Poetry

smokjerzy


smokjerzy

smokjerzy, 4 december 2019

polowanie na wiersz

ze światła 
wypłukany dzień
ucichły okoliczne lustra
cisza wierci dziury w wyobraźni
na łowy rusza wymyślony kot
cały z czarnych słów


number of comments: 16 | rating: 8 | detail

smokjerzy

smokjerzy, 28 november 2019

fakty po faktach

za oknem
czubek i gawron
rozchwiani
jakby napili się wiatru
tuż obok mnie 
kondukt uschniętych butelek
w drodze znikąd
donikąd


number of comments: 11 | rating: 7 | detail

smokjerzy

smokjerzy, 27 november 2019

oblicza

szukając w sobie 
człowieka
spotkałem tygrysa
z ludzką dłonią 
w pysku
 
mruczał
 


number of comments: 24 | rating: 8 | detail

smokjerzy

smokjerzy, 26 november 2019

kartka z kalendarza

i znów
to samo
nic


number of comments: 13 | rating: 8 | detail

smokjerzy

smokjerzy, 21 november 2019

słowo inne niż wszystkie

rozpada się na sześć liter
i tak rozsypane 
zakłóca spokój kartki
w nadziei że odnajdzie je
i z powrotem poskłada 
jakiś równie zbłąkany poeta
 
ale poeci są zawsze zajęci
 
piszą wiersze
 


number of comments: 12 | rating: 6 | detail

smokjerzy

smokjerzy, 20 november 2019

zapobiegliwy

suszy słowa
na użytek
przyszłych wierszy
 


number of comments: 10 | rating: 8 | detail

smokjerzy

smokjerzy, 19 november 2019

(za)światy

rozejrzyj się
 
głos dochodził
znikąd
 
zamknąłem oczy
i zobaczyłem
 
 że niczego tu nie ma
 
prócz tego
co chciałoby być
a nie może
 
więc krzyczy


number of comments: 20 | rating: 5 | detail

smokjerzy

smokjerzy, 18 november 2019

fotografia znaleziona w książce

ten uśmiech
przyczajony
do skoku gotowy
 
nigdzie 
już nie odleci


number of comments: 11 | rating: 4 | detail

smokjerzy

smokjerzy, 14 november 2019

autsajder

przelatuje obok 
zbyt szybkie 
by złapać je za gardło 
i zacisnąć palce
nie ma sensu gonić 
smugi cienia
w końcu 
wszystko staje się 
pamięcią
przytulną jak grób 
w którym wreszcie można 
po swojemu żyć


number of comments: 12 | rating: 3 | detail

smokjerzy

smokjerzy, 12 november 2019

notatki z podświadomości (2)

Siedzą naprzeciwko siebie - on, już prawie pusty,
i on, zmaterializowany strach. Sprośny jęzor światła
deformuje twarze. Meandrują stróżki cieni. Ale 
to nieobecność jest prawdziwa. Wchodzi przez otwarte rany.
Krzyczy. Milknie. Rośnie nic. Wyskakuję z tego snu. 
O spójność walczą strzępy dnia. Obok stóp dwie gwiazdy 
głoszą miłość, której nie rozumiem. Odnajduję blizny
w miejscu rozstań. Tam się ich wyrzekłem. Sączy się
niechciana pamięć. W lustrze klucz. Użyć go, to umrzeć 
z bólu. Przedtem zjem śniadanie. I napiszę list. Do psa, 
do blizn, do nieobecności. Strach był wymyślony. Chyba.


number of comments: 10 | rating: 4 | detail


  10 - 30 - 100  






Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1