oczy jak pustynia, 12 czerwca 2012
wbrew pozorom ten wiersz tu jest
pewnie był od samego początku i tylko
potrzebował czasu żeby ujrzeć światło
niemalże cała historia w nim zawarta
to ta sekunda przed śmiercią kiedy życie
staje przed oczami z opuszczoną głową
koncept został zapożyczony z rozmowy
którą niegdyś posłyszałam przez sen
w szalenie aktywnej wyobraźni
udawała że mnie tam nie ma a ja byłam
z nieuzasadnionym poczuciem winy
przeszłam obok na drugą stronę
otwartego ognia
oczy jak pustynia, 10 czerwca 2012
Jak zawsze, kiedy mam wolne, natura potrzebuje
deszczu. Upodabniam się do dymu i przędę pomiędzy
meblami aby nie brnąć w błocie.
Zastygam bez pomysłu przy oknie. Wyczerpanym
wzrokiem podpatruję żywioł, który trawi ulicę.
Jak nic przegrywam z pogodą.
W tych warunkach nie potrafię normalnie
funkcjonować ani myśleć. Gdybym miała z kim,
pewnie odgrzewałabym wojnę,
a tak, marznę, przykładając dłoń do szyby.
oczy jak pustynia, 9 czerwca 2012
nie jestem w stanie szczerze zapłakać.
mam dach nad głową, ubranie na grzbiecie,
białe wino w lodówce i kanapę z funkcją
spania. niczego mi nie trzeba. czasami choruję
na duszę. zaszyta w czterech ścianach użalam się
nad sobą jak nad losem trzymanej w kuli
rybki.
oczy jak pustynia, 7 czerwca 2012
paradoksalnie marzy mi się być małą księżniczką
ukrytą pod ekstrawaganckim melonikiem
do którego ronda przymarzałby śnieg
oczami zawodowca biegłabym wzrokiem
w niedaleko rozkopany czas przyszły
zamykając go na cztery spusty
zanim padłby
strzał
oczy jak pustynia, 2 czerwca 2012
noc. druga pięćdziesiąt trzy. wyczekując ofiary
zasadził się przy zamykającej przestrzeń kutej
balustradzie i padał gęsto na szyby przyciągając
uwagę. słyszałam z odległości pary kroków
jak podszedł ją od tyłu, chwycił pewnym ruchem
i zanurkował w przewietrzonym futrze.
haczyk - pomyślałam i bezmyślnie przywołałam
sukę. wilgotna wgramoliła się na pościel i mrucząc
szczęśliwie zamknęła ślepia. stał się niewidoczny
niczym napity nieznajomy i opadł na łóżko pociągając
mnie na siebie. usiadłam okrakiem.
zgłupiał - ulotnił jak kamfora. za nim nadciągała burza.
przyparta do ściany dałam się ponieść - przyszedłeś
mi na myśl, ułożyłeś w ramiona. piszę. kocham. czwarta
dwadzieścia - dobijam do dnia.
/szkic/
oczy jak pustynia, 24 maja 2012
nie zatrzymuj słów. pozwól im przejść
w cwał, pod zasłoną metafor.
niechaj zerwane z kopyta śpieszą
na zatracenie.
znam je, od nocy, w której przyszły
na świat - nie dadzą się tak łatwo
podejść i uwięzić w boksach. spłoszone
szukają ratunku w ucieczce.
dyszą, parskają, odwracają łby
żeby zobaczyć, czy autor nie dopisał
lassa. niewiele w nich poukładania,
myśli, czy poświęcenia dla orki.
na(d) siłę nie pociągną!
odłączając się od rzeczywistości
chcą spróbować przeżyć w dziczy
aby zebrać stada. nie to nie konie
apokalipsy, za którymi idzie piekło,
ale treści, którym inaczej pachnie siano.
wiersz, biały, nieopanowany, którego
pozbieranie wymaga czasu i anielskiej
cierpliwości. może kiedyś nabierze
wiary w siebie, zaufa swojemu panu, a ten
popuści wodze fantazji i skoczą
razem. jednak dziś stanął dęba i poniósł.
/szkic/
oczy jak pustynia, 3 maja 2012
obudziłam się wcześnie rano
absurdalnie wlepiając wzrok w cztery
przegrody czekając aż się załadują
bunt we mnie był ukierunkowany
na błyskawiczne nasilenie
wartości pozytywnego myślenia
na początku szło świetnie
po drugiej kawie - podłamanie
w samo południe śmierć zgasiła
maksa
oczy jak pustynia, 28 kwietnia 2012
nie zatrzymała go w domu pogoda w kratkę,
nie przechwyciła żona, córka ani syn.
dał nogę, w klapkach na różowych podeszwach,
tam, gdzie wczoraj. przysiadł się na ławce,
do otwartej butelki piwa, zaszył
pod piórami i odpłynął na skrawku papieru,
z nadzieją, że przetrwa. niebawem ogarnie
chwilę słabości, uniesie głowę i zakłóci obraz.
oczy jak pustynia, 27 lutego 2012
potrzeba wytrzymałości
aby tak żyć
a bar przyciąga
przez wiele kolejnych dni
- co piję?
prawie wszystko za tysiąc
powodów bo mam charakter
a jemu potrzebne paliwo
do ucieczki
- kim jestem?
kimkolwiek
bez pracy zasiłku i renty
poza tym jak każdy
czasami czuję się zmęczony
gdy nic nie wychodzi
- o czym marzę?
żeby się nie zakochać
i znów nie przechodzić miłości
do szczęścia wystarcza
kapiący kran i
pełna butelka
- co z przyszłością?
kiedyś chciałbym napić się z klasą
i nie myśleć
że bezmyślnie popełniam błędy i idę
bez imienia
w niewłaściwym kierunku
a w życiu
zawsze jest inaczej
/szkic/
oczy jak pustynia, 12 lutego 2012
kiedy odszedłeś poczułam ulgę
że nie byłeś całym moim światem
i czas upływał
dalej wystarczyło myśleć
jak nie wpaść w pracoholizm
oraz na siebie
nawzajem dopiero we śnie
emocje grały pierwsze
skrzypce
Regulamin | Polityka prywatności
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.