Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky, 20 lipca 2011
być może kiedyś wyjadę gdzieś na Bałkany albo
do Czeczenii albo do innego tak zwanego punktu
zapalnego wstanę w nocy zabiorę ze sobą
teczkę plecaka nie pozostawię po sobie nie pościelone
łóżko pełną popielniczkę nie umytą filiżankę
po kawie i okruchy na stole w kuchni patos
zaknebluję między papierami a książkami będzie
tak jak zwykle jakbym jechał do siostry do kochanki na
imprezę lub do pracy dzieci będą spały Ola
zwinięta w embrion Rafał odkryty w poprzek
wersalki żona zwyczajowo warknie przez sen żebym
jej przypadkiem nie całował na ulicy
będzie ciemno będzie mróz lub marudzący
deszcz w pociągu zawieje niedospaniem i przedśniadaniowymi
papierosami taki początek dalej
bezimienne kilometry ale tam horoskopy
nie docierają nigdy nie dotrą to inna
para jeszcze nie pastowanych marzeń wstęp
winien zwieńczyć dzieło reszta
jest entropią przewlekłą kharmą bez kąta
rozsądnych uczynków nie rozpoznaną pierwszą
czytanką być może kiedyś najprostszym
szlakiem stanie się zaćmienie
słońca
Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky, 19 lipca 2011
piszesz że jesteś kobietą twardo stąpającą po ziemi i wierzysz w to co widzisz i wolisz to co namacalne
wiele osób tak mówi że twardo stoją mocno a ja ciągle nie wiem co to znaczy
o mnie zawsze mówili różni profani żem w kadzielnicy piekła
wiesz mam taką zasadę że nie wierzę nawet w to co widzę
bo przytomność jest bardzo trójlicowo zawodna tak jak tak zwani Homo sapiens sapiens
taka zasada zobaczę a nie uwierzę zresztą bo czy potrzebna jest wiara w cokolwiek
inna rzecz co jest namacalne jako że moim zdaniem nic nie jest
to tylko albo nasza albo czyjaś wola albo questio consensionis jak język który wcale łaską nie jest
a koloru czarnego nie ma w tęczy bo go wcale nie ma boć to bezpretensjonalnie brak jakiejkolwiek maści
tak jak oktaryna nie istnieje w jakimkolwiek obliczu nigdzie
jednak każdy może znaleźć ją gdzie chce oczywiście są tacy którzy chcą ją cieleśnie unaocznić
na przykład w glifie chaosu ale jej brak wszędzie
dlatego jest piękna najaktywniejsza najpożądańsza
jeśli nie ma ratio to jest tylko emotio
ja całe życie starałem się zniszczyć to drugie
może to paradoksalne ale żeby było emotio musi być kryniczne wyuzdane ratio
cały ten Nous który dostrzegamy na samym szczycie
natomiast pod nim pochwycić można nazwy wyobrażenia balasty świetliste dokonanie absolutorium
srodze zakorzenione u Plotyna ale decydujące zupełnie co innego
a więc żadnych dogmatów żadnych wiar żadnego credo żadnej religio bo jesteś jedynie lustrem
gdziekolwiek się nie skierujesz zawsze będziesz świadkiem
bycie świadkiem jest kresem podróży – przybyłaś do domu
nie oddawaj czci nie bądź wyznawcą wystarczy że ci się to przydarzy
jestem twoją zachętą więc rzeczę - obudź się
Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky, 18 lipca 2011
ja Parsifal
jeden z najpierwszych sług króla Arthura
siostrzeniec Królowej Pustkowi która to niegdyś
uczyniła ze mnie mężczyznę –
wyobraziwszy Ginervę pieszczącą swe łono
upuszczałem jak Onan nasienie
czyniąc to ujrzałem Graal
i drakkar podążający do Carbonek
zacząłem więc w natchnieniu oddzielać
ziemię od nieba wino od krwi
psalmy od druidzkiego bajania
wreszcie stałem się świętszy od samego Józefa z Arymatei
nie pomnąc już nawet Lancelota i Galahada
objawiony drakkar przypłynął
a w nim
(co nie zostało odmroczone)
Morgan Vivienne lub być może pospolita topielica
jakich po bagnach i jeziorach Brytanii wiele
nieznajoma ukazała mi damasceńskie łoże
oraz kielich pod postacią ust swoich
dających przyrodzeniu rozkosz wilgotną
co zgodnie Gallom przypisywane bywa
ci jednak zwyczaj ten miłością italską zowią
wtedy to
Graal przestał być Graalem
choć w rzeczy samej nim pozostał
jużci natenczas nie jaskiniowy cień
jakkolwiek pospołu jedyny a rozdarty
w wiliję Samhain Wyspę Jabłek
otwierający
Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky, 17 lipca 2011
zaułek kłamliwy
jak całe miasto
na skrzydłach
schizofrenicznego Amora
klamka naciskana zębami
chwastów
jest blagą
drzwi
na zawiasach ze snu
i gest
nie w pełni wykonany
zawieszony w próżni
kielichem nienawiści
do siebie samego
cały ten morał bez sensu
wpisany językiem
na jej usta
a gość wieczorny
gdy przyjdzie
rozpruje ci brzuch
błyszczącym nożem
lustrzanym odbiciem
twojej genetyki
1982
Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky, 16 lipca 2011
to miał być zaszczuty wiersz o ostatnim przykazaniu centaura
w którym miałem drzeć kartki rajstopy i staniki
wylewać zbiorniki retencyjne wódki ropy i napalmu
tudzież ostrym narzędziem zadawać rany cięte celem samookaleczenia
przy okazji ciesząc poczytalność blaskiem wszystkich niezaprzeczonych
nawrotami zamazanych godzin
pełgać swój tlen w condominium pragmatycznych ulic
które nocą wyglądają jak strony z oszczerczego kalendarza
i przewlekać drogę pańską mędrców Talmudu
aby nikt nie pomylił mojego języka
z nieprzytomnym półświatkiem parafrenii
któremu wszystko jedno
gdy gałęziami nasłuchuje
półszeptów zardzewiałej ziemi
bo w końcu orgazm czyni spokojnym
a każde zwierzę post coitu jest smutne
to nie moja wina że nie ma dramatycznych księstw
i brak mi męstwa by przyłożyć szkło do zafarbowanej miski gołębiarza
mam oczy a milczę
mam uszy a ziewam -
nie znam gościńca do wysokogatunkowego czyśćca
jestem idylliczną sentencją o lędźwiach Troi
Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky, 15 lipca 2011
ruda walkirio –
nazwałem cię walkirią
choć pewnie jesteś pieprzoną pacyfistką
ale masz w sobie coś z walkirii
przynajmniej drugą stronę medalu
to zupełnie nieważne
z kim się puszczasz
rób to z kim chcesz –
przynajmniej na razie
mogę cię tylko po szczeniacku podglądać
jak po wyjściu fagasa wietrzysz mieszkanie
(on dużo pali ty przy nim też czego później żałujesz)
mogłabyś wtedy zdjąć dla mnie ten swój kurewski stanik
wypluwając z siebie lepką biel kilku numerków
zostawiasz zerwane w pośpiechu stringi na podłodze
zaraz włożysz jakiś łach
legniesz na rozkalibrowanej jak twój tyłek pościeli
szklanka wódki w zasięgu ust pobudzi tylko ponapletkowe mdłości
przykryjesz się starym kocem bo w Finlandii ranki są bardzo zimne
zaraz
zawiążę krawat zasznuruję pantofle zamknę mieszkanie
wieczorem pójdę do pubu
i ty tam przyjdziesz
i on tam przyjdzie
jednak pamiętaj –
zawsze jest ten ostatni raz
przemyślałem już wszystko
mam plan
w którym nie będzie ciebie
nie będzie okna nie będzie stanika ani wódki
będę tylko ja nadczłowiek – bestia
(bo ty się do Nietzschego nie nadajesz)
w bocznej nawie bazyliki archikatedralnej
gdzie twoje grzechy i pragnienia wypłakiwać się będą
ze złości i bezradności
a Maria Egipcjanka ogoli ci głowę do skóry
taka mała jeszcze jedna
zaginiona w akcji
zasuszona w księdze przychodów i rozchodów
taki witraż
pod którym nigdy nie było
klęcznika
Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky, 14 lipca 2011
przed tobą niczego nie da się ukryć
ty i tak wszystko wiesz
domyślasz się chyba o co mi chodzi
dawno się nie widzieliśmy
wiele się w tym czasie zmieniło
t o n i e b y ł a w i e l k a m i ł o ś ć
na sto procent nie była
jestem tego pewna
naprawdę –
chcę żebyś zabrał stąd swoje rzeczy
ale rozmawiać z sobą chyba możemy
mogłam to jeszcze trochę pociągnąć
jakieś parę miesięcy
przede wszystkim ze względu na ciebie
jednak tak będzie z pewnością uczciwiej
wiem nie masz czym teraz wrócić do domu
przepraszam głupio wyszło bardzo głupio możesz tu zostać na tę noc
nic się w sumie nie stanie nie pozabijamy się chyba
jak bardzo chcesz to pojadę na Ursynów
albo rozłożę kalimatę na podłodze
a ty na wersalce jakoś
j e s t e ś m o i m g o ś c i e m
a gości się nie wyrzuca
n i g d y
przecież
2006
Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky, 13 lipca 2011
mnóstwo wstydu najadła się młoda nauczycielka z miejscowości Inke na południu Węgier
gdy przez pomyłkę umieściła w szkolnej sieci komputerowej własne zdjęcia w stroju Ewy
jak doniosła we wtorek 11 września 2007 roku lokalna gazeta Somogyi Hirlap
zafascynowani tym niecodziennym materiałem dydaktycznym uczniowie
natychmiast rozpowszechnili fotografie ściągając je do swych telefonów komórkowych
i na prywatne komputery.
rodzice uczniów są rozgniewani
jeśli prywatnie sprawia jej przyjemność fotografowanie się nago to jej sprawa - powiedziała jedna z matek -
ale jak te zdjęcia trafiły do telefonu komórkowego mojego dziecka
wszystko wskazuje że fotki trafiły do szkolnej sieci
ponieważ nauczycielka niezbyt sprawnie radziła sobie z techniką komputerową -
oglądała na szkolnym komputerze swoje nagie zdjęcia
notabene zrobione cyfrowym aparatem wypożyczonym ze szkoły
a potem zapomniała wykasować je z twardego dysku
co gorsza zapisała w katalogu dostępnym także dla uczniów
miejscowe władze oświatowe jak do tej pory nie wydały żadnego oficjalnego oświadczenia w tej sprawie
a dyrektor szkoły zdecydowanie odmówił wygłaszania jakichkolwiek komentarzy
jednocześnie usilnie prosząc by nie czynić niczym nie uzasadnionego zamieszania wokół jego placówki
posiadającej przecież niezaprzeczalnie wybitne osiągnięcia w pracy dydaktycznej i wychowawczej
no i tutaj zaczyna się prawdziwa batalia o doprowadzenie całej historii do szczęśliwego końca
choć nie pomogły żadne zabiegi mające na celu uświadomienie lokalnym elitom i opinii publicznej
doniosłości tegoż zagadnienia być może trywialnego jednak zawsze w glorii aż złotej od wiary -
najprawdziwszy jest bowiem upadły dobrodziej gdyż może zawsze dźwignąć się do chwały
dalsze losy narządów łaski rozebranej Ani z Zielonego Wzgórza pozostają nieznane
choć smętny uśmiech jej krocza nawiedza jeszcze od czasu do czasu sny zatwardziałych ojców i synów -
ciekawe czy Kohelet wrzuciłby coś z tego brzemienia do swoich pieśni
prócz niepodważalnie najserdeczniejszych pozdrowień
Uwaga:
Podczas pisania tego tekstu wykorzystano materiał z http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80269,4203371.html
Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky, 12 lipca 2011
oko Grafvitnira zabrało mi ogień i wodę
ukradło ziemię i powietrze
do tego jeszcze sam
zgubiłem oddech
zjadłem resztki pragnień
zakopałem próbkę manny z nieba
złamaną laskę Aarona
oraz piramidę Cheopsa
te oczy Völunda
zabrały mi skrzydlatą wyspę Sävarstadt –
jestem teraz naprawdę
umownym oligarchą najczarniejszych rynków
nielegalnej
(z aptekarską dokładnością)
bieli
Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky, 11 lipca 2011
Thomas Pozhih diakon katecheta i łachmyta napisał
na mnie kiedyś pieprzony donos
(jest satanistą chodzi z gołym brzuchem dzieci się go boją)
w wyniku czego wyleli mnie na zbitą skorupę
z i tak kiepsko płatnej roboty
powinienem mu powiedzieć jaki z niego śmieć i parówa
a gdyby poszedł siedzieć to pod celą pomiataliby nim najwięksi frajerzy
jak też napisać donos do biskupa albo skurwionej prasy lewicowej
(na jedno wychodzi )
ale u nas na dzielnicy donosy piszą tylko śmiecie i parówy
w grę wchodzi także skarga
do prezesa Ligi Przeciwko Zniesławieniu lub przewodniczącego Komunistycznej Partii Chin
jednak mam w szerokim poważaniu Ligę
Przeciwko Partii i Komunistyczne Zniesławienie Chin
(może odwrotnie ale nazwy nigdy nie miały znaczenia )
możliwy
jest zawsze wiersz
(jak modlitwa curriculum vitæ czy sejmowe exposé )
z zastosowaniem bardzo ekspresywnych środków wyrazu
lecz liryzmu brakuje mi nawet na tyle
by wyjść z domu by wyjść z siebie by się porządnie spuścić
dopuszczalna
jest nieraz tak zwana proza interwencyjna
powiedzmy
w formie chociażby powieści z kluczem
gdzie
klucz skojarzy się z łańcuchem
(którym mam przytroczone klucze do paska)
będącym czymś w rodzaju uwspółcześnionego cilicium*
tak sobie myślę między godziną dwudziesta trzecią a północą
żewarto jednak w tym momencie pójść spać
(o wiele prościej byłoby się po prostu położyć)
a sir Thomasa Pozhiha pozostawić nowej formie nie uwzględnionej w klasyfikacji dziesiętnej
na którą wybitne umysły w typie Winnie Mandeli postawiłyby swoje puste karty
kredytowe
Przypis
*) cilicium - Łacińskie słowo oznaczające włosiennicę czyli suknię lub koszulę zrobioną surowej wełny kóz hodowanych w Cylicji w Azji Mniejszej; od czasów Średniowiecza terminu tego zaczęto używać na
określenie narzędzia pokuty –
metalowej opaski z zakrzywionymi, niezwykle ostrymi, wbijającymi się wyjątkowo boleśnie w ciało, kolcami; opaską tą obwiązuje się udo.
Regulamin | Polityka prywatności
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.