Poezja

gabrysia cabaj


gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 6 września 2011

CYRK

Pamiętam dzień, kiedy przyjechał - rozłożył się
na  Świńskim rynku - nad Wisłą. Pobiegliśmy tam
oglądać karła w białym podkoszulku i karlicę, która
była jeszcze mniejsza.
Widziałam jak się mył  w emaliowanej misce.  Ona
zamiatała drewniane schodki kwiecistą spódnicą.

Miasto dostało gorączki: z tuby wylewała się muzyka,
na murach tłustymi literami krzyczały plakaty obok
wyblakłych - Wszyscy do urn!

Byliśmy całą klasą - w dwuszeregu zbiórka!
Werble szczekały, konie tańczyły do świstu bata
całe w czerwonych pióropuszach, akrobaci zwisali
spod kopuły, klaun uszyty z jaskrawych łat.

Tresowane, białe pudelki. Tygrys z płonącą obręczą
w łapach, lwy na pudłach. Słoń posłusznie podpierał się
trąbą, stojąc na przednich nogach.

Nigdy nie widziałam czegoś podobnego. Pamiętam
piasek w sandałkach i wiór w pośladku. W drugiej
połowie zemdliło mnie i wychowawczyni
pozwoliła mi wyjść.

Wczoraj wróciłam, nosząc  Wodę dla słoni
jak strach i współczucie.

.


liczba komentarzy: 14 | punkty: 14 | szczegóły

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 5 września 2011

Bielinki

dziś nic nie robię  - leżę jak prosię
różowe słonie (ach ileż ich zmieścić się
może w pokoju)

na jednym żaba i pasikonik
inny biedronkę dźwiga na grzbiecie
reszta w wierzbinach i tataraku
a z każdej trąby motyle kwiaty

wiatr nam za oknem może pogwizdać
słońce bieliznę suszyć na linkach

.


liczba komentarzy: 16 | punkty: 17 | szczegóły

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 4 września 2011

Lepiej mieć jednego wroga czy jakoś tak

wrogu mój serdeczny gdziekolwiek byś nie był
święć się imię twoje albowiem tylko ty mnie nie
zaskoczysz gdyż znam czarną stronę twoją i w razie
ataku wykorzystam arsenał środków pierwszego
wrażenia gromadzony od chwili narodzin

motywujesz ty mnie do rozwoju nie dajesz uschnąć
spędzając sen z moich łagodnych powiek nareszcie
gotujesz krew w moich żyłach tężeją mięśnie broń
się sama repetuje nóż otwiera w kieszeni zmieniasz
mnie w panterę wykonuję skok przyczajony aż się
śmieją hieny i sępy zlatują na ucztę

a więc żyj i miej się kwitnąco bo i ja żyję przy tobie
w tobie i z tobą całą moją słodką nienawiścią
zaklinam  nigdy się nie zmieniaj och moja ty druga
połowo pamiętaj

gdy zdradzisz mnie lub opuścisz ty taki owaki niech
cię szlag język stanie kołkiem zęby spróchnieją i gały
wylecą z orbit

bo tyś moim chlebem powszednim i światełkiem w tunelu
i nadzieją na przyszłość

:)


liczba komentarzy: 9 | punkty: 8 | szczegóły

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 2 września 2011

Wiersz napisać

to podjąć decyzję by w końcu zdjąć te szafki w kuchni
pochować naczynia zmyć tłuste plamy ze ścian z sufitu
równo położyć świeżą warstwę białej farby emulsyjnej

później znów można poustawiać na właściwe miejsca
pojemnik na chleb deskę do krojenia mikrofalówkę
srebrny kubek z dużym uchem fajansowe pojemniki

moi spodziewani goście  zawsze sami się obsługują

.


liczba komentarzy: 25 | punkty: 11 | szczegóły

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 31 sierpnia 2011

Wyspa

Nie wiem skąd mi przyszło do głowy
dzisiaj, gdy jestem wściekle zajęta sprzątaniem
łazienki, praniem firan, gotowaniem obiadu,

gdy z obrzydliwą satysfakcją czyszczę kibel -
pisać wiersz o zielonej wyspie, która
wyrosła na środku asfaltowej rzeki,

niby z mojego brzucha - przez pępek -
ze smoły topiącej się pod wpływem słów.

Moglibyśmy żyć na tym skrawku mchu,
jak dwie krople wody pękate ze szczęścia,
gdybyśmy nie zastawili siebie w domowych

pieleszach bezpieczeństwa.

.


liczba komentarzy: 18 | punkty: 12 | szczegóły

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 29 sierpnia 2011

Drzewo

jak by nie mówić
jakie imię nadać
pieszczotliwie
dmuchnięciem
opuszkiem palca
delikatnie
punkt po punkcie

jak cieplutki jedwab
lekko słony
na końcu języka

i zachwycenie
że się ma taką moc
w dłoniach
która cuda czyni

jakby za dotknięciem
czarodziejskiej różdżki
nagle z ziemi

wyrasta

.


liczba komentarzy: 18 | punkty: 12 | szczegóły

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 28 sierpnia 2011

Pestkowanie

czasami ból jest zbyt silny
jakby chciał zerwać płuca
kiedy nurkuję w lagunie
zbierając małże jak śliwki

napełniam kosz rośnie góra
nożem otwieram każdą
nie jestem przecież lemurem
kciuki mam dwa i sprawne

wyjmuję perły jak pestki
które odrzucam w trawę
oto i kosz mój pusty
jestem spokojna

prawie

.


liczba komentarzy: 22 | punkty: 12 | szczegóły

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 27 sierpnia 2011

A tam odwrotnie

Od pewnego czasu, ale nie wiadomo dokładnie
od kiedy, bo co jest i było i będzie w przyszłości
pomiesza się i zawiśnie w nieokreślonym, więc
można by rzec, że w niebieskim niebie, które
wydawać się może czarną dziurą - wszystko stanęło
na głowie.

Nawet Stwórca na swoim wszechwładnym tronie
znieruchomiał do góry nogami. Chmury usytuowane
na opak, a z każdej zwisało po jednej czystej duszy,
niby sople spod śniegowych czap na dachu.

Ktoś postronny mógłby odnieść wrażenie, że do
nieba przystawiono niewyobrażalnie wielkie
zwierciadło wody, w którym odbija się życie wieczne,
lecz w okolicy zabrakło postronnych, więc właściwie
można sobie tylko tak imaginować.

Dziwnie wyglądał pisarz, ponieważ odkąd wyszedł
ze skóry, wszystkie jego zapiski wysypały się
w niebyt, a on, nieświadomy, dalej ściskał swój
pusty już brulion, czekając Bóg wie na co.

Tymczasem nad Ziemią wzeszło Słońce i tak jak
zachodzące - było jedną wielką, ciepłą różą.

.


liczba komentarzy: 17 | punkty: 13 | szczegóły

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 26 sierpnia 2011

Siew

Walczyłem z czasem - w tej wojnie zaorałem
pole, zabronowałem wzdłuż i w poprzek,
wsiałem rzepak tuż przed końcem terminu.

Jeszcze oprysk na groźną lepę, mak i rumian,
a z nawożeniem później się zobaczy.

Niektórzy kupują hybrydy: na hektar wystarczy
kilogram nasion, które po wschodach się krzewią.

Kto wie, czy olej w butelce też będzie sam się
uzupełniał?

.


liczba komentarzy: 23 | punkty: 12 | szczegóły

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 25 sierpnia 2011

Zawieszona

Kiedy przestaje stąpać po ziemi, trudniej schylić się,
by cokolwiek podnieść. Brak oparcia może czynić
chwiejnym: nic się nie waży, więc byle podmuch,
byle kichnięcie wytrąca z równowagi i na przykład
kapeć spada z nogi.

Z jednym wygląda co najmniej pociesznie, no i niełatwo
oddać płyny fizjologiczne, albowiem one też wiszą -
te wszystkie łzy, ślina, której nie sposób się pozbyć.
Dopiero przepełniony pęcherz może ściągnąć: wtedy
idzie, ale całkiem bez głowy. Dobrze, gdy nie ma majtek,
siadając na sedesie.

O, tak - majtki na tyłku w tym wypadku i byłby problem.

.


liczba komentarzy: 19 | punkty: 10 | szczegóły


  10 - 30 - 100  






Zgłoś nadużycie

 


Regulamin | Polityka prywatności

Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.


Opcja dostępna tylko dla użytkowników zalogowanych. zarejestruj się

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1