Aleksander Osiński, 10 august 2015
W taką pogodę jak dzisiaj, można wyjść również
od prawdziwej historii. Ludzie nie stracą zbyt wiele
na znaczeniu poza legendą. Symbole i kolory,
nadprzyrodzone zjawiska z dziecięcych pokoi,
 
wyjaśnią na ile tylko można się ważyć, ożywiając
stwory z każdego poprzedniego domu.
Ich nazwy dojrzały w pełni i teraz są przyzywane
przez zamknięcie oczu. Jak dobre filozofie,
 
wiele można zyskać wpadając na nie w nocy,
nawet bez przepraszam. Śnieżny obraz przyzywa
następne białe ujęcia i ślady w parku pozostaną 
tylko z twojego powodu, raz na zawsze,
same w sobie niewinne.
 
Aleksander Osiński, 3 august 2015
po plastycznych wariacjach
warto jeszcze powrócić
do najprostszej formy
z przekonaniem
 
naciągnięta skóra
wróci do byłego
wypełnianie być może
było błędem
 
cóż z tego
że koniecznym
człowiek się tylko zdaje
 
ktoś musi
prowadzić listę ginących gatunków
i rubrykę dla zainteresowanych
 
na poważnie nawet
wszystko się bierze z życia
Aleksander Osiński, 27 july 2015
Trudno jest porównywać otwarty pokój 
z tym zamkniętym od lat. W pierwszej 
chwili nie sposób nawet zrozumieć 
motywu – roślinny 
pas ciągnący się przez całą szerokość; 
ziemia. Obecnie już niczyja
jak wszystkie graty, które służą 
do grzebania za życia i tajnych 
klauzul w paktach z diabłem
 
uważniej czytajcie gwiazdki
 
nawet gdy po nich
potop
przejdzie do legendy.
Aleksander Osiński, 20 july 2015
Odrobina przyszłości nie powinna zaszkodzić, choćby 
miał wyjść na złe wieczny apetyt i miejsce pozostało 
nieznane. Na tyle sposobów na ile można liczyć 
przyznanie nie wchodzi w grę, ale wystarczy to, co ukryte 
w zaciśniętej dłoni, bez zgadywania – która, czyja? 
Być może jeszcze miałaby sens pora, zbyt późna żeby 
roztrząsać. Ledwie zdążymy wzejść, noc przeciągnie 
dłonią na swoją stronę. Teraz trzeba wydychać, procesy 
zostały odwrócone i dwutlenek węgla wypełnia iskrzącą 
chmurę. Kiedy rano pierwsze słońce dotknie bielejących 
pól, będzie można bezpiecznie otworzyć kapsułę czasu.
Aleksander Osiński, 7 july 2015
Przenajświętsza panienka
zdołała wygrać wszystkie
najważniejsze bitwy,
jednak Antoni zdecydował się
 
uwiecznić chwilę, kiedy odpoczywa
z rękami skromnie ułożonymi
na podołku.
 
Wieczorem w karczmie,
niezręcznie będzie się tłumaczyć
wciskając w kieszeń 
starą furażerkę.
Aleksander Osiński, 30 june 2015
Zawsze jakoś wypada, przymknąć oko i już. Można 
ludzi układać po swojemu – trójkąty, kwadraty, 
byle połączyć kilka linii, znaleźć oparcie dla sieci. 
Schematy ideowe płyną we krwi, chociaż zapach mleka 
dawno umknął, ustępując trawiącym kwasom – cierpliwości 
potrafią nauczyć przędzę snu, kiedy gdzieś w odległym 
punkcie wszechświata muszce owocówce powinie się noga. 
Nie tędy droga, moja panno - chciałoby się zanucić 
w aromacie poruszonych listków mięty. Jakby euforia 
musiała narastać przez wieczność i związek mógł się 
jedynie wzmacniać. Mała pociecha, a przecież można wyczuć 
rosnące wewnątrz ciało obcego, chociaż wyrozumiałego 
świata, który o dziwo, nigdy wcześniej tak nie wyglądał.
Aleksander Osiński, 22 june 2015
Wiosna z naszych stron nie zwykła przebierać 
w środkach. Styl jasny i przystępny; prawie banał, 
bo dzień już dość długi, żeby wyciągnąć nogi 
i kopnąć kalendarz. Niby z góry wiadomo 
jak to się kończy. W pionie – jedyny możliwy ruch 
do przodu i czytanie z ruchu warg. Święte słowa 
wkłada się w przygodne usta, żeby wywołać uśmiech; 
choćby nie pora była utrwalać zbyt szerokich planów, 
a mrowie tłoczące się w pośpiechu obstawiało – profil 
czy en face. Może rzeczywiście lepiej ukryć ciemną stronę 
rzeczy, kiedy słońce wędrując wzdłuż alei, przewraca 
bez zmrużenia oka, kolejne, bogu ducha winne kamienie.
Aleksander Osiński, 5 june 2015
I tak i nie, zawsze jednak stojąc w obliczu niekończących 
się sporów jak Tycho de Brahe, który chce żeby wszystko 
kręciło się wokół niego i ziemię ze słońcem porusza 
długimi, złotymi palcami. Nie bójcie się, to złe nasienie, 
nie warto zlizywać z niebieskich sfer. Nomadzi na noc 
rozpalą ogniska, obierając ziemię do kości i wycia psów. 
Rozgrzane oddechem powietrze uderzy w twarze śpiących. 
Cóż więcej można zyskać prócz układu i niepewnych łączy, 
gdzie orbita z orbitą splątują swoje sny, żeby na marach 
mieszać języki. I tak i nie, na wpół ulepiona mowa 
podąża za ślepym stworzeniem, czas jednak zbyt niepewny, 
żeby skończyć na jednym marzeniu, a może byśmy 
zerwali plaster, żeby dotknąć. To w końcu na tyle blisko.
Aleksander Osiński, 26 may 2015
Na interaktywnej mapie można mieć wgląd 
w najważniejsze wydarzenia. Czerwonym kolorem 
oznaczone są ogniska epidemii – jedne się rozszerzają, 
inne gasną. Kolumny świątyń jak słupki cyfr znaczą 
liczbę ofiar i ozdrowieńców. Oczywiście – nic od razu 
ani z przypadku nie zdarza się dwa razy, nawet 
gorączkowa noc pod prątkującym niebem. Dobrze 
wiedziałyście siostry, co robicie zmieniając granicę 
statystycznego błędu. Ziemia zawsze by chciała mieć 
ostatnie słowo, chociaż bez ceregieli traktuje bogatych 
w duchu, łącząc szumem górskiego strumienia. 
Nie da się zapaść głębiej. Na tej wysokości ponad 
poziomem morza powietrze jest rzadkie i umysł 
ciężko znosi to, co tak naprawdę, jest nie do zniesienia.
Aleksander Osiński, 18 may 2015
Bez jednego słowa, a jednak ciągle dominuje wrażenie, 
że trzeba oddać półmisek, na którym kobieta w dobrej 
wierze przyniosła szarlotkę. Społeczne podziały to jedno, 
drugie – słodka nuta jej wyrazu, że upiekło się i ściślej 
można określić grzech. Nie zawsze jednak znaczy to samo. 
Upuszczony na ziemię nóż, cień gałęzi, która kołysze 
młode, próbując dotknąć sękatymi palcami. Są równie 
tajemnicze jak głos ojca ważącego każde nie powinieneś. 
Zapewnia jednak, że nie mówimy o winie, ani nawet 
pogodzie. To dobra, od których się zaczyna schemat 
słonecznego dnia, kiedy chmury z trudem utrzymują 
w ryzach dom, z którego całe życie usuwał mebel 
za meblem, żeby odkryć wzór drewna – klon czy lipa? 
Niepewnie pokazują swoje rysunki. Chociaż dozgonnie 
wierne, nie mogą przecież przysięgać.