jesteśmy tak szczęśliwi w swoich nieszczęściach,
że przepływamy obok, od nowiu począwszy.


liczba komentarzy: 4 | punkty: 8 | szczegóły

tetu

tetu, 24 sierpnia 2024

chcę być z tobą w zmowie

oto jestem
jeszcze możesz mnie posiąść
w zimnym i upalnym wietrze —

na zmianę pogody
i niepogodnych snów
zanurz mnie — kuś

jeszcze jestem
ciągle możesz mnie złapać
nim odejdę pospiesznie
w chłód
deszczowego lata

i będę już tylko kamieniem
niemym fragmentem skały
zatrzymaj więc póki możesz

niedoskonałych


liczba komentarzy: 2 | punkty: 4 | szczegóły


10 - 30 - 100  






Zgłoś nadużycie

 


Regulamin | Polityka prywatności

Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.


Opcja dostępna tylko dla użytkowników zalogowanych. zarejestruj się

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1