Marek Gajowniczek, 18 january 2015
To jest tylko bicie w bęben.
To jest tylko wiatru szum.
Wycie nad bolącym zębem.
Złe wyziewy idą w tłum.
To jest tylko karuzela
z krzykiem przestraszonych panien.
Świątek, piątek i niedziela
słychać pisk, na dudach granie.
Kołomyjka, zabaweczka,
która nic nikomu nie da.
To jest polityczna sprzeczka,
gdy wiadomo - idzie bieda.
To są mrzonki aktywistek.
Lawa, piana, męty, ropa.
Cała para idzie w gwizdek.
Śmieje z nas się Europa.
Zsyp zrobiono z internetu
w który wrzuca się bez miary
idiotyzmy wśród konkretów,
klownów w butach nie do pary.
To jest nasza opozycja.
Taki jest nasz słuszny sprzeciw,
kiedy mówi intuicja,
że świat nam na głowę zleci.
Gorycz musi znaleźć ujście,
więc na strony się wylewa,
potem do kościółka pójdzie
i o wsparcie prosi nieba.
Słowo nie jest już świętością,
lecz ochłapem psom rzuconym.
Stało się niezgody kością.
Kręgosłupem przetrąconym.
Powstrzymajcie... prosi papież
swe grymasy i języki.
Krzyż wystarczy. Cichy pacierz.
Dosyć takiej polityki!
Marek Gajowniczek, 18 january 2015
Karliku! Karliku! Zamotałeś górników.
Karliku! Karliku! W co ty z nimi grasz?
Gram ja z nimi w trzy karty. W trzy karty.
Czy to sukces, czy żarty?
Jak trafisz to masz!
Jak nie trafisz to bieda. To bieda.
Tu podzielisz.Tam sprzedasz
i zachowasz twarz.
Karliku! Karliku! Zamieszałeś w szafliku,
ale przez to mieszanie, mieszanie,
obietnicę dostaniesz,
wsparcie za nią dasz!
Już cię nieraz ograli, ograli,
ci co żyją z kopalin.
Węgiel nie jest nasz!
Wezmą obcy bo tańszy, bo tańszy,
a ty dla nich zatańczysz,
bo odprawę masz.
Marek Gajowniczek, 17 january 2015
Różne padały przykłady.
Kto ubiera się u Prady?
Kto jada same kokosy?
Kto jest jak kapucyn bosy?
Tak od wielu, wielu lat
różnicuje nam się świat.
Bardzo łatwo zauważyć,
kto uśmieszek ma na twarzy,
a kto w oczach ma skupienie
i często spogląda w ziemię
myśląc, że kto iny kradł.
Różnicuje nam się świat.
Tak znacząco się podzielił,
że już ludzie zapomnieli
jak im żyło się bez banków.
Myśląc wciąż o kursie franków,
liczą sumy do spłacenia.
Różnicuje nam się Ziemia.
Rachunkowa trwa zadyszka.
Ludzie patrzą na Franciszka,
bo choć dieta Jego suta,
chodzi wciąż w znoszonych butach.
Otacza się służby garstką.
Rozwiąże Gwardię Szwajcarską.
Wciąż się nasze pierwsze damy
potykają o dywany
i trudno o elegancję.
Wykupuje Charlie Francję.
U nas blokują ulice.
Tak widoczne są różnice!
Opozycji już nie spotkasz.
Była już urawniłowka.
Były z zachodu pomoce,
a na półkach tylko ocet.
Podobno za kilka dni
nie będzie już różnic płci.
Górnicy siedzą pod ziemią.
Jeszcze myślą, że coś zmienią,
lecz nadzieja ich jest próżna,
skoro pragną się odróżniać.
Dobrze wiedzą politycy,
że świat powstał na różnicy
i ważne jest dla nich to,
że Śląsk wciąż wspiera PO!
Marek Gajowniczek, 16 january 2015
Pisała pani Fallaci,
że drogo przyjdzie nam płacić
za ręce do pracy wzięte.
Nie było dobrym eventem
to wielkie kultur zmieszanie.
Nie zawsze dobre, co tanie.
Zdobiły ludzkość różnice.
Dziś zapalają ulice
i tworzą groźne enklawy.
Nie zdawał ktoś sobie sprawy
z inwazji i siły życia.
Dziś naukowe odkrycia
potrafią w Boga się bawić,
lecz nie chcą tworzyć, lecz zabić,
a jeśli nie - ograniczyć.
Można się jednak przeliczyć.
Są zmiany, co trwają długo.
Nie zmienisz powietrzną smugą
jastrzębia w pokorną owcę.
Sprowadzisz też na manowce
samego siebie i dzieci,
a słońce dla wszystkich świeci.
Nie musisz plazmy podgrzewać.
Dziś silnym trudno się nie bać,
bo jest to droga w nieznane.
A czyny będą spisane.
Zbadane nawet wnętrzności.
Cóż znaczy tych kilku gości
utrzymujących świat w ryzach.
Ich życie jest też jak bryza.
Dmuchnie i szybko przeleci.
Zostanie wierszyk - kuplecik.
Przejdzie asysta wojskowa
i biskup powie dwa słowa
o nawróceniu grzesznika.
Zmieniła świat polityka.
Nie będzie nigdy jak wczoraj.
Na otrzeźwienie jest pora,
a nie na zabawy w Charlie.
Nie tacy wielcy pomarli
do końca trzymając wodze.
Jest wiele miejsca na drodze
i nic cię na niej nie wstrzyma.
Jest styczeń. Wiosna, czy zima?
Zawirowały przestworza.
Jest człowiek i Wola Boża.
Natura i siła złego
z wiecznym pytaniem: Dlaczego?
Marek Gajowniczek, 16 january 2015
Na ulicy Koziej za prokuraturą
pewien mały złodziej chciał otworzyć biuro.
Kusiła go co dzień piosenka sprzed lat,
w której mały złodziej małe serca kradł.
Chodzi po tej Koziej wielu polityków,
a nasz mały złodziej chciał kraść zwolenników.
Tych zdecydowanych, a nawet namiastki.
Potem szabrowanych przerabiać na gwiazdki.
Robił rozeznanie po stołecznych bankach.
Franki były tanie. Wziął kredyt we frankach.
Kredyt podżyrował z pałacu dobrodziej.
Weszła mądra głowa do spółki na Koziej.
To krótka uliczka z przejściem bardzo wąskim.
Nie trzeba króliczka gonić po Krakowskim.
Można cichuteńko przemknąć na Miodową
z nadzieją maleńką, jednak przełomową.
A na tej Miodowej życie miodem płynie.
Z ministerstwem zdrowiej! Ból szybciutko minie.
Potem Senatorską prosto do Ratusza
z prośbą dosyć szorstką, by biura nie ruszać!
Patrzy dobrym okiem Pałac Prymasowski.
Rok - wyborczym rokiem. Jest ważny dla Polski.
Wspomagać powinna też stołeczna władza.
Spółeczka niewinna komu dziś przeszkadza?
Na ulicy Koziej za prokuraturą
pewien mały złodziej handluje kulturą.
Słyszana jest co dzień piosenka sprzed lat,
w której mały złodziej małe serca kradł.
Marek Gajowniczek, 15 january 2015
Zapytano w Świętej Lipce,
kto rozgrywa pierwsze skrzypce,
lecz choć wcześniej były cuda,
rozgryźć tego się nie uda.
Modlono się w Częstochowie.
Może z Góry ktoś podpowie
i chociaż rąbek uchyli.
Gdzie ci - tajni się ukryli?
Toczy się wielka rozgrywka,
ale szczelna jest przykrywka
z Warszawy do Legionowa.
Kto rozgrywa? Gdzie się schował?
Przecież nie te marionetki,
figurantki i kobietki,
słupy, słupki, cepy, drągi
poruszają taśmociągi.
Siła bardziej jest fachowa.
Ktoś ją już podporządkował
i ukrył razem z raportem
za cenzurą i bilbordem.
Może schował gdzieś pod kryptą
swoje Nowe Centrum Krypto,
albo za wenecką szybę
Centrum Super- Hiper Cyber?
Tajemnicę rok wymusza.
Wyskoczy gdzieś z kapelusza
czasem wyborczy króliczek
i nadstawi rząd policzek.
Wzburzy sektor paliwowy.
Wypuści taśmy od Sowy.
Wstrząśnie całą mediów sferę
pijąc wódkę Belvedere.
Kto nie widzi - jest frajerem.
Tu nagrodą. Tam orderem.
Balem i chocholim tańcem
daje wyborcze gwarancje!
Jest już pewność w garniturach.
Będzie sukces. Pawie pióra.
Partia ufa. Partia wierzy
i ma naród... gdzie należy!
Marek Gajowniczek, 15 january 2015
Idzie w gwizdek cała para.
Przyszła dziołcha do sztygara.
Chciała pewnie dobrych rad,
ale sztygar stary dziad.
REF:
Pyk... pyk... polityka.
Nie tak łatwo dziś popykać.
Nie pomoże nikt dziewczynie,
a jej Hanysek w Londynie.
Obiecanki poszły w świat.
Został sztygar - stary dziad.
Nic dobrego jej nie wróżę.
Wyszedł sztygar na podwórze.
Kazał dziołsze wyjść na pasy.
Trudna rada. Takie czasy.
REF:
Pyk... pyk... polityka...
Nie może tam chodzić dłużej.
Pewnie skończy gdzieś na rurze
lub pojedzie do Warszawy
i wyłoży swoje sprawy.
REF:
Pyk... pyk... polityka.
Nie potrwa długo piosneczka.
Zapomoga i ławeczka.
Pod sejmem zostaną gwizdki.
Są w nim lepsze specjalistki.
REF:
Pyk... pyk... polityka.
Dodać jednak tu wypada.
Nie można liczyć na dziada.
Mija szybko czas urody.
Lepiej postawić na młodych.
REF:
Pyk... pyk... polityka.
Zamiast się powoli staczać.
Poszukaj panno rębacza,
a będzie pociecha jeszcze.
Świat jest większy niż twe Brzeszcze
REF:
Pyk... pyk... polityka.
Nie tak łatwo dziś popykać.
Nie pomoże nikt dziewczynie,
a jej Hanysek w Londynie.
Obiecanki poszły w świat.
Został worek dobrych rad.
Marek Gajowniczek, 15 january 2015
Można zarobić na zamachu.
chociaż ludzie poszli do piachu,
sprzedaż urosła wielokrotnie.
Jeżeli wiesz - ktoś kogoś kropnie
i odpowiednie wydasz znaczki -
zarobek jest dla całej paczki.
A jeszcze komuś się przysoli
i powiesz na co nie pozwolisz,
czego stanowczo będziesz żądał.
Na dobry biznes to wygląda
i na kampanię reklamową,
a wystarczyło jedno słowo:
Charlie - jakby trochę z de Gaulle`a
i jeśli była władzy wola,
plan cały poszedł jak po maśle.
Wielka moc siedzi w prostym haśle.
Uniosła miliony Francuzów,
a zamachowców, tych łobuzów
na świecie nikt nie pożałuje.
Mają to służby - łeb pracuje.
Najwyższe zawsze zbiera noty
z najlepszych possad na kłopoty.
Marek Gajowniczek, 14 january 2015
Gdyby to nie była
sprawa taka grząska,
poleciałabym ja
na ten strajk do Śląska.
Na tę wielką biedę.
Na to głodowanie.
Dłużej tam mój Jaśko
pod ziemią zostanie.
Gdyby to nie była
afera rządowa,
byłabym dziś jeszcze
polecieć gotowa.
Wsiadłabym w pierwszego
lepszego czartera.
Jaśko siedzi w ziemi,
a mój Śląsk umiera.
Powiedzże mi lepiej
słonko na błękicie,
jak tam bez kopalni
ma wyglądać życie?
Jak żyć bez roboty?
Pomóż Boże, pomóż!
Ostatnie galoty
wyprowadzić z domu?
Wezmę chorągiewkę
pójdę do pałacu.
Transparent pod drzewkiem
postawię na placu.
Gdy nikt nie popatrzy
na moją niedolę.
Zrobię im tu capstrzyk -
wszystko roz... (milczeć wolę).
Marek Gajowniczek, 14 january 2015
A w pałacu dzisiaj bal.
Wymieniono wystrój sal.
Zamówiono już bieługę.
Damy piorą suknie długie.
Służby niosą Rapacholin.
Kucharz świńskie nóżki goli.
Ochroniarze z długim stażem
oczekują, co pan każe.
Każdy poznał, gdzie ma stać.
Kabel ciśnie. Fruwa mać.
W kącie stroi się muzyka.
Otrzymała srogi przykaz,
ma być wolna, stonowana
tak, jak lubi Pierwsza Dama.
Wśród tajniaków ciche spory.
Dobra, bracie rzecz - kawiory.
Czarny jest o niebo lepszy.
Dość z tym niebem! Co pan pieprzy?
To z innej parafii brać!
Kabel ciśnie. Fruwa mać.
Poloneza rusza próba.
Ta partnerka jest za gruba!
Czy nie macie tu szczuplejszej?
Pierwszy stanie w parze pierwszej!
Małżonka pójdzie w drugiej.
Przywieziono już bieługę.
Pułkownik - komendant straży
bada listę dziennikarzy,
którzy wejdą i opiszą.
Żyrandole się kołyszą.
W powietrzu za dużo basów.
Tajniacy. Stukot obcasów
obok Mistrza Ceremonii.
Dajcie uszczknąć! Ludzie głodni.
Wszyscy na nogach od rana!
Poruszenie. Weszła Dama.
Ostrym okiem rzuca w koło.
Tam dołóżcie! Tu jest goło!
Trzeba zaciągnąć zasłony.
Tajniakom rozdać balony.
Wszyscy łysi. Jednakowi.
Będą bardziej kolorowi.
Muszą się z wystrojem zgrać.
Kabel ciśnie. Fruwa mać.
Ciepło dzisiaj jest na dworze.
Dyżur przy wentylatorze
musi bardzo być uważny.
Będzie wiele osób ważnych
i kwiat naszej dyplomacji.
Od kelnerów więcej gracji
wymagam, gdy będą lać.
Kabel ciśnie. Fruwa mać.
Pałac błyszczy oświetlony.
Dziedziniec jest wymieciony.
Przy łańcuchach mocne straże.
Tajniacy z najdłuższym stażem
przetrząsnęli każdy kąt.
Plakat "Charlie". Co to? Lont?
Nie, to tylko są minogi.
Już myślałem... Boże drogi...
Kto to dzisiaj jeszcze jada?
Jesiotr jest, podać wypada
dla odmiany coś mniejszego.
Tyle tego... tyle tego!
Kogo na to dzisiaj stać?
Kabel ciśnie. Fruwa mać.
Gra muzyka. Zegar tyka.
Uważajcie na górnika,
by się jakiś nie zaplątał.
Bacznie trzeba się przyglądać,
bo mogą tu przysłać żony.
Błyszczy pałac oświetlony.
Na zegarze jedenasta.
Będą wszyscy. Cała kasta.
Gmina. Loże. Rząd z Korpusem.
Uważajcie z tym obrusem!
Nie zasłania całkiem stołu!
Przybył już Szef Protokołu
i zastąpił Pierwszą Damę.
Instrukcje są wszystkim znane?
Wszystko dzisiaj musi grać!
Kabel ciśnie. Fruwa mać!