JanP, 26 sierpnia 2011
opowiesz mi wiersz tato? o wietrze który był
i jak spadałeś z urwiska by złapać liść;
z twoich słów wyczytuję poemat, opowiedz
jak się zamienia miłość w czekanie i jak mam
dogonić słowa które są we mnie, ale nie podobne
są do nas. dziś masz dla mnie tamte ślady
perkozów na wodzie i czas przyszły jak wołanie płaczki.
dlaczego świat ma kształt łodzi która odbija się od brzegów
i każdym dźwiękiem wioseł topi się w niej głos, moja dłoń
unosi się wyżej.
a tu gratis:
http://sechtl-vosecek.ucw.cz/en/galerie/marie-sechtlova2/50zrom-nfilm0840-prepr2.jpg
JanP, 23 sierpnia 2011
cokolwiek zmieścisz w dłoni zmienia się w ostre krawędzie
między pięcioma mostami cisza, jak ciemnia snów
opowiadasz historie których nie dotknę – czasem bolą
cierpkie nuty odległe i wątłe obrazki zza
wiesz: czas pochłania burzę i nas
ale spełnia się w jednym oddechu, słowie – w chwili
w której nieruchomieje ptak i deszcz?
weź ze mnie nic i ulep dom, schowaj głęboko -
odnajdź ze mnie, to czego nie mam.
JanP, 10 sierpnia 2011
tak się uśmiecha do swojego ego, kalibruje chwilkę
według metrum i z wolna pragnie być bliżej i mocniej.
napisz mnie cienką kreską fal, na chwiejnym źdźble
dmuchawca, w oku mąć, bo odmawiam sekundę
jak stoper punktując nieskończoność.
tysiące słów nie określą naszego monologu, nie.
nie zapełnisz scenopisu grypsem: napisz
jak się kadruje ruch nieba na wyspie.
JanP, 8 sierpnia 2011
miasto zostaje poza rytmem twego smutku, skończony
lipiec
w kałużach uciekającej autostrady wytropi żal.
i choćbym w pół drogi przełamał wszystko na pół,
żeby zmienić lub ocalić
pół
i zostawił mniej?
to z cichych rozmów czas
wypunktuje światło, odsunie dreszcze które drążą
czerń, i miasto jest zawsze mantrą tego smutku.
JanP, 7 sierpnia 2011
ułamek
wydumałbym mu początek i przeszłość zmyślił
linearnie, ponieważ jest czas i miejsce naszego
bycia; jest? tak się mierzy rozum i sekundy
poznania z profundis. wydobywasz mnie z dnia,
zasłaniasz twarz jak wiatr mierzy odległość
oddechem. kiedy spotkam cień burzy, która zasklepia
we mnie ciemnię, mam w garści milimetr duszy,
która drąży ciemniej; i gdybym miał jeszcze raz
przepalić życie, będę pośród. jednią
jeszcze raz przepalić życie, to będę pośród. Jednią
Czy uniósłbym milimetr duszy, kochanie?
Czy zatapiając się we włosach, zapadłbym się, jak
Hiob poniewierany pryzmatem Boga?
Śnię – na jawie – odbicie kilku fotografii, czasami chciałbym cię
mieć na slajdach i przepuszczać przez diaskop; bo świt głębiej
wchodzi, gdy odnajdujemy się poprzez cienie i niuanse świateł.
Bo nasz świat jest jak maszyna do pisania nieskończonej opowieści
o snach, trójkątach, morskich waleniach i szkwałach, tak prostych jak
rżnięcie kartek na brulion, szast prast, na cykle wiatrów.
JanP, 31 lipca 2011
może jednak oczywistość drażni wargi i wsuwa się bezlitośnie
w cierpki limes podgardla. a może jednak zrywką, błędem
rekrutacyjnym. czy kiedykolwiek będę tak jak on smugą
cienia, miłością która drażni ego i wiatr; bo jest –
moralny - przymus pisania: poezja?
bo jakbym mógł cię - jednak - zawrzeć w oczywistość banału,
byłbym lekkim pochodem wśród morw i szczawiu, bo tak
mnie nazwiesz, gdy odchodzę wzrok rozstępem, burzą
mknę po paliwo dla duszy i twoich ud, wzgórków. ochów,
orgazmów, i wszystko jest jak penis. a może górą, dołem, linią
się nie skończy, z trzaskiem nie wejdzie w zagajnik snu, nie
rozpieprzy, jak zagubiony skowronek, blaszka snu! a może,
bo gdybym miał jeszcze raz nazwać ciebie, to nie umiałbym cię.
bo czas celebruje każdy odcinek, wietrzy przechwyt sekund.
bo jakbyś miał zawrzeć mnie w niuans, to za daleko nam; bo
„tak właśnie się gaśnie” bez upiorów i fleszy, tak
właśnie kocha się pusty wiatr; ochoczo wchodzi głębiej
pod skórę, a my zbieramy puch z oczu
i łydek proscenium, tak gaśnie, się
JanP, 1 czerwca 2011
a może jestem ponad tym co określa,
i wiatr wszedł szumnie w oczywistość
żywiołów, prostych słów i uczuć.
albowiem jest nić cienka i gruba, która zrasta się
w pamięć i niepamięć w kruchość i ciemnie.
może wejdę głębiej, w duszę? albo jeśli jest coś między
a cokolwiek, to bez ponagleń, bez bisów się rozejdzie
jak burza, która przypadkowo weszła w scenariusz.
bo pośród wspomnień jest równia pomiędzy przepływem,
a końcem drgań. bo jest w tobie mrok kuszący jak zło
i jest gładź nieba, co myśli jak ty, mantruje ciszę i ciężar.
Regulamin | Polityka prywatności
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.