7 listopada 2012
Listopadowa bezsenność
Bezlistne drzewa. Noc wilgoć niesie.
Chłodem powiewa w mieście i w lesie.
Zgaszone okna śpią pod dachami.
Ktoś po klawiszach biega palcami.
Każde kliknięcie noc głośno słyszy.
Echo je niesie daleko w ciszy.
Na szybach usiadł odblask ekranu.
Czeka na nowe wieści ze Stanów.
Tam nie śpią władcy. Tutaj śpią ludzie.
Nie śnią o pracy. Nie śnią o cudzie.
Chcą tylko ciepło mieć w swej chałupie.
Mają wyniki wyborów - gdzieś.
Piekarze chleby zdążyli upiec.
Tir z wielkim hukiem przemknął przez wieś.
Nikt się nie zbudził. Wszyscy zmęczeni.
Czy ten, czy tamten - nic się nie zmieni.
O zmierzchu trzeba do pracy wstawać,
a te wybory - zwykła zabawa.
Niebo jest czarne. Mokry listopad.
Nadzieje marne. Entuzjazm opadł,
a bezrobotni tkwią w internecie
śledzą co tam się zmienia na świecie.
Będzie jak będzie. Zima za pasem.
Ciężko się przędzie. Trudno o kasę.
A tam się miliard z miliardem mierzy.
Tam dają władzę, a tu... jak przeżyć?