Yaro, 4 january 2015
wiatr z deszczem i śniegiem
przywałował i tchnął odrobinę życia
ciepło dłoni matki na policzkach
tuliła do piersi nabrzmiałej dziecię
szukałem drogi wśród gwiazd
domu pełnego spokoju
miłe chwile nieść w sercu
głos matki słyszeć jak ciszę po burzy
ile siły cierpliwości nadziei
by młoda latorośl wyrosła
krzyk dzikich łabędzi nad kołyską
blisko coraz bliżej a jednak daleko
uciekamy po świecie czasem brakuje nas
gdy przy stole staruszki szepczą małe smutki
zatrzymaj się na ten czas
przy nas przy sobie wiarę miej
wracaj zatrzymaj dzień nie umknie nam
Yaro, 3 january 2015
badam strach
nie mogę go oswoić
lęki i fobie są mówię sobie
coś wiem czegoś się boję w swojej głowie
o czym wiedzieć nie powinienem
może to
droga którą pójść mogę
to nie strach ludzie się boją
wyczuwam to co czują czego się obawiają
życie płynie
z każdym dniem więcej nawarstwionych problemów
dzieci rosną
kurczę się nie nadążam
myśli
słów tysiące
pragnę spokoju
poleżeć na zielonej łące
piwo wypić bez strachu że policjant wlepi mandat
skąd to wiem skąd ta wiedza
chodzą emocje pomiędzy ludźmi jak nawiedzone
kocham ich
oni obojętni biedni czy majętni
życie piękna sprawa życie to zabawa
Yaro, 2 january 2015
dzień odchodzi
nocy cień dotyka mych dłoni
w oczy czarne jak węgiel zagląda księżyc
czas mija leczy rany kiedy się spotkamy
nie umiem odpowiedzieć na kilka prostych pytań
gwiazdy wysoko
koronkowa noc usypiam lekko zachwiany
cieszy mnie kilka rzeczy załatwione sprawy
z nowym krokiem ciepłym rokiem
uciekam spod skrzydeł mamy
w oknach sąsiedzi bezwstydne spojrzenia
nieszczere życzenia słowa jak zdrada
czekam na ciebie kobieto jak rzeka
czekam na wydartym brzegu
stopami na białym piachu
nurt prędko zabiera myśli skupione w jednym słowie
Yaro, 2 january 2015
dość
w głowie prosta myśl
ile dni do sylwestra
już odliczam
dobrze się bawiłem w starym
dziś się boję
wychylam pełen puchar
lęki przyszły choć nie były proszone
chory poalkoholowy sen minie za kilka godzin
wszystkiego dobrego w 2015 spokojnego roku
chwil pełnych nadziei i miłości
z wiarą i do przodu
Yaro, 22 december 2014
smutne oczy ma karp
szansę mu dam niech pozna staw
w wigilijny wieczór zjem tilapię
podzielimy się opłatkiem
życzeniami napełnione serca
zabłyśnie wieczór spokojem
wśród kolęd odnajdę swoją szopkę
ty diabełkiem ja osiołkiem
popłyniemy w inny wymiar
palcem dotknę gwiazd
mroźny wieczór jasny czas
modlitwy na piechotę idą do nieba
błyszczą choinki zielone
Yaro, 20 december 2014
gdy
liście jesienią opadną
emocje wygasną
zgaśnie ogień jak gwiazda
poukładasz kości
życie ułoży pasjansa
wszystko co ważne bądź nie
pozostanie na amen jak klątwa
zabierzesz kazdą tajemnicę
tam gdzie idą dusze czas nie zamarza
jest
trochę chłodno
ból w piersi ukuł cierń
jesień zima przeminie
wiosną zakwitnę nie marnuję ważnych dat
Yaro, 20 december 2014
szedł po drodze Bóg
odnowa budował nową ziemię
wziął do ręki kawał gliny
ulepił coś podobnego do siebie
nie wiedział że
to co stworzył jest piękne
ale w środku w sobie ma
tyle nienawiści siły zniszczenia
druga wież Babel nie wytrzyma
pomieszał języki niegdyś
teraz pozamienia myśli pomiesza skojarzenia
powstał człowiek i sam zabił dla mienia więcej niż trzeba
Yaro, 18 december 2014
nie ma nic lub niczego
wszystko co ważne zapomniane
spalone popiołem posypane
szary kurz na dnie zwiędłe róże
umieramy powoli
odchodzimy w trzy wymiary
choć wymiarów naliczyłem pięć
te pierwsze to śmierć
życie i miłość najważniejsze
nic lepszego się nie zrodzi
nic prócz straconych chwil
hierarchią rządzi świat człowieka
umrzeć na wieki nie czas
wszystko dam by śnić
człowiek buduje nierealny obraz świata
zapomniał że jest kilka świętych dat
pewnego dnia zbudzą się potwory
ziemię okryje mgławice
niebieskie niebo zaiskrzy błyskawicami
ten dzień przeraża mnie
czerwienią krzyż poprzedzi nowy dzień
słońce zbudzi nową ziemię świeży świt
Yaro, 17 december 2014
wrażenie mam
że na plecach dźwigam cały świat
nogi w głębinie otoczone mgławicami
ciemne niebo
świat się wali
grzech płynie autostradami
przydrożne krzyże o nich zapominamy
świat umiera kona na kolanach
zanurzeni w bezkresie idziemy do domu
tam nie zapuka śmierć do życia bram