Poetry

Istar


Istar

Istar, 25 september 2013

pajęczyna 2

upijam się kolejnym ciastkiem
rembrant w moim guście zesłał
kobietę, nie umiem się dzielić

ale ma suchą skórę, siniaki 
wygląda jak ofiara mdłości 
zaczyna spowiedź a przecież
nie umówiłyśmy się na plotki
z empatii rozgrzeszam ją 
z czekoladek które przyniosła
w ofierze

zanim udowodnił że jest mężczyzną
po kilku razach stoczyła się na ulicę
w dzień wraca odsłonić okna niech
widzą że mieszka obok 

źle się czuję z jej arogancją
kiedy zwijam się z bólu
pakuje moje rzeczy i
rozłącza rozmowę

wróci odsłonić okna


number of comments: 11 | detail

Istar

Istar, 25 september 2013

pajęczyna

matka pochyla się nad dzieckiem, które nie może usnąć.
głaszcze, wspomina bajkę o wrześniu, ściera wilgoć
gdzie nie sięga ciepło. lampka mruży światło - a jednak,
wszystko poukładane w dom. 

nad ranem zdąży wypić kawę. zanurzyć dłonie w ciepłym
miejscu. chleb posmaruje masłem, przełoży serem. woda
musi być słodka i wrząca inaczej nie zaparzy herbaty 
jak lubisz. wyprasuje koszulę, białą z długim rękawem.
nastawi radio, na cicho.

zwabią ją szepty. nitki plecione między ramy okien.
drobne poruszenia. jak ptaki przelatujące z daleka.
dziecko pochyla się nad matką. wszystko poukładane.


number of comments: 4 | detail

Istar

Istar, 19 september 2013

adopcja

 
napotkana zbyt późno 
by zdążyć się ostrzec
miłość do kochania

kładzie się w cieniu człowieka
jak człowiek drzewa - odetchnąć
albo nabrać w siebie dobrego

nic nie obieca
łatwo jej ufać


number of comments: 43 | detail

Istar

Istar, 16 september 2013

bo

jest mi ze sobą dobrze
trochę tak, jak bez ciebie
gdy piszesz: załóż szal
resztę okryję ramieniem

/ubieram jesienny płaszcz
i jest mi ze sobą dobrze/

drzewa kołysze wiatr
nuci deszczową zachętę
ukrył mnie w sobie las i
jest nam ze sobą dobrze

myśli nadają kształt 
słowom którym nie wierzysz
w uśmiech przemienią żal, bo
jest mi ze sobą dobrze


number of comments: 19 | detail

Istar

Istar, 14 september 2013

ostatnie stadium samotności

upijam się winem, dziewczyna obok całkiem
blisko jak na nieznajomą proponuje wódkę.
jeśli zacznę z panią, skończę również. uśmiech.
mogłabym dla niego i po wódce. grymaszę,
wskazując na pustą butelkę po cabernecie.

słońce. gdyby piło ze mną, nie wzeszło by
teraz rozochocone. papierosy i pudełko 
miętówek. bilet. bielizna w moim rozmiarze.
szminka w kolorze. lustro nakryte ręcznikiem.
nie chce mnie widzieć.

kartka na stole, podobny charakter:
nie daj sobie wmówić. jesteś sama.


number of comments: 32 | detail

Istar

Istar, 14 september 2013

zdarza się usnąć

 
za ścianą dziewczynka ćwiczy alfabet. wymawia muzykę
ustami instrumentu. kot niebywale czuły na dotyk łasi się
do melodii. kwiaty więdną nocą kiedy nikt nie patrzy, obnażają
ciała niezgrabne od nasion. ziemia rozchyla biodra, pulsuje, zamyka
usta bruzdom. brama srebrnym kluczem oddziela od domów uśpiony
ogród. ptaki szumią jak płaszcze wędrowców na wietrze. 

z tą myślą układam tęsknoty. te najbliżej szeptem.


number of comments: 28 | detail

Istar

Istar, 13 september 2013

to nic

to nic, to nic że na jesień, wszak
jedną z kieszeni masz dla mnie
w drugiej wszystko mniej ważne:
powrotny bilet, dwa grosze

amerykańskie pelargonie
prawda jakie to dziwne?
próbuję wychować na kwiaty
przesadzam, podlewam, gadam swoje

zdążyć zanim Honorata
zajrzy do mnie po drodze
a ty się śmiejesz bo w niebie,
nie ważne są sprawy przyziemne


i dzwonisz, dzwonisz, dzwonisz
/a ja mam taką melodię 
że wiem kiedy dzwonisz
dlatego nie odbieram/

więc piszesz, piszesz i piszesz
tu boli, coś łykam, nie mija

za dzień, miesiąc, rok, wcale?
amerykańskie pelargonie

prawda, jakie to dziwne


number of comments: 16 | detail

Istar

Istar, 12 september 2013

przeniesiona

żeby więcej jak kłamstw i cudołożnic
było czystych pościeli

nie oszukała go z miłością 
wiadomo było, że ma dobre serce 
zostaje z tymi co inni nie chcą

może dlatego złapała go za rękę
żeby bał się zostać - czuła, że to przywilej 
zdradzonych kobiet

wtedy wrócił, przytrzymał ją na chwilę
między ustami a ziemią zrywając
suknię śłubną, którą ubrała do trumny

rosłam w matce niczyjej, błogosławiona
bo ile można czekać


number of comments: 6 | detail

Istar

Istar, 10 september 2013

zimno mi

pokochałam słońce od czterdziestego pierwszego
wejrzenia, niepokojące niebo odbijam jak lustro 
jestem chmurą którą wypłakuje po stracie

boję się podróży, nie jestem ptakiem
tam gdzie chciałabym z gniazdem
muszę dolecieć

mogłabym przepłynąć ocean
nie mam tylu pragnień
które potrzebuję zabić


żyłki plączą się prowadzą od serca
chciałabym bliżej
las zostawiam tobie
szukam miejsca do którego zdążę


number of comments: 16 | detail

Istar

Istar, 10 september 2013

litość

gdyby nie ona byłyby bardziej wyjątkowe
mówią że miłość matki poi nie gasi pragnienia
rosną jak dwa osobne drzewa z jednej łozy
ułamanej i wetkniętej w ziemię blisko rzeki

przy dnie zrosły się jak kamienie 
opływa je, łagodnieją
wszystko jedno byle nie czuć smutku
który wpina im we włosy szorstką dłonią

dbajcie o siebie - mówi
nad brzegiem wydłubuje z oczu


number of comments: 15 | detail


  10 - 30 - 100  






Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1