Yaro, 4 november 2014
napoczynam dzień suchą kromką chleba
co myślą ateiści których problem nierozwiązany
co myśli zło gdy opęta życie odbierze
jak ofiara całopalna snuje dymem do nieba
słońce grzeje tak przez chwilę
nie chwal dnia przed zachodem
reakcja łańcuchowa wiąże na wieki reakcje
akcja akupunktura jak akumulatory naładowany
ładuję słowa na papier grafitowym ołówkiem
lampka nie gaśnie okładam brzozę pięścią jak ścianę
zatańczę na ostrzu nad przepaścią
na krawędzi gdzie nie widać dna
oczy wytrzeszczone w srebro księżyca
światło razi jasno omija zło
marudzą starzy złotem słów obwieszeni
w głowie teorie zbrodni jak cele wypatruj w cieniu
zaśnij śnie nie budź nocy świcie o świcie
Yaro, 3 november 2014
nadzy stają obok siebie
ona zboczona on nie wie
ma nadzieję na dużą kasę
za ten numer mu wypłacą
nawet jej nie pocałował
ona mu spodnie odpięła ssała długo
przewracał gałami
potem wszedł głęboko
zmęczony niezadowolony
wracał ciemnymi drogami
bity z myślami jak można
zejść tak nisko
całować nierządnice w cycki
Yaro, 3 november 2014
zaparzona w filiżance białej
na stole pióro nasze wspólne zdjęcie
na podłodze kurz posprzątam
teraz za wcześnie na smutki
esencja słomkowa
pachnie chińskimi polami
zielona od słońca
myśli z każdym łykiem spokojniejsze
samotność dopada każdego
wywrócony na lewa stronę niegdyś
żal straconych lat nigdy więcej
czas nie ma czasu dla nikogo
na stole papieros herbata stygnie
wiersz ciężki jak kamień u szyi
na dworze świat moknie
płacze razem z nim okna mokre
z każdym łykiem brakuje mi ciebie
kilka wspomnień i ten brak snu
śniłem dobrze gasząc pragnienie
Yaro, 3 november 2014
ważne są
zamienione na sekundy
zapadają w pamięci jak amen
wybieram te najlepsze
wiara jest wspomnieniem
serce jak róża patrzy w oczy
przez dzień do słońca
Yaro, 3 november 2014
znikąd donikąd
z mieczem nad przepaścią
na szczycie w szatach białych klęczy
modlitwy krzyk nie męczy
idą dni sąd ostateczny napoczęty
człowiek jest niebezpieczny
nie odbezpieczony nabity przeklęty
świat odwieczny nie ma początku
koniec zły ogień męczący świat reklam
dręczy bliźni bliźniego
kosa pod żebro słowo na murze
gra o wszystko oparta o pieniądze
muzyka wybawieniem cień na niebie
zły omen zbliża się jak złodziej
cicho potajemnie odkryte karty
nie ma zmiłuj wyciągam nóż
idę spać niespokojny nie ma nocy
tylko popiół i słów kilka
Yaro, 2 november 2014
gdy człowiek umiera umiera jego gwiazda
na niebie ponuro wiatr szeleści gałązkami
drzewa smutne ponure krajobrazy
w sercu smutek ze łzami w oczach
na horyzoncie postać dokąd poszła
czekaj na nas pod garbem ziemi
sami życia na barkach nie uniesiemy
rodzimy sie nie bez powodu
tkwi kilka przyczyn przysięgam bogu
wolno kręgi swe życie zatacza
na linie nad przepaścią tkwi rozpacz
żal płaszczem roztacza chłonie
ostatni oddech na lusterku
zimne dłonie policzki blade sine paznokcie
dokąd ci spieszno chłopcze
Yaro, 2 november 2014
z czasem na ramieniu idzie człowiek
co dobrego niesie w plecaku
kilka zmartwień odrobinę siebie
zapomniał o końcu świata choć już głoszą
na ambonie ksiądz śpiewa jak anioł w klatce
babcie mają związane ręce
w wiadomościach podali całą prawdę
politycy po plecach klepią garba
będzie dobrze jak bobrom w żeremiach
z czasem na ramieniu idzie człowiek
co dobrego niesie w plecaku
kilka zmartwień odrobinę siebie
światło na widnokręgu plącze barwy tęczy
pająki na drzewach ustawiają transparenty
pajęczyna poszła w drzazgi