Marek Gajowniczek, 3 września 2015
Gdzie są chłopcy dla tych dziewcząt sfeminizowanych?
Płyną do nich poprzez morza i przez oceany.
Przechodzą przez drut kolczasty na Dworzec Keleti.
Obsypią nam Europę stubarwnym konfetti.
Gdzie są chłopcy dla dzisiejszych urzędniczych armii?
Czołgają się przez tunele ubrudzeni, czarni.
Ćwiczą marsze ekstremalne. Przechodzą przez góry
Niosą bagaż własnych zasad i własnej kultury.
Gdzie są chłopcy, co tu byli i palili trawkę?
Kopią piłkę w Emiratach, albo grzeją ławkę.
Gdzieś w Dublinie i Londynie szukają posady.
Niewiele czasu upłynie, a zejdą na dziady.
Gdzie są chłopcy, co tu mieli wejść do polityki?
Oszukali ich w wyborach szczwane, stare pryki.
Zjada Unia własne dzieci. Szkiełko da dziewczynom.
Biją na alarm poeci. Muzułmanie płyną.
Gdzie są chłopcy, co tu prawdę w dywan zamiatali?
Patrzą na wszystko bezsilni. Wiedzą, że przegrali.
Dziadek głosuje na Brauna, raper na Kukiza.
Mielą propagandy żarna. Czas sumienia wyżarł.
Marek Gajowniczek, 2 września 2015
Nie potrzeba nam złota?
Czemu milczy niemota
i dlaczego tak wiele ukrywa?
Pewnie skończą się łowy,
jak przy gazie łupkowym.
Tu się wszystko milczeniem zakrywa.
Nie było... i nie budziet!
Wciąż nie liczą się ludzie.
Żadne szydło nie wyjdzie z worka!
Jest potęga układu.
Czego chcesz? Spieprzaj dziadu!
Stary podział trwa tylko w rozporkach.
W oczach znika nam Wisła.
Falą wali tu Islam.
Był tu pomnik na Placu Wilsona.
Smoleńsk - znów sprawa mglista.
Dziś dla wszystkich jest przystań.
Obca dłoń wciąż nad krajem wzniesiona.
Wczoraj była nadzieja.
Wybierzmy dobrodzieja,
to na siłę nam nic nie zaszczepią!
Idzie złoto do złota.
Protestuje hołota.
W sejmie wstali i z radości klepią!
Mówią: - To wszystko bzdura!
A historia? Kultura?
Naród wielki! Nie taki jak inne.
Nic tu nie ma na rozkaz!
Za to jest Matka Boska!
Chcą być nad Nią układy partyjne.
Rusz się wreszcie człowieku!
W dwudziestym pierwszym wieku
już nie musisz przekonań ukrywać.
Idź zagłosuj! Wyjdź z cienia.
Chciałeś zmieniać? To zmieniaj!
Póki jeszcze kraj Polską nazywasz!
Marek Gajowniczek, 2 września 2015
Ale bajzel! Ale draka!
Żaden gawron nie zakrakał.
Nie huknęła żadna Sowa -
by naród nie zagłosował.
Temat całkiem jest zakryty.
Zatrzymano Intercity.
Ma być więcej dni pochmurnych,
by nie poszedł nikt do urny.
Nie ma żadnych informacji.
Opóźnienia. Tłok na stacji.
Błędów bliski był obłędu.
Nieistotne referendum.
Ale cisza! Ale gapy!
Urząd bada stare mapy
i nie zbliża się do skały,
a trzy dni tylko zostały!
Coś się kończy i zaczyna.
Wyjechała już drezyna.
Piły straży poszły w ruch.
Upał zgasł i sflaczał Duch.
Emigranci są w tunelu.
Powstrzymywać pragnie wielu,
ale się rozlała fala.
Trudno wiecznie nie pozwalać.
Ciemno wszędzie. Spadł kalendarz.
Z referendum referendarz
drukowane liczy karty.
W mediach trwa partyjne party.
Marek Gajowniczek, 2 września 2015
W pewnym znanym parlamencie
siedział agent na agencie,
a lobbystów korporacji
było mrowie - różnych nacji.
Z wychowanków starej gwardii,
byli ci, co zawsze parli
we wskazaną z góry stronę.
Równo pany podzielone.
Grupa - opozycją zwana,
była tak naszpikowana
różnymi delegatami,
że mylono ich czasami,
który, jakiej opcji służy
i na listach był tłok duży.
Długo trwały konsultacje.
Potem były rezygnacje,
by osłabić i rozwalić
tych, co chcieli sejm obalić.
Toż to polityczna bieda.
Z czym na władzę? Tak się nie da!
Co z zasadą i powagą?
Ktoś jest pod fałszywą flagą!
Rozkładano na widoku
pomnik, a zarazem cokół,
na który wchodziły JOW-y
wspólnie z Ruchem Narodowym.
Nowi jednoprocentowi
ujmowali Kukizowi.
Polityka to gra błędów.
Nie będzie dwóch referendów.
Pozostanie jedna próba,
już nie zmiana, już nie zguba,
tylko przedwyborcza sonda,
jak to poparcie wygląda?
A potem polecą pióra.
Utrzyma się cała góra.
Nie będzie trzęsienia ziemi.
Ktoś miejscami się zamieni.
Skąd wiadomo, że tak będzie?
Siedzi agent na agencie,
że miejsca dla innych brak,
a to wszystko było tak:
W pewnym znanym parlamencie...
Marek Gajowniczek, 1 września 2015
Willkommen!
Zdrastwujtie!
Szalom!
Dla was to wszystko i ten złom!
W tym kabarecie -
bierzcie, co chcecie!
To przecież
wspólny nasz dom!
Meine Damen und Herren-
obstawiamy już teren
i zrobimy tu wszystko, co trzeba!
Rady, Dumy, Kongresy
robią tu interesy.
Trzeba tylko coś z ziemi wygrzebać!
Ladies and Gentlemen!
Właśnie spełnia się sen!
Przecież wspólny to ukrył nasz wróg!
Wszystko jest już gotowe,
będą tony na głowę,
bo to przecież gepanzerten Zug!
Wizja was nie zachwyca?
Stoi, czeka, dziewica.
Nie wierzycie? Zapytajcie Grety!
To już nie jest sekret.
Wita was kabaret!
Po kolei! Nie naraz! O! Rety!!!
Willkommen!
Zdrastwujtie!
Szalom!
Dla was to wszystko i ten złom!
W tym kabarecie -
bierzcie, co chcecie!
To przecież
wspólny nasz dom!
Marek Gajowniczek, 1 września 2015
Przed uczniami pierwszych klas
wyrósł próg i nadszedł czas
wysłuchania przemówienia.
Tu od lat nic się nie zmienia.
Można jednak się pogubić,
o czym nie należy mówić.
Że muszą się rozstać z mamą.
Będą wstawać wcześnie rano
i nosić ciężkie plecaki.
Wszystkich czeka los jednaki -
uwięzienia, aż do dzwonka.
O wesolutkich skowronkach
nie powie ni słowa szkoła.
Będzie uczyć, lecz czy zdoła?
Jadą wielcy politycy,
żeby stanąć przy tablicy,
bo trwa wciąż wyborczy test.
Każde słowo, każdy gest
ma tu polityczną wagę.
W telewizji ktoś uwagę
zawsze do dziennika doda,
że niezaproszonych szkoda.
Podkreśli mocnym wyrazem,
że osobno, a nie razem
i to nie jest przykład dobry.
A na niebie błękit modry,
żar i ani jednej chmurki...
a tu przymus - po cenzurki.
Marek Gajowniczek, 31 sierpnia 2015
Wojewoda nic nie doda.
Protestują Niemcy.
Dla bogaczy jest pogoda.
Przybyli rozjemcy.
Silna grupa stroi głupa
i pilnuje lasu.
Może ktoś się na tym upasł?
Może szkoda czasu?
Jest przeszkoda.
Wojewoda ani grosza nie da!
Potrzebna jest jego zgoda.
Mapy zbadać trzeba.
A te mapy, jak to mapy -
napisy gotykiem.
Możesz kijek wziąć do łapy
i grzebać patykiem!
Nadleśniczy sam przećwiczył
wchodzenie do dziury.
Wąsko było... się przeliczył.
Twierdzi: To są bzdury!
Kwiat młodzieży - reporterzy
ciągną już ze świata.
W Moskwie także ktoś uwierzył.
Czas śladów nie zatarł.
A kahały napisały
groźne ostrzeżenie:
Ofiary to oddawały,
co skryto pod ziemię!
Strażnik mapę wyrysował.
Wyznaczył obwody.
Georadar wycelował
wprost w łeb wojewody.
Są pionowe korytarze.
Pustka na radarze,
a w półkulach nicość hula.
Strach jest gospodarzem.
Wziąć nie można. Oddać - strata,
a odkopać trzeba.
Mogło leżeć długie lata.
A pies by...
...odgrzebał
Marek Gajowniczek, 31 sierpnia 2015
Mój przyjaciel Harley,
stary, dobry, krzepki
śpiewa jak Bob Marley
i uwozi dziewki.
Uwozi, uwodzi.
Umie błysnąć chromem.
Póki silnik chodzi,
nic nie jest skończone.
Zawsze drogę znajdzie
w plątaninie szos.
Już nie Easy Rider,
ale ciągle boss.
Marek Gajowniczek, 31 sierpnia 2015
Ustawili się w szeregu
wędkarze na poniżej Brzegu
od dawna już wiedząc o tym,
że tam pełno rybek złotych.
Trawka była bardzo śliska.
Rosjanin odszedł z łowiska,
gdy dostał od rybki słowo,
że żyć będzie Bursztynowo.
Pożegnano go bez krzyku.
Niemiec trzymał na haczyku
grubą, złotą rybę z ikrą,
a żydowi było przykro.
Wiedział, że tu gdzieś do stawu
złote rybki wpuścił rabuś,
a staw był chłopa z Wałbrzycha.
Trudno było się rozpychać.
W Wałbrzychu się żyło biednie.
Upływały dni powszednie
w bezrobociu na ruinie,
a w bajki wierzono w gminie.
Była ta o Złotej Rybce,
lecz ktoś grał tu pierwsze skrzypce.
Bajki opowiadał dzieciom,
a chciał rybki wyjąć siecią.
Na to nikt się nie chciał zgodzić.
Trzeba zaraz staw ogrodzić
i zwołać Sztab Kryzysowy.
Koniecznie wstrzymać połowy.
Mogły spełnić się życzenia,
ale rząd się właśnie zmieniał.
Władza w kraju była głucha.
Rybkom groziła przyducha.
Decyzje kryzys wymuszał.
Wiele odsłaniała susza.
Złoto się rzucało w oczy,
a nikt nie chciał nóg zamoczyć.
Decydenci nie wiedzieli,
co z tym zrobić? Wziąć? Czy dzielić?
Ostrzegano głośno w świecie:
Było już życzenie trzecie!
Panowie! Już dostrzec pora,
że ta bajka ma też morał!
Gdy granice przekroczycie
zostaniecie przy korycie!
Nie słuchajcie lepiej baby.
Miał być car, lecz jest wciąż słaby.
Z żydem trudne są układy,
a dziad może pójść na dziady!
Marek Gajowniczek, 30 sierpnia 2015
Ujawniono jedno z tych miejsc. Dlaczego?
By spokojnie wywozić z innego,
jak wywieziono Bursztynową Komnatę.
Odbierają swoją zapłatę,
jak odebrało Carskie Sioło.
Mówią o nas wesoło,
że to była Nitrogliceryna,
którą ktoś w kieszeni trzymał
i że teorie spiskowe to bzdury,
a o miejscu koło Jeleniej Góry
mówił Pełnomocnik Wojewody.
Przeróżne są nieraz powody,
dla których mamy nic nie wiedzieć.
Pomyśleć sobie, cicho siedzieć,
bo przecież w końcu coś się zmienia,
a uzgodniono, że roszczenia
będą całkiem zaspokojone.
Patrzymy wszyscy w inną stronę.
Sensacje zalewają prasę.
Coś dostaniemy na okrasę,
a umkną rzeczy zasadnicze.
Zamyka świat okres rozliczeń
i wszystko skończy się resetem.
Ustalono wspólnie z Knesetem,
by każdy dostał, co należy.
U nas i tak nikt nie uwierzy.
Regulamin | Polityka prywatności
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.