Kasiaballou vel Taki Tytoń, 2 kwietnia 2015
nie dzielmy się niedzielnym
jajkiem ale codziennie częstujmy
Nowym które potrafi przytulać
Ziemię do Nieba i nie tylko
Słowem i niekoniecznie po
burzy
w koszykach w plecakach ryby różnobarwne
kłódki spod mostu teraz na łuku
Dawida
Kasiaballou vel Taki Tytoń, 28 marca 2015
Tak wiele prozą powiedziane
a wciąż nie bliżej nam lecz dalej
w naręczach wierszy pokutujesz
z ogromnym żalem dziś rymuję
i nie zbuduję żadnej twierdzy
i nie zatrzymam cię frazami
ani sekwencji całą garścią
jesteś już cieniem coraz dalej
przebiegasz obrzeżami myśli
topniejesz lodem na języku
może byś chociaż mi się przyśnił
przecież nie zastawiłam wnyków
mogłabym wyśnić nasz ułamek
zmieścić uczucie gdzieś pod kreską
a licznik oddać ci kochanie
żebyś zaprosił po sąsiedzku
poczułabym się bardziej ważna
obdaruj proszę mnie swym czarem
a potem odejdź wraz z porankiem
czas wskaże jak postąpić dalej.
Kasiaballou vel Taki Tytoń, 27 marca 2015
Chrystus piechotą przeprawił się przez wodę podobno
pokonał kręgi wiary i kartę dziejów Moja prababcia też
przekroczyła Bug żebym dziś mogła napisać: Warszawskie Dzieci
nie pochodzą tylko znad Wisły - biorą się
z obrzeży mapy Pytasz czemu
nie całuję prałata w pierścień a biorę
w usta Zastanawiam się dlaczego adorujesz
za popem wokół ołtarza chociaż znasz smak
łechtaczki W akcie pojednania
może weźmiemy cywilny Uświęcimy profanum
aktem z liberalnego magistratu
Kasiaballou vel Taki Tytoń, 25 marca 2015
nie! nie chcę chusteczki. podaj mi podsuń
swój rękaw. wypłaczę się przez smarki
zniewieściałych facetów i męskie baby. tak!
mam to w nosie. nie! nie wiem skąd. są
i mnie tarmoszą. tak! za wiersze.
radzisz żebym kichała? bo ty mówisz
i masz!
Kasiaballou vel Taki Tytoń, 22 marca 2015
kolejni powinni zawrócić zanim wyruszą
albo wyruszyć żeby nie zawracać
silni wiarą że im się upiecze
na cenie słońca topniejącego
od ran okładanych lodowatą
kalkulacją: jak długo jeszcze
otwierać je newsami
bo łzy muszą byyyć
świeże
_______________________
marzec 2015
Kasiaballou vel Taki Tytoń, 21 marca 2015
podliczę
cię jak żadna ale nie wystawię
rachunku wzorem każdej poncjuszu
ukrzyżuj mnie nawet
nie poczuję
poddaję
serce hibernacji i spowalniam myśli
o smogu w oczach o ustach szeroko
rozochoconych które nic nie kosztują
dziwki
odcinają kupony
od hossy mam więc udziały
w bessie a ty w klapie
kolejny znaczek z miedzianą magdaleną
drogi
szelągu coraz taniej brzmisz coraz drobniej
brzęczysz
__________________________________________
https://www.youtube.com/watch?v=JmKLT59cTIc
Kasiaballou vel Taki Tytoń, 21 marca 2015
pielgrzym
miłował mawiać że nie jest z tych ów
o których lepiej nie mówić z zamiłowaniem
rozmiłowywał jej okolice a przecież była z tamtych
do przemilczenia. pozwalał sobie
nie najlepiej do niej przemawiać: popisywał się
znajomością połowy kasty do której nie należała. jak on
blisko przylegający chociaż nieprzyległy. popłynął
chłodnym szlakiem z gorącą
obietnicą nieopisywania kolejnych bożych ciał. znali swoje
miejsca święte potrafili na odległość. widokówek z wysp
uczepiała się tak kurczowo jak on oburącz chwytał
życie pisząc: wszystko kosztuje nawet znaczki
kiedy cenę wyznaczają krzyże. przy czwartym podobno
najlepiej płacą.
całospalenie
nic się nie wydarzyło: pod strzechą skutki
chwilowego załamania aury. zalana piwnica
nie zagraża fundamentom. budowla oparta
o kamień zniesie niejedną nawałnicę.
nic nie było: słabsze dni zbyt mocne wino
i rozszumiały się wierzby kuszące
zakazanymi gruszkami.
ty jesteś Piotr wierny Marii znany z wyrzekania się
myśli błądzących po Magdalenie. nadszedł czas
powrotu do Marty. po drodze kilka bezimiennych
odsądzanych od czci tylko dlatego że dawały
wiarę nie pytając Quo vadis.
nic się nie stało: moment niestabilności i zalana
Minerwa niezdolna ciskać piorunami. nie takie padały
po drodze do Emaus. ciebie obeszło przemienienie
zbroi w oślą skórę Kapitolu w pustynię ofiary w winną
igrania z krzesiwem.
wakat w nosie wolność w garści czyli Bóg honor i obczyzna
przepłaciła jak za egzamin na prawo
jazdy: oblała za pierwszym razem
olewając pozycję kolejnej do gniecenia
przez wykrochmalonego instruktora.
przebierała żeby się pozbierać ułożyć
w rabatkę wonnych róż ale
to wymagało nawozu: dużej ilości
banalnego gówna. zainwestowała
w odór i tandetną garderobę
niskobudżetowej premiery
na deskach
żeby zaistnieć w burlesce stać się
kwestią nieistotną dla ust
krytyka na miarę egzaminatora
pierwszego odjazdu.
__________________________________________
https://www.youtube.com/watch?v=CSyyl97nQeg
Kasiaballou vel Taki Tytoń, 16 marca 2015
Kukałeś zaklinając pomyślność
w klatce ciepło ale bezwietrznie
Niegłodno jednak przyziemnie
Quasi Eden brukowany różnicami
na miarę Wielkiego Kanionu
I popatrzyłam a lustro strzeliło
focha Zebrałam niemal sto
odłamków po uderzeniu
spóźnionej wiosny I uchyliłam
Kasiaballou vel Taki Tytoń, 14 marca 2015
Jeśli rośliny lubią słuchać
to przecież nie znaczy
że potrafią myśleć.*
Napisy powypadały z nawiasów. Zbyt wolne
zaskrzypiały wielkimi literami. Nie wczytuj
się tak nie wsłuchuj. Jeżeli musisz porzucić
niech to będzie chityna
którą postanowiłeś obrosnąć. Już czas
przemianować może nawet zredukować
wiarę do rangi czczego domniemania. Uczucie
nazwijmy po imieniu; biologią chemii
żeby współczynnik prawdopodobieństwa
nie zakłamywał odczytu. Jestem zaborcza
dlatego potrafię zazdrościć
Wojaczkowi. Miał swoje szklane damy ciche
rozsądnej pojemności. Białe myszki szeptały
a on im przestrzeń odstępował kolczyki
nakładał. Ech życie
może zapętlone u puenty
ale stać go było na dragi sznur
ciasny jednak na własnej gałęzi.
A po tobie jakie powidoki? Rwetes w konarach
głośniej niż we włoskiej wiosce. Busz i dzikie zachody
gdzie najarani szamani coś pierdolą
o oczyszczającym deszczu. Nawet szczury pouciekały
do biur i zapieprzają za niszczarki. Nic tylko pokląć
w cichym kiblu
kiedy na wzór chińskich tortur
w milczeniu sondujesz splot bezdusznie
obracasz gorącymi trzewiami.
_____________
cyt.własny
Kasiaballou vel Taki Tytoń, 13 marca 2015
Antek się wreszcie wyżenił kiedy Tośkę wybudzono
ze śpiączki. Pan Gienek znalazł dom i przygarnął Kajtka
po detoxie a ja jestem proszę ciebie przerażona. Pustką
po moich podmiotach lirycznych.
Łatwiej pisać kiedy się wszystko pieprzy. Można zapalić
czerwone w tunelu czasem zawracać wykolejone pociągi
przekierowywać myśli na jedyny właściwy tor. Czuję się
cholernie poskładana w rubika.
Nawet komornik nie zagląda odkąd spłaciłam dług
za energię. Jemu też jestem potrzebna jak to koło
ratownikowi po sezonie. Został mi jeden spory nałóg
pisany wielkim zaimkiem. Walkę z wiatrakiem
oddam walkowerem. Na wzór Ikara
możesz eksponować ramiona kolekcjonować
woskowe trofea zamiast dobrej puenty
tłuc między żebrami zardzewiałym śmigłem.
Regulamin | Polityka prywatności
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.