Yaro, 10 października 2013
sprzedajesz te same pytania
co potem .gdy zapuka
czy to droga cicha
na druga stronę czegoś lepszego
może się mylę
zatracę myśli pod ziemią
w czeluściach rozgrzanego piekła
może niebo przygarnie jak szczeniaczka
choć wyglądem przypominam śmiech
ważne mieć marzenia
zakochać się w kilku chwilach
powspominać .marzeniom dać jeść
wieczorem spać
śnić po śmierci
łapać z ogon strasznego węża
jest dróg kilka ponieśli jak wilka
wkleję parę zdjęć
naszkicuję pamiętnik
podzielę się obrazem jak opłatkiem
po śmierci skasuj mnie z pamięci
Yaro, 9 października 2013
jak zwierzę
pełzam aleją z butelką
patykiem podpieram życie
pada parę słów
jak kłody pod stopami
potykam się wywracam mnie ktoś
do góry nogami
jak owad po oprysku konam
na kolanach zbieram siłę słów
nikt
nie podniesie żebraka
każdy rży jak koń do bata
matko
sam w świecie
na świecie ciebie brak
by drogę wskazać
drogowskazy ktoś skradł
matko
podaj dłoń
przytul raz jeszcze
daj miłości daj zjeść
rosół mi się śni
pamiętam
jakby to było wczoraj
by z tobą być
Yaro, 9 października 2013
matki żony córki i kochanki
nie dam wam swojej szklanki
uronię łzę nad waszym losem
nie powiecie nie gdy przyjdą nocą
skarabeusze złotem
błyszczące
wytrę płacz w wasze popielate włosy
nadstawicie piersi gołe
by nakarmić dziecię sine
z głodu brzuszki nabrzmiałe
z karabinem na ramieniu
walczę w kobiet imieniu
zamieniam kule złote na tabletki
od bólu i
celuję w piersi i głowę pełną nienawiści
serca zepsute reperuję
matki żony córki i kochanki
nie dam wam swojej szklanki
Yaro, 9 października 2013
październikowe popołudnie
pod sklepem wśród złotych liści
leży w rowie Leszek
w pozycji embrionalnej
jest mu wygodnie
narzekać nie umie
przecież dobrze go znam
śmieje kilku gości o promil mądrzejsi
jestem taki sam
łapię za szyjkę chwytam lufkę
nie tędy droga
albowiem są rzeczy ważniejsze
przy takich jak my
świat łapie kapcia na wszystkie cztery koła
życie jest proste jak czysta woda
jak duch przy modłach przejrzysty
uświadomiłem sobie jak życie mi się toczy
teraz gdy jesień przenosi w inny wymiar
słonko też niżej jest
padnę na kolana przed drogi końcem
ukresu sił każdy myśli co dalej jaki sens
pił męczył śmiechem krzykiem
dzieci nienawidzą tych chwil
Yaro, 8 października 2013
napełniony miłością
jak gliniany dzban wodą
może winem z Kany Galilejskiej
krew na stopach obtartych zbolałych
zamienia w życiu
kilka zdań
nie ma pytań
w cieniu lipy
odpoczywa jak Jan
zjada kromkę chleba
z masłem i świeżym miodem
idzie dalej w świat podły
przez ludzi stworzony
laską podpiera kulawy los
lekko zgarbiony
napełniony miłością
jak lilia spija wodę ze stawu
obmywa stopy
duszę ma jasną
jak promień światła rozszczepiony
Yaro, 8 października 2013
unieść ciało ponad ziemię
spojrzeć w serca marzeń
więc się nie wygłupiam
trącam gitary strunę
bo jedną mam taką jak ty
o jednym dźwięku takie tam wysokie A
ciężko brzdąkać łatwiej puścić bąka
zawsze jesteś koło mnie
nieporadny ja z wirem w głowie
po prochach chwytam chmury
witam muszlę klozetową
boisz się zostać wdową
kupisz mi
jeszcze jedną wódkę wyborową lub z lajkonikiem
wybieram bo mam takie prawo
pragnienia dościgam
rano gdy sikam
Yaro, 8 października 2013
kurcze
nie wiem o czym pisać
jak przemówić do was
nikt nie kocha was tak jak ja sam
zabiegany od dziecka
zawsze w kolejce
musiałem stać
z resztą po co się śpieszyć
życie jakoś pokleić
ogień w sercu wzniecić
napisać kilka fajnych słów
wysłać w elektroniczną przestrzeń
do ludzi których kiedyś poznam
ludzkie umysły wznieście
ogień w duszy niech płonie
złu nigdy się nie pokłonie
kocham ludzi
myślę wciąż o cudzie narodzin
śmierć o mijam bokiem
odchodzę szerokim łukiem
Yaro, 8 października 2013
jesień rozrzuca kolory liści
po lasach po parkach po głowach
idzie jak listonosz .niesie nowe wieści
jak przykładowy rachunek za prąd
jesień daje więcej
karmi kolorami spłoszone oczęta
miłością rozkwita
dziś wytną kilka drzew
spadną liście polecą jak głowy
kto o drzewach pamięta
zatrzyma się poeta skreśli wiersz
zapłacze nad udręką
liściem wytrze łzy
dalej powędruje
jak śpiewak wiatr
czas idzie w myślach
nakarmiony paletą barw
Yaro, 7 października 2013
nie umarłem nie teraz
czasem śpię popołudniu
uśpiony bez marzeń znikam
nie zabieraj bycia sobą
za droga jest śmierć
życie nie ubezpieczyło mnie
nie mam co jeść
w garach pleśń
obudzę kiedyś człowieka
wskrzeszę do życia siebie
nie opłaca się umierać
choćby dla dotacji UE
życie w tym świecie jak rzeź
segregacja śmieci
podział ludzi na lepszych gorszych
ja śmieć piszący cienki wiersz
nie umarłem nie mam licencji
by przejść w inny wymiar
by noc stała się dniem
Regulamin | Polityka prywatności
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.