Poezja

smokjerzy


smokjerzy

smokjerzy, 2 lutego 2019

z księgi ogłoszeń

pustka
szuka szczęśliwego dzieciństwa
lub jakiegokolwiek


liczba komentarzy: 6 | punkty: 7 | szczegóły

smokjerzy

smokjerzy, 1 lutego 2019

trzy wersy o poezji (1)

złodziejka oszustka i wariatka
ale nie potrafię tego uzasadnić
ani udowodnić
 


liczba komentarzy: 4 | punkty: 3 | szczegóły

smokjerzy

smokjerzy, 31 stycznia 2019

zwrot

głową muru nie przebijesz
po wielu próbach 
krwawiąc 
zacytował aleksander
po czym skorzystał z drzwi 
na oścież otwartych


liczba komentarzy: 10 | punkty: 7 | szczegóły

smokjerzy

smokjerzy, 28 stycznia 2019

relacja na żywo

pół twarzy w wymuszonym sojuszu z otwartą dłonią
pod łokciem wyczuwam ledwie uchwytny puls lasu
( prymitywne oszustwo wyobraźni a jednak 
realny zapach żywicy przenosi mnie na sam koniec pamięci )
wewnętrzny parapet z konstelacją światełek wariujących
w butelce po cheval des andes nie wiem 
skąd przeświadczenie że gdy zabiorę ją stamtąd
skończą się święta tuż obok trzy doniczki z roślinami 
których nazw nigdy nie spamiętam łagodzą kontrast 
pomiędzy klimatami sprzed i zza szyby
niemal niezauważalnie przechodząc w kościstość dębu
i enigmatyczność świerkowych gałązek rozganiających 
wścibskie plamy szarzyzny
stojąca lampa z pokornie pochyloną głową i blaskiem
gotowym zmieszać litery w dowolny tekst
dodaje sensu związkowi staroświeckiego fotela z okrągłym stolikiem
na którym płaczą dwie przytulone do siebie świece
odbiegająca stylem i urodą sofa rozpycha się i kradnie tlen
roztaczając wokół aurę niezastąpioności
za plecami na półce zasłaniającej ścianę milczące rzędy książek
gotowych krzyczeć gdy tylko odwrócę głowę
kominek po brzegi wypełniony trzaskiem ognia
beczka starsza od wszystkiego 
tajemne miejsce spotkań okolicznych myszy 
szmaciany kot w paski o nienaturalnych kształtach jamnika 
sękata szafka tak pełna przeszłości że otwieram tylko
w chwilach najwyższej potrzeby obraz na ścianie
kicz doskonały wazon polne kwiaty paź królowej ptak
zaciskający szpony na ołówku
na stopach głowa psa ciężka od ciepła i snu
kawa dawno już wystygła
 
nieobecność
 
o tak wielu imionach że bezimienna
 
nieobecność  
 
w każdej komórce w każdym atomie ciszy
 
nieobecność
 
betelgeza w przełyku


liczba komentarzy: 9 | punkty: 7 | szczegóły

smokjerzy

smokjerzy, 20 stycznia 2019

preludium styczniowe

w chwilowej symbiozie
z tu i teraz
radośnie zwisam z krzesła
 
pomiędzy 
szarością a smakiem
tęsknotą a szczelinami w ścianie 
lodówką a (od)bytem
chorobą na śmierć a chichotem
niechęcią a oknem
półsnem a niewiarą
dłonią a wierszem
snują się niezliczone powody 
do optymizmu
 


liczba komentarzy: 13 | punkty: 13 | szczegóły

smokjerzy

smokjerzy, 17 stycznia 2019

eskalacja

toczy się toczy
rośnie
nienasycona kula strachu
już wkrótce zwycięży
z zaciśniętym przełykiem
a wtedy
 
wystrzeli 
 
zabije


liczba komentarzy: 4 | punkty: 7 | szczegóły

smokjerzy

smokjerzy, 13 stycznia 2019

odtrącenie

tanecznym krokiem podchodzę do pustki
ocieram się o nią i wdzięczę jak kot
 
a ona na to
 
niestety nie wiem
jak mógłbyś ze mnie skorzystać


liczba komentarzy: 4 | punkty: 8 | szczegóły

smokjerzy

smokjerzy, 12 stycznia 2019

noc ( erupcja )

tak cicho
że nawet milczenie
intruzem
 
i nagle ślad stopy
wybucha


liczba komentarzy: 7 | punkty: 7 | szczegóły

smokjerzy

smokjerzy, 10 stycznia 2019

obol i filantropi

w moim i twoim
smartfonie tablecie komputerze
za dolara dziennie
kobaltowe dziecko afryki
( biznesowy partner filantropów )
otoczone dbałością i troską
o etyczną stronę przedsięwzięcia
zyskuje niepowtarzalną szansę na ratalny 
wykup miejsca leżącego
w towarzystwie szczęśliwie odpoczywających już
siostrzyczki braciszka ojca
i matki
 


liczba komentarzy: 7 | punkty: 6 | szczegóły

smokjerzy

smokjerzy, 9 stycznia 2019

usiłując dogonić wiersz ( improwizacja )

potykasz się o słowo
tu i ówdzie wytarte 
zapewne od nadmiernego używania
gdzie indziej wyszczerbione
jakby ktoś usiłował wyrżnąć z niego kilka znaczeń
 
najpierw są usta ułożone w kształt wyznań
potem te same usta wypełniają się krwią 
która wabi wrzeszczącą czerwienią
 
następnie oczy
dwa czynne wulkany gotowe rozlać się 
po bezdrożach papieru
zmienić go w pośmiewisko
a wtedy zblaknąć z łakomstwa 
z przesytu
 
jest zaślepione okno z nadzieją na widok
i dom którego nie można opuścić
bo jeszcze nikt nie wymyślił drzwi
 
są drzwi ale bez potrzeb
i klucz który chciałby coś w końcu otworzyć
jednak nie potrafi przekonać do siebie
żadnej dłoni
 
i nagle słowo śpiewa
 
tak pięknie
że bóg pośpiesznie porzuca wszystko
by nie zważając na brud 
przenieść wieczność tylko w to słowo
 
wschód słońca tak nagły że właściwie już zachód
cztery rzędy uśmiechu uzbrojone po zęby
matka dzieciństwo bracia i sonet
pełnia księżyca i szczęścia
otwarta rana świątyni z dwójką wyznawców
tysiącem dzwonów
ślina i pot mleko i gówno
zdziwiony czas że go właściwie nie ma
ból który nosi znamiona świętości
lecz także ucieczki
 
słowo wciąż śpiewa
ty piszesz
 
o rany o boże o kurwa
 
przeważnie tyle
zostaje z twojego wiersza


liczba komentarzy: 10 | punkty: 7 | szczegóły


  10 - 30 - 100  






Zgłoś nadużycie

 


Regulamin | Polityka prywatności

Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.


Opcja dostępna tylko dla użytkowników zalogowanych. zarejestruj się

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1