Yaro, 13 july 2014
wyleje się złoty deszcz prosto z nieba
błękitem spowije nasze smutne oczy
pragnienia ostudzi lądowanie ust na policzku bladym od strachu
skąpani w promieniach
zieleniom pachniemy przed siebie
złączeni pierścieniem miłości
miękkie serce napełnione żarem wzajemności
w oddechach nierównych w pieszczotliwych słowach
łapiemy w płuca zdrowy wiatr
serca żar rozpala ogień dwóch ciał
nie ma miejsca na nienawiść
na łodzi życiem ciągniemy fale za falą
maszty wygięte napięte liny pełne żagle
Yaro, 25 june 2014
jak ćma szuka nocy
oszukana płonieniem świecy
drżącym trzepotem zawija banknoty
dusz kroczy bladym świtem
miesza się z życiem tu i tam
zapomniane słowa
wyskrobuję z szuflady
płonie tęcza z nią pedały
serca biciem oddechem życia
klękam przed samym sobą
bo nie ma nikogo by uwierzyć
w błocie grzechu chylą czoła barbarzyńcy co w słońcu
giną grzechy
prawda ukryta póki co gdzieś na dnie
tępy ludzie z ciemnogrodu
pchasz życie prosto nad przepaści czeluści
złamany grosz w kieszeni śmierdzi krwią
zmarszczony jak rodzynek budzisz się ze snu
bolą golenie słowa trawią treść
ćma duchem nie morduj jej niechaj płynie od okna po kres
Yaro, 24 june 2014
czuję zieleni głębię
wtopiony jak dwa gołębie
między gałązkami pisklęta
ciepło bezpiecznie w gnieździe
otulone miłością gołębią
czy tak kochamy dbamy
czy dążymy ku przepaści emocjonalnej
zakręceni jak piórka w gnieździe
idziemy ciemną drogą z grubo wypchaną kapsą
przecież nie widać nędzy
spalony duch sumienie spopielone
na dłoniach krew nie wiadomo skąd
czuję zieleni głębię
wtopiony jak dwa gołębie
między gałązkami pisklęta
ciepło bezpiecznie w gnieździe
otulone miłością gołębią
potrzebuje przestrzeni by śnić
wzlecieć myślami wysoko
unieść ducha ku gwiazdom
niech zapłonie jasno
z gołębiami odlecieć zatoczyć koło
za gniazdować w spokojnym miejscu
Yaro, 23 june 2014
pamiętam
czas jak domek z kart
na piasku zatarte ślady stóp
kilka słów nie zrozumiałem
coś kazało odejść w przeciwną stronę
los posłał mnie cichą drogę
zabłąkany szukałem serca chciałem kochać
na trasie życia poznałem ciebie
oszalałem ze szczęścia na ramionach anioła
spocząłem w objęciach kobiety
urodziłem się kochać nigdy nie przestanę
narodziły się dzieci kilka małych szczęść
poświęcam czas by dobrze zapamiętały dni
kłaniam się bogu wiem że prowadzi dobrą stroną
przyjdzie dzień pożegnania ze światem
poda dłoń znakiem przymierza
odejdę gdzieś nie wiadomo dokąd
wrócę wzburzoną rzeką
Yaro, 22 june 2014
mogę ci dać
w dłoniach kilka niezałatwionych spraw
szansę dziś daj
nie wyciągaj brudów sprzed lat
przywiał mnie przyjaciel wiatr
stałem się przybłędą
tak mówią ci co mają mi za złe
teraz gdy jesteś blisko
wszystko wydaje się być inne
takie prawdziwe szczere jasne
przytul zapomnij biegnijmy przed
tuż po zachodzie słońca
prowadzi nas gwiazda północna
daje znak gdzie zatrzymać czas
strażnik nocy i dnia
wieczny łowca nieskończone życie płynie
zawijam wspomnienia w dzisiejszą gazetę
czytam twoje wiersz
teraz gdy jesteś blisko
wszystko wydaje się być inne
takie prawdziwe szczere jasne
Yaro, 21 june 2014
czekam
jak ziemia na deszcz
ostatnimi promieniami utula słoneczny wiatr
pocałunki pamiętam
każdy dzień
bez ciebie jakiś szary mija szybko
przy tobie krew płynie szybciej
serce basuje pulsuję cały
kwiaty w wazonie a ty nic
długa droga dzieli dwa serca
płyną bym pod prąd rzeki
by ujrzeć twoje spokojne oczy
aksamitny głos słodka rozmowa
przy tobie noc wydłuża palce
szukam obrazów kilka zdjęć
w głowie mojej myśli jednak cierpliwy
idę na przystanek by spotkać słodką
Yaro, 20 june 2014
gdy odejdę
wiatr będzie kreślił wiersze
z echem stanę twarzą w twarz
słowa milczenie mowa ciała miły gest
każdy tak ma początek i koniec
narodziny kilka słów
po śmierci szept modlitwy
tego sobie życzę
teraz w zadumie myśli płyną szybciej
biegłem do ciebie śmiałaś się żal nie pamiętać
w głowie zostałaś po kres
twoje włosy szept paproci
gdy odejdę
wiatr będzie kreślił wiersze
dalej będę kroczył w nieznane
poczekam zobaczę zapalę
Yaro, 19 june 2014
a jeśli ten dzień ostatnim jest
przyjdzie zimna noc
na niebie smutny księżyc
zaświeci po raz ostatni
zbraknie nas na scenie życia
sceny nie będzie strawi ją czas
scenariusz życia pisze wiersze
kiedyś tak się stanie
świadome doczekanie kresu musi być ciekawie
nie chcę myśleć co nadchodzi
słychać ciężkie kroki w dali
wszystko pokryje kurz oszukany idę dalej
niebezpiecznie robi się i nie będzie lepiej
tak dobrze jest a jeśli ten dzień ostatnim jest
wyciągną kolejne taśmy wprost do prawdy
czas złodziej zaciska pasa tym co się napaśli
Yaro, 18 june 2014
powoli mgła zlizuje lustro wody
szła bez wiary głodna bez przyszłości
blada niespokojnie z lękiem
nikt nie bał się tym bardziej nie spodziewał
miała swój czas wyszła jak falstart
jeszcze raz od nowa
kupiłem rower czerwony made in china
zarzynam go w dalekich trasach
pomiędzy jednym miejscem a drugim miastem
przyszła do mnie pytała o pompkę
to ją nadmuchałem jakaś gwiazda nad jej piedestałem
odjechała nigdy jej nie ujrzałem
pamiętam ten dzień jak nic
Yaro, 18 june 2014
życie jest proste
łatwe piękne
miejskie jednak niebezpieczne
odbezpieczcie je zapłonie wiecznie
zanurzony w pół w odmęcie
chwytam twoje dłonie ma cię w ręce
podziękuj bogu za wieczność
wiele będzie się dziać
przebudzicie się koleżanko kolego
nadchodzi wielki dzień i noc tam jest
oczy szeroko łatwo żyć pięknie
nie dbaj o jutro załóż futro
nie ubłagalnie czas wodzi nas
los kieruje nie daj się zwieść
wierz w co chcesz miej miłość w sercu
nie zawiedź niebo kocha cię