Nevly, 27 september 2012
dotykając wyciszeń
płuczesz piasek z rezygnacji
by sprawdzić
co się kryje za tym czego nie ma
to syzyfowa robota
cwałujące zegary
snują wtedy refleksje pod wiatr
ja załatwiam to trochę inaczej
sprawdzonym sposobem
stosuję tradycyjne metody na przedświt
pod suchym kamieniem chowam noce
czekanie wtedy nie ucieka
a zaprzeczenia kładę w cieniu dębu
jego liście neutralizują liniowo
jeśli nawet było
nie minęło pozostanie
i nie narzekam
kazali mi żyć mimo wszystko
Nevly, 26 september 2012
płyniesz tak rwąco
spalam dłonie by uspokoić prąd rzeki
chcąc cię zatrzymać buduję tamy
ale tylko się uśmiechasz
eksploduję
nie mam pretensji
dusze darowałem diabłu
obiecał że cię dogonię
Nevly, 25 september 2012
przemalowuję ściany na green light
pootwierałem wszystkie drzwi
okna i ramiona
również pozostawiając w rozchyleniu
czy jakoś tak
z myślami sam na sam próbuję nakarmić gołębie
nie są jeszcze oswojone ale potrafią słuchać
miłość i zaufanie to trudne ulotności
bliskie anihilacje po sąsiedzku
w świecie
w którym brakuje piosenek na dzień dobry
a przecież
wystarczy zakochanie
takie zwyczajne
niepomylone z zauroczeniem
banalny motyw a jednak
permanentnie zielony
Nevly, 24 september 2012
z początków pamiętam zaledwie morze
odkrywając w sobie ostatnie powiewy
przestałem nawet liczyć żagle
odkąd milczysz spieniona
piasek sypie w oczy
a czas nie zawsze daje odpowiedzi
płynę brzegiem szukając twoich stóp
rozwiane nie są już tak wyraźne
usprawiedliwiam to mewami
równie głodne
wydziobują resztki ze śladów
dając mi jednak
dowód na istnienie
Nevly, 24 september 2012
z dziennika łapacza motyli
jasno wynika
że zawsze należy iść za odgłosem skrzydeł
tak naprawdę to nie wiem
czy to jest odpowiedź na moją przypadłość
ale na podstawie zadań do spełnienia
wciąż nasłuchuję
kiedy taka kolorowa przechodzisz obok
Nevly, 24 september 2012
pochylony nad rzeźbą
przypominam sobie zarys twoich ust
przywracam obrazy z połowy miesiąca
gdy palcami na piersiach wyznaczałaś kręte drogi
wierszem na wiatr
gdzieś pomiędzy poezją a rzeczywistością
mówiąc o potrzebie spotkania
słowa bez pożegnań nie pochłonęły świata
zapatrzona w oczekiwanie powracasz kaprysem
rozpada się kamuflaż
kiedy skończę zapamiętam cię całą
październik będzie rozszeptany
nie zatrzymasz tego
Nevly, 20 september 2012
hermetycznie schowany
zapinam przestrzeń na guziki
a odpinam kołnierzyk przy szyi
zasysając twoje powietrze
rozmyślam o rzeczach
których nie chcesz robić w samotności
a których jak ja
pragniesz równie mocno
małe nostalgie utkane na skórze
wytrwale dziargają nieznośne tatuaże
kiedy z niedowładem w głosie
przywołujesz myślami
perspektywy niewyspanych nocy
pssst ktoś puka
i wtem los jakby cię wysłuchał
listonosz
z małym ciasnym pudełkiem
Nevly, 20 september 2012
odkąd z powodu liścia leżącego na gruncie alejki
wpadłem w melancholię
dwa kroki od października wyobrażam sobie inny świat
taki gdzie listopad deszczy słowami
kasztanowe ludziki piszą wiersze a domy mają szczęście
w samo południe ktoś kto kocha żyć
bierze aparat do ręki
i robi zdjęcia kwiatom które nadal się śmieją
na bezdrożach ptaki pełne wolności
liczą do trzech układając puzzle
muzyka nie zagłusza ciszy choć my robimy to wszędzie
Nevly, 19 september 2012
przelewając na papier popołudniowe uśmiechy
wieczorową porą
przy blasku świec pisałaś wiersze z dedykacją
i choć nie jestem aż tak topliwy już zapaliłaś
mięknę
ale teraz
musisz to wiedzieć
tak łatwo mnie nie zdmuchniesz
Nevly, 19 september 2012
gdzie się podziało to wszystko
co kiedyś wyznaczało cel
zatracony sens popadł w rutynę
sprzątanie
gotowanie
praca
rachunki
cholera
łóżko
łóżko zanudzone spaniem
w którym tylko samotność robi striptiz
a białe i bielsze zielenie wyglądają na czarne
już nie pytasz tak często
jak minął dzień
nie mówię już kocham
kiedy pod powiekami chowasz łzy
nie widzisz
ten dom stoi na zapałkach