Yaro, 27 august 2013
było nas kilku
jak stado młodych wilków
wataha cała na skraju życie
ostre krawędzie przecinało sumienia
było dobrze w szczęśliwe dni
w nas płynie ta sama krew
jednak musieliśmy się rozstać
cztery strony świata
każdy na swoim kierunku
po latach spotkaliśmy na face-booku
czas .do przodu gna
dzieci wyrosły mi wyszły włosy
Yaro, 27 august 2013
kształt gruszki
kołysze się na biodrach
jaka wspaniała
wyrzeźbiona w skale
twarda
siada na kolana
o je o rany
jestem zakochany
opowiadała jak będzie
krótki pocałunek bez słów
pieszczę okolice mleczarni
rozchylona czeka
na sztywny pal Azji
wysokie A
ciśnie krwi na skroni
pot na czole
dreszcze zlizuję powoli
nikt nie zabroni kołysać biodrami
wolno nam natury nie oszukasz
jeśli gruszkę znajdziesz
konsumuj uważnie
zabawki nie zepsuj
Yaro, 27 august 2013
po zmroku pędziłą sny po głowie
nie miałem sił dotrzymać im kroku
zmęczony leżę w łóżku
głowa mocno przy poduszce
sny w myślach krążą koło mnie
analiza interpretacja wspomnień
pościel śliską zaciskam w garść
ślizgają się słowa
obok się śni
sny ubrane w koronkę
nie bardzo wyraźnie wpadają w wyobraźnię
powiedz czy jesteś snem na jawie
czy tylko my i sny
chce się żyć
każdej nocy sny rozbierają nas
Yaro, 26 august 2013
łączy życie z zaświatem
żywa jest dusza jak sny prawdziwa
cienką nicią oplata neurony
przepływa jak prąd
iskrzy jak kabel zerwany
gdy jest coś nie tak
zachodzisz w głowę
gdzie był błąd
za gardło chwyta lęk
przenika ciało strach
jak opętanie apetytu na życie brak
dzień za dniem zagubisz się tabletka na sen
otępiały nie pojmujesz
twoja ścieżka prowadzi za daleko
nie zrozumiałe dla mnie dlaczego tak jest
delikatna jak mgły nad strumieniem
psychika czy sen sam nie wiem
życie miesza się ze śmiercią
Yaro, 26 august 2013
liście lancetowate wierzbowe
kołysze wiatr
lekko umiarkowanie
wierzba gotowa do płaczu
pchyla się włosami pieści skronie ziemi
letnie kołysanie o brzeg rozbija fale
między palcami ziarna piasku
wierzba
opowie o mnie o tobie
wsłuchaj się w szum wiatru
szumi mi w głowie
suchy liść wierzbowy
Yaro, 26 august 2013
zbawić świat
dzisiaj nie kocha mnie nikt
jutro zapomną kim byłem
zwiędły kwiat płonie
na dłoniach stygmaty owijam w szmaty
sączy się krew
ciemne barwa
znaczę ścieżkę ku zbawieniu
podziel się jutrem
czysty przenikam przez pryzmat
kolorami tęczowych spojrzeń
kim jestem stygmaty przypominają dziś
wstawią kolejny przydrożny krzyż
jutro będzie bezpiecznie
Yaro, 25 august 2013
gdy artysta cierpi
cierpi dusza skromna
jak okruszek chleba
na stole
wylewa łzy na papier
maluje obraz lęku
na kawałku papieru
z worka po cemencie
nie stać go na więcej
kreśli wiersz
rzeźbi w korze drzewa
serce wyrywa się z piersi
na drodze kurz
pomiędzy nim a natchnieniem
Yaro, 24 august 2013
gdzieś na pustkowiu
usycham powoli
jak stare drzewo
gdybym nie wydał owoców
kto zapaliłby świeczkę
im więcej ich
tym więcej świeczek zapłonie kiedyś
nastąpią te dni
czekam niecierpliwie
kto wie niech podpowie
gdzie ona
ta z kosą
skosi mnie
jak kosi kłosy żniwiarz
Yaro, 22 august 2013
gdy umrze świadomość
sny staną się realnym odbiciem lustra
lekka zrobi się dusza jak piórko
serca kamienne skruszeją
purpurowa krew popłynie
w błękitną ścieżkę
miłości szczyty wzniesień
na ustach Jego imię
wśród równin wśród zieleni traw
rozpłyniemy się nie pękaj
stąpamy w dobrym kierunku
z czystym sumieniem
bez debetu na rachunku
Yaro, 22 august 2013
gdy nabiorę w dłonie sił
przy studni
głębokiej jak sny
dusza świeża
jak świtem poranna rosa
promienie słońca
zmieszam jak kurz z oddechem
wyruszę w góry twoich spojrzeń
językiem posmakuję zapach konwalii
zanurzę się w swym kapturze
wciągnę do płuc dym
spocznę przy suchej brzozie
oddam się w ręce jako stworzenie boże