4 lipca 2010
Przechadzam...
Przechadzam się wolniutko w głębokiej dolinie zwierzeń
Czuje powiew serca na wierzchołkach drzew
Dusza wspina się po konarach pragnień. Czy dotrze do celu?
Naprowadzam moje ego ukojeniem i miłością...
Lecz cóż to? Nie ta droga,nie to drzewo
Muszę przeskoczyć,czy tez wyłonić się na wierzchołek
Ach , dojrzeć , poczuć to serce
JEDYNE, dające tchnienie.
Wtem powiew wiatru nadziei unosi moja duszę
Cel coraz bliżej, tuz przy horyzoncie
Nie stracić go,nie stracić!
Lecz cóż to? Nagle budzę się
No tak. To tylko sen i wszystko prysło jak mydlana bańka
Lecz, zaraz, zaraz,może to teraz śnię?
Proszę , niech mi ktoś powie