29 czerwca 2016
Obrysowania
Babka, podobna do półnagiego krzewu
niezgrabnie okryta wełnianymi nićmi — tym
pełniej wszystko wydaje się Bogiem. Jej ledwie
blady szkic, jak śnieg, najjaśniejszy ze wszystkich.
Roztopi się, za tydzień, po miesiącu. Jakby cała
narracja należała do fotografii w jej dłoni. Myśli
ziemioskrzydłych, jak wtedy, gdy niebo opadało
na włosy matki, i bała się, że błądzą.
_____________________________
z cyklu: schizofreniczny patchwork