Yaro, 7 października 2013
jesienią nawet samotność
nabiera kształtów
kolorami zaślepione oczy
kolorowe tęcze
niebo płonie nadzieją
babie lato płynie po oceanie lasu
rysuję horyzont
kilka drzew dam im usnąć
cicho zbieram brąz kasztanów
odzieram z kory brzozy
rozpalam ogień serc
by upiec mądre zdania
liści szum pod stopami
nadziewa uszy spokojem
jeszcze kilka kroków będę w domu
Yaro, 7 października 2013
nie tracąc czasu w dobie wyzysku
śniłem
ciągnąłem przy nodze łańcuch
ciężki jak obecny los
z napisem
póki my żyjemy
będą nas kopać w dupę
my Polacy coś wymyślimy
nie damy by pluć nam w twarz
Amen
Yaro, 6 października 2013
nie jestem tępą strzałą
która pędzi przez życie
zobaczyłem las by drzewem się stać
jestem jak drzewo cierpliwe
patrzę co trzeba usłyszę
nie umieram
systematycznie zrzucam liście
wiatr wśród nich wiruje jak myśli w głowie
jak słowa poważne
rozrzucam na zwykły papier jak malarz
maluję peptydami
wiersze układam na pułkach regału
reguły są jasne
drzewa nie umierają
umierają ludzie
podli niesprawiedliwi
chciwość posiadania jest sensem
istnienia w cieniu drzewa odpocznę
herbatę zrobię z igieł sosny
napompowane ludzkie emocje
przenikają mnie dreszcze
Yaro, 5 października 2013
nasze dłoni splecione
w ciasnym powrozie
nikt nie rozdzieli nas
tylko może czas nieugięty
jak bat .
na sądzie w dni ostatecznych rozliczeń
wspólne myśli.
świat u stóp.
poleciało kilka głów
spojrzenia po latach bolą
.słowa jak krew z nosa
nie wiesz jak mam na imię
przypomnę tobie
ostatni wiersz kilka słów o sobie
nie chcesz znać prawdy
nie chcesz widzieć
kawa kiedyś miała smak
jak usta wiśniowy blask
Yaro, 4 października 2013
zamknąłem w dłoni
wcisnę do kieszeni
chusteczkę zroszoną łzami
za dzień
spotkają się nasze spojrzenia
jeszcze raz zauroczysz
odlecą nasze ciała
kocham jak ty
bez siebie nie ma nas
podzielmy szczęście
złączmy dłonie w uścisku
proszę nie płacz
kilka dni kilka godzin
jadę do ciebie
pędzę ostatkiem sił
wbijam w mrowisko kij
Yaro, 4 października 2013
istnieje dzięki Tobie dobry Boże
pierwszym oddechom towarzyszy płacz
zasłonom życia zamknięcie powiek
łzy na białym prześcieradle
z głową na piersi nabrzmiałej
gotowej by nakarmić człowieczka
kilka słonecznych promieni
rozjaśnia pomieszczenie
różowy kolor skóry mieni się
punkty wypełniły skalę
dobry dzień by się narodzić
kiedyś umrę żył będę w sercach
kilka słów na papierze przeczyta ktoś
Yaro, 3 października 2013
całujesz
nie myję się z zapachem ust
kładę spać sny
nie zmyta szminka
koloruje eter
maluję lustro
życie nie zawsze jak bym chciał
ułożyło pasjansa
skradło cnotę
pokazało palcem na idiotę
przez chwilę
zatrzymane myśli o tobie
relaksuję się w jasnym pokoju
bez siebie i innych w wokół
patrzę na obraz
nie liczę oddechów
oto chodzi
byś przez chwilę
milczała złotem
Yaro, 3 października 2013
w żyłach krew napowietrzam
w ramionach siła mięśni
gotowy do drogi
zawiążę rzemyk u sandałów
na plecach wór wspomnień
w dłoni kij trasa nie rozpieszcza
niespodzianki co krok
sam wybrałem taki los
trzeba żyć
innej nie znam ścieżki życia
prosta psychologiczna przede mną
ruszam świtem radę dam
spotkam ludzi dla których świat zgasł
płonie nadzieja płonie kraj
samotne krzyże samotne matki
samotny brzask samotny wiatr
przepadłem gdzieś po drodze
nie zawrócę nie
nic nie trzyma mnie
Regulamin | Polityka prywatności
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.