Marek Gajowniczek, 25 sierpnia 2016
Raz rodzynek
spadł na rynek
do kiepskiego chleba
i to właśnie był przyczynek,
że zmiany potrzeba.
Jednak sępom
decydentom
nie zmienił się gust.
Nikt nie będzie
prominentom
odbierał od ust!
Jaskółka
nie czyni w spółkach
istotniejszej zmiany.
Ostrzegała je kukułka,
że będą podmiany.
Nastąpiła drobna zmiana
w zbyt ambitnych planach.
Kiedy próżnia, czas rozróżniać
chama oraz pana.
Trudne sprawy.
Na Morawy
wyjedzie Balcerek.
Wyprzedano pół Warszawy,
w tym kamienic szereg.
Razem z ludźmi, ich dobytkiem,
z martwymi duszami.
Z prawnikiem, pustym korytkiem
i Skrą z medalami.
Marek Gajowniczek, 23 sierpnia 2016
Wciąż się toczy ponad nami
bój prawników z prawnikami.
Walka prawa unijnego
z tymi, którym nic do tego,
a też chcieliby, choć trochę.
Człowiek zwykłym jest paprochem
w kurzu szarych dni i nocy.
Ostrzegali, go prorocy,
żeby nie brał nic we frankach,
kiedy bańki rosną w bankach.
Gdzieś na wyspie, w mysiej dziurze,
góra proponuje górze,
dokąd przenieść się z Londynu,
bo ten Brexit to już przymus.
Grozi krach i spekulacja.
Ludzie jeszcze na wakacjach,
a w Berlinie konsternacja.
Może Paryż? Może Dublin?
W Unii sterta prawnych bubli.
W Luksemburgu? We Frankfurcie?
Trójca szepcze coś przy burcie.
Lotniskowcem fala kiwa.
To nam rynek porozrywa!
Ruszamy do konsultacji!
To już fikcja demokracji.
Marek Gajowniczek, 23 sierpnia 2016
Niż nad Anglią po Bexicie
utrudnia nam w Polsce życie
niszcząc głównie samochody.
Spada na raz wiele wody
z ogonów kłębiastych chmur.
Ze studzienek, ścieków, rur,
wybija to na ulice,
a wiadomo - w polityce
i ulica ma znaczenie.
Po niej młode pokolenie
chciało wejść do polityki.
Aura niszczy wyniki.
Jak po wodzie przejdą marsze?
Pokolenia trochę starsze
nie dziwią się już niczemu,
lecz młodemu pokoleniu
nie podoba się ta woda.
Wydanych pieniędzy szkoda,
kiedy radość gniotą drzewa,
a opozycja zagrzewa
celebrytów do żarcików.
Ci podnoszą wiele krzyku
o plaże Władysławowa:
Nie potrafią się zachować!
Piją piwo! Wszędzie pety!
Chamstwo wyległo! O, rety!
Zniknął pokazowy luz.
To są skutki "Pięćset plus"!
Za dużo jest w tym obciachu.
Celebrytom żyć bez dachu
też nie będzie teraz łatwo
w tłumie matek z liczną dziatwą.
Wiedzą uczone matoły,
że się wkrótce zmienią szkoły
i Axelowscy idole
w drugorzędne zejdą role.
Marek Gajowniczek, 21 sierpnia 2016
Socjolodzy piszą wiele,
że modlitwy, to w kościele...
że jak trwoga, to do Boga,
a ja dodam, że na drogach
słychać także śpiew i modły.
Gdy świat wydaje się podły -
szczęście rozdziela naparstkiem,
idą do Matki Piekarskiej
pielgrzymki, jak długa wstęga.
Nie jak Piekarski na mękach,
tylko dziarsko i z nadzieją,
a tego nie rozumieją
w Studiach Cargo i w CBOS-ie.
Niemożliwe... a dało się!
O opiece i o cudzie,
swoje zdanie mają ludzie.
Marek Gajowniczek, 21 sierpnia 2016
Jest na świecie Rio Negro,
a nie ma murzyna.
Na plażach golizny przegląd
i zakaz burkina.
Glob zwariował. Zwalcza słowa.
W publikacjach - sztampa.
W reklamie - starości powab,
wąskie usta Trumpa.
Przygasają już igrzyska.
Wracamy na glebę.
Na partyjne stanowiska,
lub wyjazd za chlebem.
Płoną szyby złóż Niniwy.
Jonasz w rybie siedzi.
Wszystko jakby jest na niby.
Niepewni sąsiedzi.
Mija lato. Demokratom
przyrastają słupki.
Powroty. Na drogach zator,
a w Brukseli - głupki.
Marek Gajowniczek, 20 sierpnia 2016
Świetni poeci, tacy jak Wolski,
przebierać mogą wśród dyrektorskich
miękkich foteli, obitych w skórę.
Oni tu teraz tworzą kulturę.
Do nich się znowu szczęście uśmiecha.
Taki redaktor, jak pan Warzecha,
w mig opanował sztukę aktorską.
Niedawno twierdził, że wraz z Szymborską
umarła w kraju dobra poezja.
Wiersz w internecie to już herezja,
ale dziennikarz kabaretowy
to pomysł twórczy, wspaniały, nowy!
Z tyłu przebija problemik ten,
że się pokpiwa z radyja M.
gdy nagle dzwoni wierna słuchaczka,
a dziennikarzy wspaniała paczka,
kiedy nadchodzi właściwa pora,
włącza telefon od Dyrektora.
Po wysłuchaniu celnej uwagi,
już ten dyrektor nie ma powagi
i nad poziomy sztuki nie wzleci.
Niby eksperci, niby poeci
przepyszną z tego mają zabawę.
W tyle satyryk pisze Ustawę.
Ucz się poeto! Zarządzać ucz!
Kiepskim się żartem zakończył pucz.
Marek Gajowniczek, 20 sierpnia 2016
Zakręt, szosa,
a przy szosie jak przykosa
bar u "Kosa" usiadł w Zgonie.
Zgon od rana w deszczu tonie.
Za oknami płyną TiR-y
w kierunku Gałczyńskiej Kiry,
która obok, w leśnym "Praniu"
rozmyśla o nagradzaniu
współczesnych, zdolnych liryków.
Bez pracy nie ma wyników.
Nastrój w sam raz dla liryka.
Mokry kot chyłkiem przemyka
pod kapiący, zgięty daszek.
Spod szyszkowych smukłych czaszek
spoglądają oczy sówki.
Przemoczone tenisówki
ślad swój odcisnęły w barze.
Nieszczęśliwych ciąg wydarzeń
ciśnie w głowę myśli sporo.
Rozgadało się jezioro.
Czy jeszcze zobaczy nas?
Pustka pluska. Wracać czas.
Marek Gajowniczek, 8 sierpnia 2016
Naród wszystko widzi.
Pałacowi żydzi
modlą się u ściany,
a ci - kodowani
zniknęli z ulicy.
Oni teraz politycy.
Eksperci najlepsi.
Wyparli tych ze wsi.
Przyszli podkościelni
i już głoszą zgodę,
by naród z narodem,
co wspólnie przeżyli,
jednakowo czcili.
Wszyscy nie chcą obcych
i nawet bankowcy
płacą bez szemrania.
Odmiennego zdania
są tylko sędziowie
i jeszcze z aktorów
nikt się nie opowie
za demokratycznym
i wybranym rządem.
Nie chcą zgodzić się
z poglądem
przewalutowania.
Są zobowiązania,
rozliczenia, długi.
Tylko boże sługi
są zadowoleni.
Sam papież ocenił
wysoko ochronę.
"Pod Twoją obronę..."
już się ciszej słyszy,
a pewne potknięcie
pokazują w niszy,
bo mogło być znakiem.
Jak Polak z Polakiem
rozmawiają teraz.
Wojna jest daleko,
ale wciąż przybiera
coraz inne formy.
Naród jest oporny
i trzyma się swego.
Nie chce już Platformy.
Innym nic do tego!
Marek Gajowniczek, 8 sierpnia 2016
Niepotrzebna już ludziom głowa.
Świat się zmienia w szalonym pędzie.
Medycyna komputerowa
teraz wszystkich nas leczyć będzie.
Niepotrzebne są w głowach rozumy,
bo wystarczą zastrzyki dotacji.
Media sprawnie inspirują tłumy,
ale trzeba bronić demokracji.
Niepotrzebna jest żadna kultura,
bo wystarcza zwyczajna maczeta.
Już w depresji połamał pióra
zawiedziony niejeden poeta.
Niepotrzebne są strofy i rymy.
Bełkot myśli poplątał języki.
Zdobywamy. Zmieniamy. Walczymy
o rekordy, medale, wyniki.
Niepotrzebne wakacje i lato,
jeśli człowiek poprawność zachowa.
Wszelki wybór uproszczą nam za to -
pora sucha i pora deszczowa.
Marek Gajowniczek, 7 sierpnia 2016
Papierowy samolocik
uniósł się nad Maracanę.
Rozbłysnął stadion jak pocisk.
Wszystko było pokazane.
Technika telewizyjna
odsłoniła swą woalkę.
Tak się transmisja zaczyna.
Rozpoczynać można walkę.
Cały świat musiał zobaczyć
twarze pięknych, młodych, zdrowych,
a w górze starych bogaczy -
prawie cały rząd światowy.
Multikulti, przemieszanie -
przyszłe ziemskie społeczeństwo.
Laserów promieniowanie.
Taniec, radość i szaleństwo.
Igrzysk trzeba, albo chleba.
Były pewne wykluczenia.
Można się hybrydy nie bać,
a zmieniać się musi ziemia.
Pan Jezus ręce rozłożył.
Czysto walcz ludzka istoto!
Na szale przed nią położył.
Pokój, CO2 i złoto.
Regulamin | Polityka prywatności
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.