Nevly, 18 lutego 2013
kiedy niebo smuci burzą
nie umieraj podejdź najbliżej jak tylko
potrafisz by spróbować jeszcze raz soczystość ciepła
chowam w rękawie bez obaw przejdźmy na ty
razem na drugi brzeg dzień po dniu zbudujemy dom
na skale w kąciku oka niewypowiedziane słowa
i to co najważniejsze między nami
spłyną nie trwogą wraz ze spacerem po skórze
zapachną bukietami kwiatów
by nastała stałość
za tym mostem rośnie życie o smaku poziomek
obiecuję że obydwoje najemy się do syta
wystarczy
że pozwolisz mi być
Nevly, 18 lutego 2013
kiedy zapada zmrok
w kalejdoskopie paradoksów
rodzisz się dla mnie naga od zahamowań
karmiąc się tobą dobrze wiem
że świt przyniesie daremność
jednak chcę zapamiętać ten wieczór
pełna dojrzewających jabłek
w ogrodzie złudzeń zabijasz tak zmysłowo
pragnę tego idźmy na całość
nacieszmy się sobą
choć księżyc obiecywał drogę
zachodzące słońce wygina ulice
osobliwy zmierzch nasze utopie
niech się dzieje
od piersi aż po wilgoć ud
rozchylonych po horyzont pożądania
nad ranem zapomnimy o sobie
tak lekko jak przyszło nam kochać
nieobecność wypije kawę
z miłością której los odebrał szansę
i był sobie chłopiec
Nevly, 18 lutego 2013
w akcie uwielbienia śnię na przekór
bojąc się przebudzeń strachy na wróble
wyrwane z kontekstu coraz wyższe niebo
magiczna ławeczka wbrew przeszkodom
gdzie pierwszy raz poczuliśmy prawdę
o smaku ust wszystko spływa ścianami
zlane w jeden obraz słów których nie widzę
czując jedynie zapach wczorajszych pragnień
apetyczna śpisz tak smacznie
wciąż blisko a tak daleko kliniczne objawy
tęsknoty czytaj pomiędzy wersami
pomijając znaki przestankowe
wiersz który znajdziesz o świcie
napisałem z zamkniętymi oczami
na skrawku naszego łóżka
Nevly, 15 lutego 2013
tęsknota
od kuchni nie wygląda tak źle jak ją malują
zrobiony na szaro mogę więcej
na przykład spragniony przez dziurkę od klucza
przeciągam wspomnienia spijając nektar z samych dobrych
chwil przez okno z oddechem wiosny wpadają nowe realia
a niedługo będę przecież miał urlop
jeszcze nie wymyśliłem sposobu na kolejne wakacje
ale postaram się by zrodził nowe zachody
słońca zanurzonego w wilgoci niesmutnych historii
jeśli to ty będziesz tą która zostawi wraz ze mną
odciski stóp na piasku tańcząc bolero na deszczu
sztuczne kwiaty przestaną obowiązywać
poranki będą nasze a ty dojdziesz do istoty rzeczy
z moim udziałem pojmując znaczenie nocy
wersja light:
tęsknota od kuchni nie wygląda tak źle
zrobiony na szaro mogę więcej
przez dziurkę od klucza przeciągam wspomnienia
z oddechem wiosny przez okno wpadają nowe realia
a niedługo będę przecież miał urlop
jeszcze nie mam pomysłu na kolejne wakacje
ale liczę na nowe zachody słońca
zanurzonego w wilgoci niesmutnych historii
sztuczne kwiaty przestaną obowiązywać
poranki będą nasze a ty dojdziesz do istoty rzeczy
pojmiesz znaczenie nocy
Nevly, 15 lutego 2013
diablik to był w wódce na dnie
chwiejnym krokiem
opróżniałem popielniczki z niedokiepów
parzyły palce
a przez sztalugi poranionych okien
widok wydawał się taki rozległy
za głosem z wielkich liter
skoczyłem twoim tropem
szłaś tak zwiewnie buszując w zieleni
wbrew pozorom uśmiechnięta od ucha
na kolanach bo noga zwichnięta
poprosiłem o wybaczenie
jutro
spotkaliśmy się po raz pierwszy
Nevly, 15 lutego 2013
z głową w chmurach
chodziłem po linie
nad przepaścią tylko ptaki
gdybym mógł przewidzieć brak skrzydeł
nie doskwierałby tak bardzo
kilka występów dalej ubrana w skałę
powiedziałaś o jedno słowo za dużo
pod stołem rozdałaś karty
orgiami pisanymi taśmowo na maszynie
od poniedziałku aż po dzień siódmy
ślepo nasiąkając deszczem który on
wylewał na ciebie wiadrami
teraz płaczesz nie jestem mściwy
mój język już nie pamięta
ale na powrót
bardzo
Nevly, 15 lutego 2013
jeśli nie pozwolisz ciszy
mówić zbyt szybko
zbudujemy schody do przyszłości
w kuflach pełnych wiatru
warząc piwo do wypicia we dwoje
nie mówię że będzie łatwo
lecz czas załatać dziury
para żebraków z politowaniem
błaga o miłość uwolnioną z antyramy
pora na nas chodźmy
razem aż po skraj horyzontu
w labiryncie krajobrazu
Nevly, 14 lutego 2013
niefrasobliwy z różą w zębach
okolicznościowo na niby
już pani nie podglądam
kupiłem jabłko pełne głodnych myśli
pani pozwoli
teraz podaruję je przez okno
z widokiem na dom życząc smacznego
pani usta staną się natchnione
wtedy
zaczerpnę z nich do końca świata
to najlepsze zapewnienie
na jakie mnie stać
Nevly, 14 lutego 2013
z koszem pełnym kwiatów
przychodzę nieprzespany nocą
na pokuszenie w piętnastu minutach
o których zapomniał czas
leżysz na terytorium oczekiwań
nienawykła do próśb
czytam cię w myślach otwierasz
bez pukania wchodzę na dwa palce
wśród cieni i świtów miłości
tkam na twojej skórze ślady słońca
nazywam to drogą
na razie znalazłem klucz
drzwi przyjdą później
Nevly, 14 lutego 2013
pachniałaś latem i solą
fale szumiały rozlewając szepty
po drugiej stronie słońce wschodziło błękitem
wciąż słyszę jak śmiejesz się do mnie
całą szerokością plaży
po brzegi wypełniając nocne obrazy
potem mówiłaś i mówiłaś
a ja słuchałem zapatrzony po horyzont
w twoich oczach było niebo
teraz cisza
usta zamknięte pocałunkiem
ze wszystkich rzeczy martwych
najbardziej lubię milczenie
Regulamin | Polityka prywatności
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.