5 maja 2013
Powiązany
pada, powietrze pachnie czereśnią,
przyglądam się drzewom, zaliściałe gałęzie stonowały bielą.
mam na końcu języka jakieś zaszeptane słowa o północy,
zamyślam się dość długo i przypominam sobie. prawie.
gniazdo się rozpada pałacem
tylko upiętym do wiatru świszczącego
na zielono pora następna
zaczyna zaścielać progi
- przywieje nowe
nie poszukując znaczeń sny wypijam razem z dnem,
wywoływane powracają serią wspomnień.
przeczesując przyswojone wyrywam się do światła,
mówisz - dziś, na jutro, za wczoraj.
odchylmy głowę na bok
dialogom robiąc miejsce
w sercu od nowa budowanych tam
oddalając impulsywnie co-dzień
szukamy nerwowo punktów odniesienia
tyle, że w pustce niczego nie znajdziemy.