Jarosław Baprawski, 19 february 2012
co się dziwić
że klisza czasami się rwie
skoro film zajechany do granic
a projektor z ubiegłego wieku
upomina się o smar
tylko nieśmiertelny reżyser
bez kastingu obsadza kolejne role
racząc pełnym kielichem
idących na śmierć
pierdoląc zakończenie
sciska tą swoją tubę
i krzyczy
improwizuj bez kaskadera
niech poleje się krew
lub zdychaj
Jarosław Baprawski, 16 february 2012
przychodzimy
jeszcze usta śpiewają
jeszcze nogi tanczą
coś pierdolimy
jakieś kanapki słanie łóżka
między kołdrą a prześcieradłem
stwierdzam że nie jestem napalony
wypijam szklankę wody
i tobie podaję papierosy
tylko daj mi spokój
wyrwałaś mi ręce na parkiecie
a klejnoty mam nadwyrężone w bójce
o twoją cnotę i lekkie obyczaje
zawierania znajomości
weź się odpierdol
Jarosław Baprawski, 16 february 2012
umieram
a jeszcze kołysze się serce
czuję wczorajszy oddech
i presję otoczenia
na sponiewieranej duszy stopy tysięcznego tłumu
i widzę ich każdy odcisk w krzywym odbiciu haluksów
chciałbym krzyknąć wypierdalać
umieram wyjebana zgrajo
lecz muszę trwać
na pograniczu
Jarosław Baprawski, 15 february 2012
byłem młodym biednym poetą
ten sam sweter przetarte łokcie
jakaś bułka z niesłodkim kefirem
i wiatr wolności w rozprutym szwie
zbyt długo zeszło
nim poskładałem elementy
okazało się że jestem szejkiem arabskim
który zamiast nafty znalazł złoża słów
w przelanym na papier
kielichu goryczy
zrozumiałem
że teraz mogę do woli
pierdolić nawet na pustyni
za garść piachu
Jarosław Baprawski, 13 february 2012
nie posądzam o nic nikogo
i nawet nie wiem czy ciebie kocham
po tylu latach wojen domowych
nie stygnie szklanka
źrenice spoko
lecz zwężone tętnice
upominają się o dawkę tlenu
który wyparował wraz ze stołem
nie pamiętam zapachu kawy
miłość znam tylko z bazaru
fotografia nad łóżkiem
doprowadza do szału
psy wyjące w zaprzęgu
śmiejesz się
jak śmierć biała
rozlana w kieliszki
Jarosław Baprawski, 9 february 2012
towarzystwo szemrane za stołem
tępym wzrokiem wpatruje się w blat
choć harmonii pożółkły flippery
miechy pełne wezbranych nut
nie za wiele potrzeba do szczęścia
żeby drożność utrzymać żył
i martwica nie groźi nam kończyn
prócz infekcji z nieczystych dziew
tararara rara ra ra
ochrypłe głosy fałszują songi
puste stągwie czekają na cud
w drodze na górę czaszki
z czupryn majaczą sny
o cyganie
co zapierdoli
wszystkie gwoździe
i młot
i o ewce
z alergią na jabłka
z zakazanych z miłości drzew
Jarosław Baprawski, 7 february 2012
wracam nad ranem zgłuszony jak neptyk
cztery kurwy prowadzą mnie pod pachy
na wykręconych obcasach szpilek
jeszcze tylko dwa jebane kroki
do rana okradną mnie z resztek
z poetyckich uniesień mojego życia
zapierdolą marzenia z portfela
zostawią tylko sam tytuł
i fotografię na której
nagotuję zupy cubulowej
jak niegdyś ona
przesolę
zapominając
że jeszcze kocham
kompotem z suszonych śliwek
popiję sny w zimnym barłogu
gdzieś tam ciągle majaczysz
z butelką piwa nad ranem
już nie jako lekarz
żółcią mi stoisz
nad klapą
jestem tylko
obłąkanym poetą
Jarosław Baprawski, 5 february 2012
stały się tak beznamiętne
jak picie dla samego utrzymania
na pewnej granicy stanu nieważkości
w czystym przyzwyczajeniu do luksusu
posiadanie półpełnej butelki w lodówce
nie zaleczy nasilających się koszmarów
związanych ze stagnacją odruchów
z wizją ostatniego namaszczenia odrzucam
pierwszy papieros w szkolnym kiblu
pierwszego hawta po butelce siary
na klatce jakiegoś bloku
gdzie piętro wyżej będę macał
i porównywał wielkość
pomiędzy piersiami
słuchał muzy
i kpił
ze świata
który dzień po dniu
odbierze mi wszystko
zawładnie duszą
wypali
Jarosław Baprawski, 4 february 2012
kiedyś
pamiętam strzeliłem
pięćdziesiąt punktów na pięć
dla jednej cipki z podlasia
odałem belki i pet
potem poszedłem przez zaspy
w ciemną pochmurną noc
przez pola orane i lasy
by zdązyć ogarnąć ją
nim inny za nią się wezmie
przytuli spaskudzi niebogę
która będzie mi kurwą
najdroższą dziwką
być może żoną
a sierżant co pisał glejty
trzydniewgo urlopu i laby
powiedział króko
kurwy są twoje
bądz chłopem
i wróć na czas
olałem go z góry jak mogłem
wartownik na bramie oddał cześć
w pierwszym sklepie uzupełniłem płyny
niedostatku siarkowodorów
dla otuchy i odwagi wypiłem trzy setki rojalu
w wyniku spotkania armii czerwonej
pod jedną z przydrożnych knajp
jak doszedłem do celu
byłem gotowy do seksu
na łuku kurskim rozbiłem resztki
złudzeń niedoszłego teścia
o chłopcu który nie bał się wideł
lecz ćwiartkami do piekła szedł
Jarosław Baprawski, 3 february 2012
napiszę dla tych co umarli
nie wierząc w gwiazdy
z pogardą na twarzy
patrzyli nam w oczy
ściętych drzew
i dżemsów dinów
już nikt nie wskrzesi
zostało słowo
śpiące w ziemi
porośnie drzewem
samotnego milczenia
obsypując wędrowców kwiatem
i dla tych napiszę
co jeszcze żyją
popłyną z nurtem
rzeki bez powrotu
ławice zdechłe
próżnej myśli
i skrzela bez oddechu
oprócz piany
fałszywej tożsamości
utoną w trupach
sztucznych wytworów
i dla siebie napiszę
pierdolę ławice
wolność smakuję
jak początek życia
na pewno nie jeden
bochenek chleba
złożę w ofierze
pustemu stołowi
nakarmię nadzieją
z rondelka rozpaczy
słowami pływającymi
w pustych okach nietłustości
powierzchownej prawdy
Panie-podano
niemowlę
na twoje podobieństwo