Alutka P, 23 października 2011
nikt nie pytał
czy udźwigniesz szarość
nade mną niebo i gwiazdy
dobre buty mam i oczy koloru trawy
w nich wielkie źdźbła
jak kłody ścielą się
pod nogami wiatr
rozsypał piasek
pod kamieniem robactwo
we mnie budzi się sen
znowu ten sam
wielki łowczy ominął moją polanę
Alutka P, 21 października 2011
podczas lądowania uszczypnij mnie
chcę zobaczyć zorzę pod łóżkiem
znalazłam kawałek ołówka
koralik i zapomnianą fotografię
zdumiona jak mogłam
nieważne czy chciałam
perłówka wypełniła mi dłonie
przed smaganiem wiatru chroniłam
dotyk przypomniał mi jak bywało ciepło
podmuchy niosą ze sobą chłód nocy
spędzone na poddaszu jesiennie
śnię o jaskrawości pod powieką
zalęgła się wilgoć nie większa
od kropli deszczu nabrzmiała ziemia
zanurzam się żeby nikt nie zobaczył
daleka była to podróż
przywiozłeś czerwony oleander
potrzebuje dużo światła
pamiętaj o mnie kiedy odpłynę
z nurtem lub w górę rzeki
gdzieś na dnie przeczekam burzę
powrócę kiedy zaszumią wezbrane potoki
lodowatą wodą dotknięta po raz ostatni
Alutka P, 21 października 2011
I dlatego, że ci mogę wszystko dać
Ty śmiejąc się mówisz chodźmy spać
(Lech Janerka)
przysuwam skrzydełko
czy nóżkę
sobie życzysz
dobrej nocy
pamiętaj chrapię
na kanapie
suknia pośpiesznie rzucona
w nieładzie
włosy uda
ułożyć
myśli będzie trudniej
jedziemy na krzyki
na brudno
wypisujesz hasła w mojej dłoni
wyjątkowym kształtem rozrysowane
ciała
w domysłach i mgle
Alutka P, 20 października 2011
zauroczyłeś mnie - włóczęgo
w rękach rosło wędrowanie
tak nieporadnie
domagałam się czułości
zamieszkałam w koronach drzew
miękko uginają się liście
pod stopami
znika ziemia
w gorączce leżałam we krwi
chciałeś być blisko
nie pozwoliłam się bać
kruszę lód
dotykam twarzy
udaję
wierzbę czasami lipę
staję się dzikim kotem
wieczorem
rozwieszam koronki
wabię
uśmiechem, słowem, gestem
dopóki jestem, dopóki jestem...
Alutka P, 19 października 2011
ból potrafi dokuczyć nie mogę siedzieć
w łóżku nosi mnie tam i z powrotem
giętki język obraca myśli
kołują nad lasem - wilgi nawołują zofiję
znane mi dylematy złożone z wyboru
pod miedzianą blaszką słońca jedyny
może się dokonać
blisko końca różowieje noc
spłoszonych dłoni łagodny taniec
spokojnie nie skradniesz mi już nic
nie uszło jeszcze ciepło choć palenisko dogasa
połknęłam rozżarzone węgle
mrużę powieki żeby zatańczyć z cieniem
wystarczy dobre światło
wyjątkowo ruchliwe masz dziś usta
a tu zima prawie
bez tęsknoty uczysz mnie wytrwałości
wyjdzie – nie wyjdzie
pogwarzyć zawsze warto
Alutka P, 19 października 2011
jestem skończenie śmiertelną
nie możesz nazywać mnie boską
z krwi i kości trudniej zauważyć
wiązania poluzowane z lewej strony
bardziej bolesne wykręcone ręce
w nadgarstkach pulsuje popiół
mgielnie zapatrzony oddzielasz niepokój
ukradkiem wyplatają się źdźbła
– potykam się o mnogość
palców wskazujących i serdecznych
używanie surowo zabronione
pod specjalnym nadzorem
układam jesienne kwiaty
lechaim zabrzmiało dziwnie
w twoich ustach dym wczorajszych stokrotek
usypia chorobliwie zazdrosne dalie
zauważają subtelną różnicę pomiędzy
witalną radością a dostojnym wyrażaniem siebie
nie sposób określić jednoznacznie
kulawi się samotność a rybacy powracają
chcąc nie chcąc - niepewnie
Alutka P, 18 października 2011
nie istniał czas
nie było nawet kąpieli i poziomek
Tom nauczył mnie
jak żyją mrówki
gdzie ich miasta i knajpy
czerwcowym świtem
kiedy NBA kończy rozgrywki nagrałam ptaki
teraz za oknem biały gips
w nieruchomym przemijaniu
twarz
najczęściej myśli o poduszce
ręce wzdychają
niewładne pomyśleć o szklance
jak korzeń kobylaka
wyczyścił toksyczne związki
otwór którymi odpłynęły
zamknął
w dwóch słowach
Alutka P, 18 października 2011
świnia - pękł
nie przeszedł przez siódmą
taka droga
sęk
jak od Stożka na Przysłop i dalej
kamienie i patyki
gołąb przyleciał wczoraj
dobrze że nie przed
czternastym z paczki
zamknęliśmy grudzień
korepetycje Anki
z chemii
mówił że jest słaby
zwęglone resztki wymieciono
przed południem
znowu liczę sylaby
uspokaja
prognoza pogody
opady ustępują
jutro powieje
Alutka P, 17 października 2011
wypalił się promyk
od ostatniej iskry
minęła ledwie chwila
na modlitwy nie znalazłam siły
na powstrzymanie przypływu zabrakło czasu
żeby podać rękę
odszedł z gracją
odpływ na brzegu pozostawił
całe wnętrze wypełnione bólem
tłumaczyłam to coś warte
nie uwierzył
Alutka P, 16 października 2011
Lepiej jest milczeć. Kawa jest.Filiżanka i podstawka
i nikt tego nie zrozumie, jaki cel,
bo prawdą jest, że nie cel, żeby się przedrzeć*
smutek zwinięty w kłębek
w kłębuszkach skroplił się
wystarczy
póki co grodzili getto**
rzucony kamień
jak słowa nie zmienia biegu
brak cofki
ciągle sypiam spokojnie
ale kamień przy twarzy
rani
nie trzymałam w ręku ostrza
jednak rozcinam brzuch
wyjmuję dwanaście metrów
smrodu
nie wytrzymują inni
sama przykleję worek stomijny
zbiorę nie obrzucę
ale wara wam od moich myśli
słów
jak celu nie ma
mnie nie było
nie będzie
Kot zdechły - mówi ona do mnie i podchodzi bliżej
"kot zdechły" pod mostem leży kot zdechły.
Wychyliłam się i spojrzałam.
Rzeczywiście leżał, woda go podmywała. Był napęczniały.*
a może to była ryba
teraz poczekam na krawat
założą wcześniej albo później
* Olgierd Kajak "Przystanek"
** Orkiestra na zdrowie
Regulamin | Polityka prywatności
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.