26 lutego 2017
Nie wymyśliłam...
Nie wymyśliłam ciebie rano
ani wieczorem do kolacji
nie wystawiłam też do wiatru
a mogłam przecież nawet za drzwi
na deszcz na smutek niepogodę
nie próbowałam bo i po co
nie zawsze wszystkim jest po drodze
choćby w ostrogach ale boso
nie wymyśliłam cię pomiędzy
kawą i ciastkiem przed południem
nie szło na drobne już rozmienić
tego co czułam gdzieś podskórnie
i nie przebiśnieg pierwszy wiosną
(lubię ją nawet w listopadzie)
tę myśl ze śniegu chcę otrząsnąć
szczęście na ustach palec kładzie