Marek Gajowniczek, 9 november 2015
Życie to nie jest odkrycie.
Trudno je przejść należycie
wczoraj i jutro i dziś.
Chcesz? Nie chcesz? Wciąż musisz iść.
Przed laty, daleko stąd,
szedł człowiek - zawsze pod prąd,
a wiatr mu wiał często w oczy.
Mimo to szedł, dzielnie kroczył.
Próbował. Może tym razem
nad wojną, ropą i gazem,
bezpiecznie dotrze do źródła.
Zmizerniał. Twarz mu wychudła.
Kolejną zdarł butów parę.
Szedł jednak. Silną miał wiarę.
O Boga pytał i ludzi
i wiedział po co się trudzi.
Zmierzał do źródeł odkrycia.
Jedynie tyle miał z życia,
a czas mu zabierał lata.
Nie widział innego świata
tylko tę pianę przed sobą
i jasne niebo nad głową.
Nadeszła epoka nowa.
Na niebie tym ktoś rysował
krzyże i długie ogony
mozaiki krat zadymionych,
jakby w sieć chwytał wędrowca.
Czuł, że to sprawka jest obca,
ale już nie mógł zawrócić.
Z sumieniem własnym się kłócić.
Prąd wciąż silniejszym się stawał,
jakby na ludzi nastawał.
Odebrać chciał im nadzieję.
Nie mówią spisane dzieje,
jak się to wszystko skończyło.
Być może jest - tak jak było,
pomimo szeregu zmian,
a może zachwiał się plan,
bo Bóg nad swym światem wciąż czuwa.
Najistotniejsza jest próba.
Najgorsza jest rezygnacja.
Podobno jest demokracja
i wolny wybór masz dziś.
I drogę. Musisz nią iść!
A właśnie opadły liście.
Daleko, ludzie zaszliście!
Potrafiliście wybierać!
I nowy marsz już się zbiera
z Duchem wznoszonym nad Polską
i trzeba przejść Marszałkowską
trzymając się za ramiona.
Historia nie jest skończona -
rzucona gdzieś w świata kąt.
W Polsce się chodzi pod prąd
i można tak zajść daleko
burzliwą i wierną rzeką.
Marek Gajowniczek, 9 november 2015
Na Nowogrodzkiej przed wejściem raban.
Na pierwszym planie widoczny szlaban.
Liczne kamery mokną na deszczu.
Wielka sensacja wisi w powietrzu.
Lecz "przed zachodem... " proszę, nie chwalcie!
Zmiany już widać w mokrym asfalcie.
Moknie mikrofon oraz panienka.
Oczekiwanie - okropna męka.
Wilgoć ciekawość wciska pod czaszkę
tym, co u progu, a nie pod daszkiem.
Z piasku przypuszczeń budują zamki
ci, co czekają u pańskiej klamki.
Człowiek ogląda. Myśli - dlaczego?
Taką sensację robi z niczego
tłum dziennikarzy oraz eksperci.
Medialną dziurę ktoś w brzuchu wierci.
Chce telewizja wciąż myśleć za nas
i na tym właśnie polega zmiana
całej ekipy, stylu rządzenia,
że nic się nie ma do powiedzenia!
Z OSTATNIEJ CHWILI: Jest już pogłoska,
że nie pojedzie pani Piotrowska!!!
Na Nowogrodzkiej wciąż trwa narada.
Mokry listopad. Pada... i pada.
Marek Gajowniczek, 8 november 2015
Naród - w Warszawie, władza - w Krakowie?
Co młody człowiek pomyśli sobie,
widząc różnicę i stróżów prawa?
Że Niepodległość to jego sprawa!?
A polityka - znowu w unikach
woli świętować przy Lajkonikach
i się rozmijać z ludźmi, z Narodem,
który znów pójdzie wielkim pochodem.
Urwany hejnał spłynie na Kraków.
W stolicy - "Polska jest dla Polaków!"
na transparentach podniosą w górę.
A co pokażą? Obchody które?
Świat już rachunki dawno pogubił.
Jednych naciska, innych nie lubi.
Medialny przekaz wciąż lawiruje.
Wielki Marsz pójdzie! Polska świętuje.
Wciąż Niepodległość sprawą Syzyfa.
Będzie policja. Będzie Antifa.
Polacy będą zwycięską stroną
w swym długim marszu z biało - czerwoną.
Marek Gajowniczek, 8 november 2015
Nie wierzcie poecie,
że da odpór złu.
Że szukał po świecie
pomysłów stu
i słowa zamieniał
i uczucia kradł.
To jesień wspomnienia
rozrzuca na wiatr.
Nie wierzcie nikomu,
kto spokój wasz rwie,
nie wychodząc z domu
przez noce i dnie.
Porusza sumienia,
a nie liczy strat ,
gdy jesień wspomnienia
rozrzuca na wiatr.
Nie wierzcie niczemu,
co napisał tu.
Z tysiącem problemów
pewnie dobrze mu.
Minuty milczenia
nie uzna psu brat.
Jesienią wspomnienia
rozrzuca na wiatr.
Marek Gajowniczek, 7 november 2015
Samo nie przejdzie i nie ustąpi.
Leki potrzebne i środki.
Siąpi zgnilizna.
Nikt się nie przyzna.
Przegrani są jak sierotki.
Samo nie minie.
Z czasem nie spłynie.
Opada bardzo powoli.
Do rączki rączka.
Poty, gorączka.
Infekcja jest wśród idoli.
Pogoda w kratkę.
Stracić podsadkę,
czy może pójść na zwolnienie?
Stare okłady
nie dadzą rady.
Ciężkie bywają jesienie.
Droga daleka.
Może przeczekać,
albo się udać do Wiednia?
Ach, ten listopad
położył chłopa.
Kuracja nieodpowiednia!
Plastry jak rzepy.
Są nowe szczepy.
Loteria. Los nie wybiera.
Było wybornie -
idzie opornie,
lecz jeszcze to nie cholera.
Samo nie zniknie.
Nawet, gdy krzykniesz,
a niebezpiecznie jest zwlekać.
Z przymkniętym okiem
gramy na zwłokę.
Pod dywan zapał ucieka.
Sam jestem zdrowy.
Lek? Nie ma mowy!
Ta grypa jest w polityce!
Czy coś się stanie
z tym przeczekaniem?
Głos mogą zabrać ulice!
Marek Gajowniczek, 6 november 2015
Nie będą się wstecz oglądać.
Wolą widzieć Jamesa Bonda,
który już od wielu lat
samotnie ratuje świat.
Znikną długie ofiar listy.
Pogrzeb będzie bez asysty,
chociaż na pewno państwowy.
Trzeba patrzeć w okres nowy.
Choć to nie jest gruba kreska,
lecz sprawiedliwość niebieska,
jakoś przeszłość przypomina.
Jutro idziemy do kina.
Już nam kręcą "Powidoki".
W świecie dalekim, szerokim
zaszły tak istotne zmiany,
że wiele zapominamy.
Dziś lotnicze katastrofy
są zmartwieniem Europy,
a nie tylko naszym własnym
ksenofobicznym i ciasnym.
Świat układa większe, nowe,
różne teorie spiskowe.
Dlatego nasz przyszły rząd,
uczy się, co robił Bond!
Linia partii jest już znana.
Na tym ma polegać zmiana,
że już nowy Zero Siedem
zrewanżuje się sam jeden.
Marek Gajowniczek, 5 november 2015
Hybrydowa wojna o pieniądz światowy
ma kolejny etap. Niebezpieczny. Nowy.
Błędna jest opinia, że świat znów oszalał.
Goldman Sachs ostrzegał: - Będzie nowa fala!
Uwagę skutecznie odwrócił Kalifat,
a sądy się wzięły za korupcję FIFA,
potem prześwietliły program Volkswagena.
Po kryzysie greckim znów zawrzała scena.
Unia sankcję zdjęła, kroki czyniąc brzydkie
i po dnie Bałtyku ciągnie drugą nitkę.
Spadła na nią nagle imigrantów fala.
Ma u siebie problem. Ameryka z dala.
Taki milion głodnych - prowadzi do nędzy,
a tu znów zarzuty o pranie pieniędzy.
Na dodatek wielkich, rosyjskich, tych z gazu,
więc dwie książki w Rzymie wydano od razu.
Treść tych publikacji skarbnicy dotyka.
Prawo audytu ma tylko Watykan.
Nie może być pewny już szwajcarski bank.
Ktoś jego uczciwość wystawia na szwank.
Lot wojny kosztuje. Turystyka pada.
Nie obarczysz kosztem biednego sąsiada.
Nie można banknotów drukować bez końca.
Rynek potrzebuje nowego pieniądza.
Stary płaci kary. Wywinąć się stara.
Giełd dla niego nie ma, a są dla dolara.
Urósł w piramidę finansowy gmach.
Goldman Sachs ostrzega: Wisi wielki krach!
Zachód wojnę toczy, a Wschód nie spotulniał.
Otwieramy oczy. Celem jest już Unia.
Szarpana, rozbita, mocno podzielona.
Jakie jest jej jutro? - Wkrótce się przekonasz.
Marek Gajowniczek, 4 november 2015
To się jeszcze u nas zdarza.
Śmierć w kolejce do lekarza
przed Oddziałem Ratunkowym.
Kto właściwie jest niezdrowy?
Powiedziano: Jest nam przykro.
Są pieniądze na in vitro,
a nie ma dla chorych dzieci?
Czy, choć za to, ktoś poleci?
Ministerialny frasunek.
Dwie godziny? Na ratunek?
Niemowlęcia przecież... nie psa!
Taki system to jest sepsa!
Mówią: - Nieraz tak wypada.
Moralna degrengolada,
ropowica i zgnilizna,
lecz czy ktoś, choć raz, się przyzna?
Nikt z nich nie zrozumie lekcji,
bo jest potrzeba selekcji,
w wielkim przeciążeniu pracą.
Brak etatów. Marnie płacą.
Pojechali po ratunek,
a ucierpiał wizerunek,
pewnie rozum oraz wzrok.
Wyjaśni to sekcja zwłok.
Cienka linia. Szpital. Sala.
Na wiele się tu pozwala.
Złego słowa nikt nie powie,
gdzie są ludzie i bogowie!
Marek Gajowniczek, 3 november 2015
Z wielu miejsc i z wielu stron
dochodził do ludzkich uszu
ten sprawiedliwości ton.
Rozsądku i animuszu
nakładały się wołania,
lecz nie było rewolucji,
a był czas oczekiwania.
Próżny był zamiar destrukcji.
Zamęt odszedł w inne strony,
ale kurz wojny nie opadł.
Świat się zdawał zagrożony.
Przyjmowała Europa
tłum uchodźców pod swój dach,
głodnych dostatniego życia.
Banki opanował strach.
Pieniądz nie miał już pokrycia.
Z dokumentów Watykanu
wyciekały groźne echa.
Kończyła się era panów.
Tylko Polak się uśmiechał,
bo już nieraz przeszedł swoje
przez wyborcze tarabany.
Teraz innych niepokoje
traktował jak problem znany.
Przywracano słów znaczenia.
Wiersze pisał szary człowiek,
a Listopad kraj nam zmieniał.
Ojczyzno! Jesteś jak zdrowie!
Widzą ci, co utracili
naszą, polską, Jesień Złotą.
Pamiętając, skąd przybyli,
przyglądali się kłopotom.
Martwili się, że kraj zginie.
Że go polski żyd wykupi.
Przejmie resztki na ruinie.
Car wystraszy. Niemiec złupi.
Wyjeżdżali na posługi.
Zachęcała Targowica,
lecz choć marsz nas czekał długi,
szli tu ludzie po ulicach.
Duch powracał zapomniany.
Władza wynosiła krzyże.
Do przełomu i odmiany
z każdym marszem było bliżej!
Z Grobu, z Placu Piłsudskiego
i z Częstochowskiej Kaplicy,
z okna Papieża Naszego
powiew czuli dostojnicy.
A że ruch był narodowy
idącego pokolenia,
chcąc, czy nie chcąc, zgięli głowy.
Zrozumieli - Muszą zmieniać!
I choć nadal dzieli Unia -
zło się u nas nie ugości.
Woli dobrobyt zaludniać
widząc Marsz Niepodległości.
Marek Gajowniczek, 3 november 2015
Jaki w tym roku będzie Marsz?
Czy dym zrobią lewacy?
Czy wrzucą kilka grzybków w barszcz
z pochodem ludzi pracy?
A może będzie prezydencki,
partyjny, prorządowy,
a przemarsz wyborców zwycięskich
zepchnie Ruch Narodowy?
Jest wiele pytań, przetasowań
i sytuacja nowa.
Jest zmiana haseł i zachowań.
Potrzebne inne słowa.
Żoliborz to nie Sulejówek,
choć widzę podobieństwa,
a ludzi przyjdzie znów jak mrówek
po wyborczych zwycięstwach.
Ulicą przejdą ludzie młodzi,
bo w sejmie są w mniejszości.
Nie przyjdą po to żeby szkodzić.
To będzie marsz radości.
To przecież Święto Narodowe,
a lud wymienił władzę.
Szeroką ławą ruszy nowe!
Uważnie patrzeć radzę.