Yaro, 6 december 2014
po deszczu w zieleni łąki
otoczona kropelkami tęczy
promienie słońca jak aureola
głowa jej płonie
rozszczepione emocje
dotykają serc ludzi wrażliwych w miłości
uduchowiony spokojny jak sen
nastrojony niczym strun moc gitary
odporny na stres zjawiska
obserwuję ze szczytu myśli
przeszywają niebo
dreszcze na skórze
jak krople rosy chce się żyć
w czystości uniesiony odpływam
w głębię jak namiętność
Yaro, 6 december 2014
przez otwarte okno wszedł
jak wiatr musnął delikatnie ust
wplótł we włosy wspólne dni
pozamykał drzwi
klucz do serca studni wpadł
zapomniał gdzie pierwszy raz spotkał mnie
kochał całą noc
świtem z dziadkiem mrozem ulotnił sen
czekam okrągły rok by szóstego odwiedził sny
dotyk aksamitny na mej skórze miesza się z dreszczem szczęścia
już nigdy nie znikaj poczekaj
ostygną emocje
będziemy degustować czerwone wino
w głowie kręci karuzela z uczuciem dziś mnie kochasz
nie wypuszczę cię tak łatwo napisze dla ciebie kilka słów
grasz pierwsze miejsce w mej piosence
poczuć chcę moc ukrytą w twych ramionach
wór czerwienią prezentów
nie chowaj podaruj serce na dłoni będę zadowolona
nie odchodź bez ciebie skonam
ciało tobie dam
świątynią dla mnie staniesz się
Yaro, 4 december 2014
raz na wozie a raz nie
kocham sercem póki jest dzwonem
spijam rosę z twych powiek
skraplam się na twój widok
raz jestem sobą a raz soplem
zwisam z dachu
idą chwile zbyt szybko
kamufluję słowa ukrywam kilka
wypowiadam te najlepsze miło nam było
rozchylasz usta kocham cię i jest mi mało
miło się zrobiło
zatrzymam dla nas czas
jeszcze pofigluję wczesnym ranem wyparuję
Yaro, 3 december 2014
rankiem
ostatnim kliknięciem powiek
odchodził sen
zacierała się postać z obrazem nocy
dzień niespokojny zaglądał do okien
przerwałem marzenia o niej
czas szeptał spokojnie
idąc w ciąż do przodu
w kilka stron jednocześnie
chciał przerwać przestrzeń
niebo zsunęło kurtyny
dotykało palcem horyzontu
ciężkie od piękna widnokręgu
słońce świeciło
zaprzyjaźniło się z dniem
porwałem w cię tańcem
w objęciach życia
na parkiecie kilka miłych chwil
Yaro, 3 december 2014
kim jestem w oczach Boga
nie patrzę w niebo nie wołam
nie słyszy głosu cichej modlitwy
obym się mylił
w dłoniach Jego proch
zmieszany z grzechem
rozsypie po oceanach
dla wiecznego zatracenia
wymaże z pamięci ludzi złych
na wieczne płomienie
wieczne cierpienia
mój duch skulony
cicho prosi o przebaczenie
łka w ciemnej otchłani ciała
Panie czekam na znak
za horyzontem ból niewinny płacz
dzieci bożych żółtych czarnych białych
jestem twoim żołnierzem
rozkaz brzmi jak świętość
wypełnię go z poświęceniem życia
umrę w Twoim imieniu
by ktoś mógł cieszyć się życiem
aniołowie wskażcie drogę
zbłądziłem
fałszywa droga do nieba
błądzę po zielonych łąkach
na kolanach wspinam się na szczyt
wyciągam dłoń pocieszam słowem
czekam na swoja kolej
powiedz kim jestem w Twoich oczach
Yaro, 2 december 2014
dotykam palcami lazuru dnia
chłód szary przez szkła nabrzmiały od mrozu
drwa płoną w kominku
pies warczy drapie w drzwi
biały puch pokrył pola i łąki
biały dym idzie przed siebie
zające przy miedzach zawinięte
w stulonych uszach nasłuchują kroków
dzień blady od zmartwień grzeje dłonie przy herbacie
delikatny dotyk muśnięcie warg
kostka cukru rozpuszcza powoli napięcie
stres spływa po rynnach
w myślach twoja postać jak królowa zjawiskowa pani zima
senny dzień nie mam nic i nic nie pragnę
spokój na niebie słońce jedną z gwiazd
okryty tajemnicą walczę każdego dnia
w lustrze jakby inny ja mróz ściska
drzewce palcami wbite sterczą z pokorą
dotykam lazuru dnia w oczach diamenty jak łzy
Yaro, 1 december 2014
duchem niespokojny przed Tobą na kolanach
skulony jak pies z pokorą
uszanowaniem świętości
ze skowytem wypowiadam słowa modlitwy
przyjdź Królestwo Twoje
nie ma sensu czekać
życie nie jest życiem zwykłe siłowanie
chleb nie jest chlebem który jadłem w Kanie
wino na siarze podróby niczego nie warte
w jedzeniu i piciu chemia zniewala zaraża rakiem
onkolodzy rezygnują z mojej terapii
przyjdź Królestwo Twoje
nie ma sensu czekać
cierpienie cierniem w sercu niewinnych
ludzie dobrej woli bez nadziei
skomlę do Ciebie
Yaro, 1 december 2014
w symetrii snu
nadziewam pamięć
uderzam w ścianę
ściskam pościel
zły sen utkwił jak cierń
serca stukotem o dzień
czarny zły omen boję się śnić
przytulony wciskam głowę w poduszkę
jak w duszy żal sumieniem przybity do bieli
równoległe światy jak noc i dzień
w jednym ciała w drugim duchy bezszelestne
Yaro, 30 november 2014
wypatrzone oczy jak węgle
ogarnięty smutkiem świat mały
kilka prezentów wspólna zabawa
miłe gesty gorzka czekolada
z tęsknoty serce przekute gorzkimi słowami
pajęczyn raj oplata bluszczem komórki szare
na zewnątrz nieprzyjemnie wieje bezsilnością
wspomnienia pokryte książkami
płaszczem kurtyn ciężkich kilogramy
w objęciach dni zaniepokojony swą przyszłością
popijam ból herbata ziołową
radośnie ścieliły się soboty
wracałaś ze studiów wykład murowany
mądrzejszy człowiek po szkodzie
sam toczę zapamiętane chwile w okrągłej od żalu głowie
człowiek zniewoli w uścisku miłości skonasz
w swojej samotni przy telewizora szarym ekranie