Łukasz Radwaniak, 19 stycznia 2011
Stojom gronie dołokoła,
jak korona nasej ziemi,
Hej! górole róbcie koła,
zatańcemy ś nimi!
Ciupaskami wymachujcie
i łognisko przeskakujcie,
na skrzypeckach rżnijcie łostro,
do gorzołki mówcie siostro!
Stoi lipa przy gospodzie,
stary Jasiek pod niom chrapie,
zdo sie, nie jes dziś na chodzie,
a Maryna widły łapie!
Ciupaskami wymachujcie
i łognisko przeskakujcie,
na skrzypeckach rżnijcie łostro,
do gorzołki mówcie siostro!
Łukasz Radwaniak, 14 stycznia 2011
Nie par dziywce przes łokiynko,
nie wypatruj Jaśka w dali,
Jasiek dzisioj tu nie przydzie,
Jaśka gronie zawezwały.
Jasiek poseł przes doline,
ka potocek sie zacyno,
Jasiek jus za graniom zginoł,
ze słoneckiem zaseł za niom.
Łotrzyj łocka swoje piykne
i nie frasuj sie dziywcyno,
Jasiek musi być ślybodny,
bes to trza mu być samotnym.
Jasiek poseł przes doline,
ka potocek sie zacyno,
Jasiek jus za graniom zginoł,
ze słoneckiem zaseł za niom.
Łukasz Radwaniak, 7 grudnia 2010
Kołysanki mu śpiewają,
a ON wysoki do nieba.
Cudował sporo
i mówił także,
czasem niezrozumiale
(tekst o włodarzu zbliżył
mnie do buddyzmu).
Dużo straszył,
w jego strach
trudno uwierzyć,
ale się staram.
Potem zrobił coś z życiem:
przeplótł je śmiercią.
(nadaremno?)
Wszyscy świadkowie
już dawno nie żyją.
Łukasz Radwaniak, 25 listopada 2010
Polak wyszedł na śnieg
i jego ojczyzną stały się Narty.
Potem zobaczył ssaka,
który nie był mężczyzną.
Gdy z męża przeistoczył się w pijaka,
urodził mu się wiersz
i zamiast ojcem został poetą.
Wciąż szuka swojego kościoła
i uczy się grać na gitarze,
bywa także himalaistą
we śnie.
Łukasz Radwaniak, 27 września 2010
zasnuty przez mgłę
zatrzaśnięty w niemocy
pogrążony w nieumiejętności
z lewymi skrzydłami
szukam siły
by odejść
na drugi krąg
morze mgieł
zalegające doliny
jest piękne
w nim śpi nadzieja
widać ją ze szczytów
Łukasz Radwaniak, 14 września 2010
Gdzie pochyłość wydm arabskich?
Gdzie strzelistość włóczni rzymskiej?
Ty kilofie prostokątny!
Ty motyko bez promieni!
O ty wiato tramwajowa!
Tyś syntezą jest Bizancjum
i imperium senatorów,
w ciebie Hegel ducha wdmuchał,
żeś o mało co nie pękła!
Czemu ty odmawiasz stoku narciarzowi,
gdy na tobie spocznie okiem,
lecz go w oko kujesz kantem?
Ty latarnio z wysięgnikiem!
Ty toporku porąbany!
O ty słupie bez napięcia!
Gdzie u ciebie krzywej linii
jest wspomnienie,
co jest częścią paraboli
i kultury triumfu łukiem?
Tyś jest kamień ociosany,
co w ogrodzie nim wywija
barbarzyńca nieubrany.
Łukasz Radwaniak, 31 sierpnia 2010
Uwięziony w środku tygodnia
robię herbatę.
Jestem wtedy swoją matką,
czułą i opiekuńczą,
moja zaradność mnie wzrusza.
Wrzenie wody dreszczem witam:
Czy zdołam ją posłodzić?
A mnie cukru potrzeba,
wypłukał go wczoraj ognisty przypływ.
Ciekawe, jak sobie radzili inni:
Wojaczek, Sted, Grochowiak?
Czy pod kryształowymi bryłami
też uginały się im ręce?
Pierwsze łyki spełniam
ze wschodnią celebracją,
obcą codziennej ekspresowej.
Wnętrze szklanki dymi bezpieczeństwem,
a powstająca w niej pustka
dotyka "czasem" za mocno.
Odwlekany ostatni łyk kończy azyl
i przywraca wewnętrzny niepokój.
Łukasz Radwaniak, 4 sierpnia 2010
synkowi
Ja Jan jestem pan
pan Jan jest naj
pierwsze imię
pierwsze słowo
pierwszy syn
umiłowany uczeń
Jahwe jest łaskawy
syn ma oczy niebieskie
będzie królem
i Apokalipsa go nie dosięgnie
Ja! nie!
Ty Janie! zostałeś wybrany
Niechaj kanty błogosławią cię
swą krągłością
pierwszy kowboj
pierwszy góral
pierwszy nieżyjący dziadek
imię to spadek
Łukasz Radwaniak, 27 czerwca 2010
Znalazłem go na ulicy,
leżał zwinięty paragon
ze sklepu kosmetycznego:
Towar: kosmetyk-dezodorant Fa,
Cena: osiem złotych, dwadzieścia groszy,
z tyłu dopisałem wierszyk:
"Jak komety jestem warkocz,
co go twoje jądro wznieca,
jestem zapach, co podnieca,
u twej sukni trenem jestem,
jak Aladyn w lampie syczę,
twoje ciało bluszczem plączę
i w kosmosie się freonem
za kometą lekko sączę".
A fiskalna kasa,
w sklepie sobie stoi,
wydrukuje wszystko,
co nas zaspokoi?
Znowu w domu, na lodówce,
paragon z mięsnego widzę,
krwisty i pachnący rzeźnią:
Towar: mięso-żyrafina-2kg,
Cena: dwadzieścia dwa złote,
myślę, zwisając na chłodni:
"Człowiek to zaimprowizowany kubeł wody,
mięso, będąc stanem stały wody,
topniejąc krwawi,
potem krzepnie w twardą bryłę,
szyją się ku niebu wznosi,
ale bezwład opadania mu właściwy,
więc opada, na i pod ziemskie niwy.
Będę miał zakładkę do Baudelaire'a".
A fiskalna kasa,
w sklepie sobie stoi,
wydrukuje wszystko,
co nas zaspokoi?
Łukasz Radwaniak, 21 czerwca 2010
Na mszy syn
podał mi kamień
i przypłynęły kirkuty
omszałe macewy
nieświadomy gest dziecka
o niebieskich oczach
kamień
pamięci znak
niepokoju
„Miasteczko Bełz” jest
jego ulubioną kołysanką.
Regulamin | Polityka prywatności
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.