Weronika, 27 august 2024
w poszukiwaniu swoich wystudiowanych pośmiertnych masek
szerokim łukiem porzucamy wspólnotę cmentarzy
wciąż mamy dla samych siebie nieukończoną ścierpliwość
i kiedyś jedynie tutaj będziemy mogli się odnaleźć
uświadomiwszy pierwej, żeśmy splątani kwantowo
metodologią, a nie zbiorem pustych zdań
rozgrywamy partię czterowymiarowych szachów
ciągle nie do końca skalibrowanymi skrzydłami
czasami szwankuje czytnik wrażliwości sensorycznej
nie przetwarzają nanobłyski w uśmiechy
wzajemnie obojętni na intymne odczucia niestabilnych izotopów
a jeśli nawet wyłącznie głównym nurtem, to na marginesy
Weronika, 12 march 2021
jak przykładne równoległe będziemy parzyć się tylko w nieskończoności
garnitur braków uzębienia kwiatkiem do erotycznego snu
nim zaintonujemy grę wstępną najpierw się wyśpimy
odwróceni nie plecami ale jednak na przekór
logiką kwantową zarządzając chaosem
życie pokładając na ostatnim łożu
Weronika, 25 november 2020
widzę, że kwazikryształy takich oczu całkiem inaczej patrzą gwiazd
na podłodze hotelowego apartamentu rozdarłeś czasoprzestrzeń
ale nie usprawiedliwia oczywista samotność, sadyzmu boga
kiedy już sam algorytm uwypukla nasze nieprzystawanie
i choć kłótnia ma zbyt niską temperaturę wrzenia
na dywan opada pokowidowa mgła mózgowa
kto mi namalował taką twarz..
Weronika, 9 november 2020
spóźniony na własne narodziny
gdy pierwotna informacja sensoryczna
już dociera centralnej osobliwości
tutaj tracę cały swój blask
słowem już jesteś orkiestrą
usiądźmy dopóki świeżo malowane
Weronika, 28 september 2020
tyle już kolorów wymyśliłam a twoje uparcie zaciśnięte usta
nie dają szansy żeby choć jeden wspólnie obdarzyć imieniem
jakby nieświadomy zubażasz o powabność nasze pejzaże
i wciąż autoportretujesz nas neuroprzekaźnikami urojeń
transmutując ołówki na jakieś grosze w złocie
jeszcze nie ustaję w próbach przetłumaczenia cię
na pokłady moich nadziei choć już bez należytej wierności
i wciąż uprawiamy tę miłość niemożliwą w dobie algorytmu
wyposażeni w bezsilne złudzenia ostatniej raty kredytu
Weronika, 19 july 2020
nastrój tego jeziora na pierwszy rzut oka festynno-rodzinny
później urzeka przeplatanie strun
a blask zaprzecza obawom co gęstniały pierwszymi krokami
w końcu zarastają ścieżki bijącymi ubarwieniem widokami
pozostawione na odchodne
Weronika, 25 june 2020
to nie wyczekiwana przez kogokolwiek iskrówka
sowy wyszły na łów, bierz skrzypce i wracaj
obiecywał zagospodarować całą zapisaną wieczność
a dziś drżę pod klawiszami bruegela starszego
w zapożyczonym czerwonym kubraku oracza
zapraszany na uczty pasał ambrozją
kiedy zapatrzona na koniec własnego nosa
przeoczyłam gdy toczył się miast głazu
nie potrzebuję już unosić panoramy powiek
by ogarnąć spuściznę zmurszałych słów..