Yaro, 25 kwietnia 2017
zrodzeni a nie stworzeni
przybyli na świat w identyczny sposób
na porodówce wśród innych dzieci
zakołysani w czerwone czasy
w takiej samej kołysce
na uśmiech matki pryskał strach z bólem
zapach mleka z brunatnych sutków
piersi ogromne domem pokarmem
tuliła przed całym światem
matka zawsze była nie inaczej
ojciec
w pracy albo Bóg wie gdzie
zimny wieczór grudniowy
przyodziali tatę w mundur i pałkę
czarną lufę nabili pestkami
płacz lament słowa matki
rozczarowanie
tęsknota słów pacierze
oni tacy mali
Yaro, 25 kwietnia 2017
upadam choć muszę biec
serce na uwięzi tłucze o drzwi
wydarty z księgi życia
umieram dla świata w oczach wariata
ile wody w Wiśle ile lat
na twarzy nieliczonych dni
każda zmarszczka radość lub porażka
upadam na twarz
żółty piach klei się do spoconego czoła
zdrętwiałem ona tu stała odliczała dni
smutne słowa matki zapamiętałem
wyryte serce na szkle
umieram dla świata w oczach wariata
ile wody w Wiśle ile lat
na twarzy nieliczonych dni
każda zmarszczka radość lub porażka
Yaro, 7 marca 2017
budowałem dom przez całe życie
stwarzałem spokój przy kolacji
mury runęły cegła po cegle
czerwone serce
z gałązką w ręce
nie ma nas
nie ma dla nas nieba
uciekasz w dal
ja kaleka nie dam ci szczęścia
słowa jak rzeka
udajemy że jest wspaniale
powiedziałaś
prawda to okrucieństwo
oszalałem
Yaro, 27 stycznia 2017
namaszczone usta poety
co do cnoty niestety
nie dałby ręki uciąć
oddany uciechom
szaleje myśli huragan
pokreślenia słowa
kropki
rysunek Hitlera
po co do cholery
pisze
jeśli życia nie przekreśli
żony nie zmieni
przecież żona to nie rodzina
jedynie syn
wypija wszystko co kręci
nawet wodę po kolędzie
Yaro, 28 sierpnia 2016
pozostawiony jedynie dno
pamięci
dotyk ust
zapach tanich perfum
pamiętam
smak czerwonego wina
jak krew
echo muzyki
odbitej od blaszanego daszku
na przystanku
dyskoteka gra
mnie coraz mniej
na Ziemi
bez ciebie zdycham
za wiejskim sklepem
szkło w rękach
na dnie łez kropelka
rzadko czuję
się potrzebny
przecież ja
to nie nóż do konserwy
oparty o płot szczam
na wszystko
nie liczy się noc
bez czułości dłoni
nie zliczę
zgrabnych słów
które płyną w moich uszach
perfekcyjnie opanowałem
wolny stan
aż żal
Yaro, 25 sierpnia 2016
dzień inny jak każdy
a ty
kręcisz się wokół sklepowych wystaw
pełno masz butów
w szafce w przedpokoju
mało ci
wszystkiego za mało
robisz zapasy na całe lato
z której strony nie patrzeć
jestem zerem do potęgi
witasz mnie w progu
obmacujesz obojętnym wzrokiem
mówisz że musisz już iść
że pies wyprowadza cię czasem
na spacer wokół starej kamienicy
smycz na szyi świadczy że jesteś wariatką
jak tu nie pić zadowolę się ćwiartką
Yaro, 3 sierpnia 2016
zadajesz pytanie
-dlaczego pijesz Adamie?
-Ewo piję z żalu za utraconym Rajem
-mam dość twoich narzekań
ziemskich marzeń
tępych seriali
niemądrych koleżanek
jak w nierealnym świeci
nie śmiem myśleć o kobiecie
rano gdy do roboty wstaję za karę
mogłem leżeć pod drzewem
jeść banany
na jabłka narzucić embargo
z węża zrobić sandały
nie wiedząc co znaczy biedny a co bogaty
wystawiłaś na ziemi cennik zmuszając do pracy
Yaro, 2 sierpnia 2016
wmówili że jesteś potrzebny
całe dni wypełnia ciężka praca
ponuro rysuje się rzeczywistość
tak naprawdę buduję sobie grób
coś gorszego od lęków i strachu
w kotle piekła nie czuję smrodu
zawsze śmierdzi siarką
wystarczy wyjść na miasto
suną auta jak sanie w korowodzie
po kilkadziesiąt koni na skrzyżowaniach
reklamy sztuczne światła nocy oślepiają
nie ma spokoju
muzyka ogłupia śledzą mnie przepowiednie
wypełnione zawsze po nigdy przed
nie umiem nie potrafię naprawić
wybaczyć win nie umiem mówić szeptem
by nie zburzyć ciszy pokoju
w nim duży telewizor
gapię się całymi dniami do późnej jesieni
wzrok słaby ale słyszę więc jestem na fali
rzeczywistość
widzę zaplanowane moje życie
harówa od świtu do rana na cztery zmiany dwa etaty
w domu
nie ma mamy nie ma taty
Yaro, 20 lipca 2016
tęcza tolerancja
za rączki małe oderwane od zabawek
ciągną w ciemne korytarze
dotykają w zakazany owoc
nie mówiąc nic nikomu
smutne dni i długie lata
zatopiony w pamięci czarny kryształ
ktoś zabił w tobie dziecko
lubię toleruję
gdy geja pedofila torturuję
przypalają prętem białym od temperatury
w miejscach gdzie rodzi się mniemanie o miłości
bój się gdy ujrzysz mnie w kapturze
wściekłe oczy zaciśnięte zęby
bój się zasnąć zbudzę cię
przypomnę wszystkie dni
szanuję Boskie Prawo
nie mów mi że nie chciałeś
nie ma usprawiedliwienia
wpierdol
Yaro, 20 lipca 2016
zegar idzie
idź w pizdu
terminy umowy kredyty
po chuj mi to
wkręcony mówią pracuj
ale po chuj
i tak dadzą ci jeść
przecież człowiek równa się pies
może nawet mniejsze prawa ma
bar mleczny żywi takich podobnym ptakom
udam że mam deprechę lub schizofrenię
dadzą rentę kochanie się ustawimy
będę zbierał złom
odłożymy na podróż wokół świata
na razie tymczasem
wkurza mnie szef czasem codziennie
wszystko wywrócone na lewą stronę
obie skarpetki obie lewe
dość wyzyskiwania dość zarabiania
rozczulony idę
idę panie po zapłatę
na nowy za miasto wypadzik
Regulamin | Polityka prywatności
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.