violetta

violetta, 5 lipca 2025

Mądrość

noszę zapach groszku ciepłego kamyka
mówię płatkami ścieżkami żółtym latem
między gałązkami urocze małe gniazdko
będę słodką morelą do oddychania


liczba komentarzy: 2 | punkty: 3 | szczegóły

Belamonte/Senograsta

Belamonte/Senograsta, 4 lipca 2025

Wyobraźnia może być niebezpieczna 4

4. Miara

Czym lepiej zmierzyć gwiezdnego przybysza?

szklanką wody czy poezją
a może pracą

wystarczy coś ofiarować, ale nie wiadomo ile
dający i biorący nie wiedzą
wierzymy, że drzewa potrzebują naszej miłości
a może tylko wody
a może naszej śmierci
ale dokładnie, obliczalnie nie można wesprzeć
liczba jest nieznana
gesty są niepoliczane
ale liczba się ustali
równowaga składników, sił
ale można przelać Asparagusa -

Lej na spodek
Zostaw wybór
Bez jakiegoś minimum coś nie zadziała
Witaj Normo
Paola wie o co chodzi?
Ona wie.

Coś się ustala. Tu o coś chodzi. O co?


liczba komentarzy: 0 | punkty: 0 | szczegóły

Belamonte/Senograsta

Belamonte/Senograsta, 4 lipca 2025

Wyobraźnia może być niebezpieczna 3

3. Belamonte lub Senograsta

Belamonte to moje lubienie kobiet i moja kobiecość
Senograsta to wypowiedzenie im posłuszeństwa
Ważki i jaszczurki kochają rozpalony piasek
Jaszczurki zjadają delikatne ważki,
i te przestają trwać
Ale ci będą saunować w wieczności,
mnożyć, łączyć, rekonstruować
pod okiem miłości
SenBel


liczba komentarzy: 0 | punkty: 0 | szczegóły

Trepifajksel

Trepifajksel, 3 lipca 2025

* * * [Miasto jest ogromne...]

Miasto jest ogromne
i dzikie dymi w nim
świt gdzie spojrzeć piętrzą się
święteprawdy
teżprawdy
gównoprawdy

do wyboru na potrzebę

chwili gdy stoisz pod ścianą
miasta które jest ogromne
i dzikie a kamienie śpią
śniąc pochód mamutów
ku zagładzie


liczba komentarzy: 3 | punkty: 3 | szczegóły

Belamonte/Senograsta

Belamonte/Senograsta, 3 lipca 2025

Wyobraźnia może być niebezpieczna 2

2. Wyobraźnia

Wyobraźnia to jaszczurka zmieniająca się w ważkę
i na odwrót
czujące, marzące, stwarzające lustro
świat żywych
wychodzących sobie naprzeciw
obrazów
plecy - motyl, kark - ważka,
jaszczurka i ważka w wierszach
i w lesie

kiedy uczucie pożre myśli
albo myśl uczucia
albo gdy się zrównoważą
pojawi się działanie
ważkę i jaszczurkę trudno schwytać

Wyobraźnia to ważka zmieniająca się w jaszczurkę
Tak można pochwycić Gwiezdnego Przybysza
Poezja to świat obrazów synchronicznych
A synchronia jest erotycznie realna
Albo oszukuje mnie wyobraźnia
Ale przecież nie zmyślam

Jestem w w kontakcie z żywym lustrem

https://youtu.be/UFDuD46dEYs?feature=shared


liczba komentarzy: 0 | punkty: 0 | szczegóły

sam53

sam53, 3 lipca 2025

żar z nieba

gdybym mógł dziś do wiersza dwa słowa i uśmiech
albo żarem spojrzenia rozpalić ognisko
płomień złożyć przy sercu zanim zgaśnie uśnie
gdybym jeszcze tej nocy opowiedział wszystko

każdy sen każde słowo wpisane do marzeń
każdą chwilę we dwoje która w nas zostanie
gdybym poszedł po śladach których nikt nie zatrze
przebudzony lipcowym nieletnim kochaniem

kiedy droga przy tobie wciąż się zdaje prosta
w pocałunkach toniemy aż mokra poduszka
tylko myśl się kołacze roztańczona w wiosnach
gdybym mógł dziś do wiersza
twe gorące usta


liczba komentarzy: 1 | punkty: 3 | szczegóły

Belamonte/Senograsta

Belamonte/Senograsta, 3 lipca 2025

Wyobraźnia może być niebezpieczna 1

1. Policzalne, niepoliczalne

gwiazdy są niepoliczalne
piasek policzalny
ten pod ręką, gwiazdy za daleko
by je wsypać do klepsydry i patrzeć jak ciurkają
z kranu
woda gwiezdna, dużo kosmicznego oddechu

gwiazdy to tuman, fala i dalekość
piasek to bliskość i skupienie
czas z nią przesypuje się jak piasek i jak
pył gwiezdny
ta plaża jest ogromna
zależy od porcji którą chcesz zjeść i zbudować
ciało świadomości

https://youtu.be/CDy4V2Mmm-c?feature=shared


liczba komentarzy: 6 | punkty: 2 | szczegóły

Arsis

Arsis, 3 lipca 2025

Przepływ

Noc. Ta noc obskurna. Noc, w której ja… W pokoju. W tym właśnie pokoju,
w płomieniach świec ustawionych na stole, na krzesłach, na podłodze.
W tych drżących blaskach wielokrotnych spojrzeń skrzydlate cienie wokół.
I wszędzie…

Cisza szumiąca w uszach. Piskliwa cisza i szmer jakiś daleki,
jakby ukrytego strumienia płynącej w żyłach krwi.

Na stole. Na blacie stołu. Na stole zastawionym świecami.
Krople wosku spływają powoli.
Nawarstwiają się w zaschnięte strupy.

Na stole, na krzesłach. Na dłoniach… Muskam palcami ściany.
Opukuję je lekko.

Tępe odgłosy mieszają się z rezonującą pustką między cegłami. A za nimi. Za białym tynkiem.
Nie. To nie tak.

W migoczącym półcieniu, między fotelem a zasłoną.
Tutaj. Tu w kącie.
W samym złączeniu ścian. W rogu…
Idę. Spójrz, jak idę! A idę wolno, stawiając kroki,
jakby w wielkiej zadumie. W wielkiej hipnozie zagubionego czasu.

Świeca... Jej płomień migocze, jakby z większą werwą.
Coś go omiotło, bądź omiata tchnieniem przeszłości.
Po mnie. Po mnie idącym. Przechodzącym obok.
Podążającym. I rozsuwającym na boki sześciany powietrza.

Ramionami. Ramionami rozwartymi szeroko, jakby na powitanie…
I jej płomień…
Jej płomień kołacze się, próbując się wyrwać, odłączyć od reszty pełnej martwego życia.

Przede mną kąt.

Sam
róg
pokoju.

Płomienie kładą się i prostują
w milczeniu niczym trawy w nagłym powiewie.

Dotykam dłońmi ściany.

Jednej, drugiej,
unosząc wysoko głowę.
I moje spojrzenie
ulatuje w przestwór.
W sam punkt całkowitego skupienia.

Nade mną. Tam wysoko.
Sufit zbiega się ze ścianami w maleńką osobliwość.
Chciałbym jej dotknąć, lecz nie mogę dosięgnąć,
mimo że ręce wyciągają się ku niej, wyciągają tak bardzo…

Wiesz…
Nie.
Nic nie wiesz

W całkowitym uspokojeniu... Dosięgam językiem tego rowka w złączeniu ścian. Całuję i liżę. Namiętnie.

W tej chłodnej strukturze cementu
wyraźnie czuć napięte ciało
od powierzchniowego czuwania.

Ciało wchodzące w unisono od wspólnego oddechu.

Jakby mnie tak mógł teraz
ktoś zobaczyć nagiego,
podczas osobliwego tańca
bez grama pruderii w tej ciszy.

I bez naruszania żywota płonących istnień.

Spójrz. No,
popatrz
na mnie!

Nie odwracaj tej obojętnej bieli martwych od dawna oczu, choć widzących wciąż we śnie.

Tego zimnego
spojrzenia
marmurowego posągu.

Tu jest wyjście z tego bunkra ziemskiej egzystencji.
Jak go znalazłem? Och, pytanie.
Nie wiem. Ale wiem, że
na szczęście jest już daleko za mną.

Masz. Czytaj.

Zostawiam za sobą przerwane w pół słowa rozsypane myśli.
Wiatr kartkuje je strona po stronie. Przebiega po nich niewidzialnym wzrokiem.

Ja jestem już pomiędzy.
W nocy. W ciszy
utkanej z westchnień.

Podczas gdy za oknem
księżyc wywija się gwiazdą
z drzewa topoli. Ze smukłej strzelistości nieba.

Ale już beze mnie.

Ponieważ w tej właśnie chwili,
w tym momencie,
w tej ekstazie przepływam
między cegłami jaskrawym potokiem archaicznego blasku.

Albowiem pomiędzy nimi historyczna przestrzeń, dawna dziura po pocisku.

Dalej. Dalej!

Póki jest jeszcze możliwość przejścia. Stąd -- dotąd. Albo donikąd… Póki jeszcze można...

(Włodzimierz Zastawniak, 2025-07-03)

***

https://www.youtube.com/watch?v=-qyNKFVYTlI


liczba komentarzy: 0 | punkty: 1 | szczegóły

Belamonte/Senograsta

Belamonte/Senograsta, 2 lipca 2025

Wierność

ona pamięta jego z czasów młodości. on ją.
on pamięta uczucie zakochania i ona.
trzymają się tego wiernie.
podają sobie szklankę wody.
spletli się subliminalnie. dwoje bluszczu
okrywającego mur obozu. kosmosu. drzew.

a w historii ich miłości historie wszystkich
walk bogów z ciemnościami. koło ratunkowe.
wzrok duchowy. najstarszy zakon.

i ja pamiętam jakieś sny. uczucia. nadzieje.
miałem muzy. ale nie jestem wierny.
jeszcze nie znalazłem koła ratunkowego
wierności. ale zbliżam się. nie jest to tak
wyłączne.

ciągle coś się zmienia :-) jest dzieciństwo. jest
matka zwierząt. są zwierzęta przyjazne
ale mnie nie ma.
chociaż towarzysz podróży się pojawił.
chociaż zjeżdżam sankami z górki.
chociaż piękna jest ta muza.
chociaż jesteś piękna.

to chyba tylko morze - grób rzek, i góry -
ich kolebka. tylko im wierny.

Ale przecież ona to ty. To Belamonte...
To chyba znalazłeś siebie rzeko. Swoją
górę i swoje morze. Ale w międzyczasie
narodził się jakiś Senograsta.
Ale Belamonte to kawał ciebie.
Belamonte to twoja muza odnaleziona.
To materializacja twojej animy.


liczba komentarzy: 0 | punkty: 0 | szczegóły

ajw

ajw, 2 lipca 2025

odpuszczam

nie wszystko da się naprawić
czasem trzeba pozwolić
by się rozsypało

ten dzień nie musi być piękny
wystarczy że oddycha

jutro niech przyjdzie samo
- bez planu
bez muszę

dziś jestem tylko ja
i to co prawdziwe
nawet jeśli boli

mogę położyć dłoń
na swoim ramieniu
i po prostu być

cichsza
łagodniejsza

niedokończona


liczba komentarzy: 0 | punkty: 2 | szczegóły


10 - 30 - 100  





Zgłoś nadużycie

 


Regulamin | Polityka prywatności

Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.


Opcja dostępna tylko dla użytkowników zalogowanych. zarejestruj się

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1