rafa grabiec, 26 december 2015
ja
jestem poza nawiasem
ty
linijka w linijkę
przybierzeli K+M+B
wytatuowane drzwi
świat mieści się na mojej ulicy
ścieżka ze stołu do nosa
mój dom to nie jest telewizja
więc jeśli masz coś do powiedzenia to
przecznicę dalej
rafa grabiec, 24 december 2015
w takie dni jak dziś zaprzedaję się zamglonym popołudniowym minutom
naciągam czapkę na marzenia i zapominam o tym że nie mam skrzydeł
zaparowało mi serce już nie płonę ciepłym ogniem
w takie dni jak dziś uciekają pociągi
wymieniam się na coraz drobniejsze słabości i próbuję wczytać się w papilarne listy
wiatr pomieszał mi myśli już nie spotykam się z muzyką świerszczy
w takie dni jak dziś człowiekowi brakuje psa
by miał kto ogrzać zimną pościel
dobrze jest obudzić się pod koniec następnego tygodnia
rafa grabiec, 17 december 2015
ktoś powiedział: jeszcze nie wszystko zostało zapisane
mimo że powiedziano stanowczo za dużo
ubierasz mnie co rano w te same niedopowiedzenia
po chleb nogi prowadzą korytarzami
pachnie jutrem
dym ciągnie się aresztowaniem
pamiętaj że kiedyś czołgi kochały się w miastach
nie ma mnie między językiem spustowym a kabłąkiem
wolę mieć cię na muszce
niewolę tłumaczę zdartą korą z drzewa
rafa grabiec, 15 december 2015
już nie ma znaczenia co widzisz
jakie kolory mówią co jest czarne a co nie czarne
narąbmy drewna na zimę
niech wióry lecą a butelki jak kobiety niech się roztrzaskują o zimne serca
mężczyzna to obiekt prędzej czy później przywiązany do ławki
jestem stąd i nigdzie nie idę
miasto u nogi
za progiem wietrznie i zawracają kruki
niech spadają na nas cyrkowe sztuczki
wyjdźmy z krzywego zwierciadła jak z supermarketu
wbrew pozorom bądźmy jak molo wyciągnięci w morze
rafa grabiec, 10 december 2015
z prawdą lepiej
nie zadzierać
żeby nie wyszło kłamstwo
życie nosisz jak kołnierzyk
postawiony na baczność albo kapeć
czołgi już jadą na językach
świat to bombka na choince
bożyszcze narodzenie ładnie się komponuje z grą w domino
tu popchniesz tam się ktoś przewróci
z grzechem nie ma zabawy
rafa grabiec, 9 december 2015
ani bóg ani
śnieg
przez las śladami prosto
w żyły
żołnierze z pełnymi magazynkami plemników
pod ścianą wiosna z majem w dekoldzie
świta i poranna mgła
zachodzące księżyce na policzkach
piramida zatrzaśniętych drzwi
tunele rozmów
szczury ucieczek
iść za nosem psa by nie minąć celu
przez zapory much
idę jak w dym
buduję nową ciszę
matka kłamstwo rodzi piękne dziecko
z europy do polski mamy parę minut snu
rafa grabiec, 2 december 2015
Rashed idzie to redakcji
Charlie ma za dużo na głowie
miasto jest wieżą Babel
kawiarnie serwują stu procentową Arabicę
proszę zrozumieć przyjaciół i kochanków
moja dzielnica nie ma bram nie ma podziemnych garaży
w moim ogródku nie hodujemy wojny
zabierz mnie do łupania kamieni
nie dla zasady tylko dla zasadzenia ziarna między skałami
rafa grabiec, 2 december 2015
moje serce to nie jest miasto
gdzie jest miejsce na korki i bezkolizyjne skrzyżowania
moje serce to nie jest przystanek
nie chronię od deszczu nie sprzedaję hot-dog'ów
moje serce to jest trampolina
może wybić cię gdzieś gdzie jeszcze nie byłaś
w moim sercu rodzą się rzeki i wulkany
wystarczy chwila by to zrozumieć
w moim sercu jest czas na płacz
jest czas na rzucanie kamieniem
jeśli pod stelażem żeber nosisz pukanie
nie muszę tłumaczyć w czym rzecz
nie muszę rysować mapy gdzie człowiek to nie tylko serce
gdzie serce to nie tylko rytm
gdzie rytm to nie tylko rodzina dom praca
gdzie dom to bezpieczeństwo
gdzie rodzina to twierdza
gdzie praca tam karabin maszynowy
rafa grabiec, 26 november 2015
patrzy na nas telewizor
ściany nadstawiają uszu
krzesło plącze nogi
nad rozlanym mlekiem płacze stół
język korytarza zatrzaśnięty w drzwiach
lornetka okna skierowana na rynek gdzie światło miesza się z fontanną
cieszy mnie coraz mniej
rafa grabiec, 25 november 2015
proszę mamy zapewniam że się nie biłem
za to co inni poszli do wojska ja musiałem sprzątać sale pooperacyjne
przyjaciółko boga już nie musisz wracać do swojego chłopca
z pięści też rodzą się piękne dzieci
wypluję wczoraj z samego rana na ulicę
by mieć miejsce na jutro
a pojutrze zabierz mnie byle dalej byle szybciej
nalewanie nie boli
bolą przyziemne rozmowy o tym co ważne
z placów zabaw najbardziej lubię
kręcące się karuzele
zamienię pełną paczkę papierosów
na jednego przyjaciela
tylko żeby się nie wypalić przed czasem
zza krat nawet ksiądz
wygląda na sąsiada
później zęby trzonowe miłość aż po konfesjonał
stopy oblepione grzechem
mam na sobie tylko lustrzane odbicia
małomiasteczkowe animozje
zima zawsze zamyka rok