normalny1989, 18 października 2020
Hej kochanie powiedz dlaczego
Tyle razy w serce wbiła nam
Miłość nóż, a na dłoniach
Płonień pozostawił ślad.
Czy to wszystko pójdzie w las?
Zdecydowanie nie
Wciąż żyjemy, więc czas
Okrył nas w obojętności płaszcz.
Jednak ja nie akceptuje tego
Obrońca Twojego uśmiechu
Bez namysłu idę w to co wierzę
Jak na pierwszej linii piechur.
Myśl o Twoim tyłku
Spojrzeniu szklistym
Sprawia, że ten cały ból
Staje się mniej realistyczny
Choć z dodatkiem chemicznym
Urazem psychicznym
Kolcem licznym
Spojrzeniem bystrym
Tajnik trzeciej cyfry
Potknięciem umyślnym
Manipulując umysły
Nie dla własnej korzyści
Smakując Twój polik pyszny
Zdobywam poziom ciągle wyższy
W intencjach wiecznie czysty
Błędów bagaż przykry
Wokół Ciebie chcę
Oplatać swoje myśli
Tylko gdzie jesteś?
Weź no mi się
Chociaż przyśnij.
Yaro, 17 października 2020
po kałużach chadzam jak dziecko
wystukując imię deszczu
spadł kilka chwil przede mną
z ciemnych chmur teraz tęcza
połączyła niebo z ziemią
uciekam daleko
dokąd biegnę nie wiem
zielono jasne niebo bo ty
nie pozwolisz odejść
dalej jak na koniec palca
szukam deszczu który spadł
szukam wody która wsiąkła głęboko
pod skórą gnieżdżą się dreszcze
bywam dzieckiem mam się dobrze
rodzi się człowiek gdzieś daleko
we mnie
Marcin Olszewski, 17 października 2020
Mam to, czego nie mam
Jestem tam, gdzie mnie nie ma
Wierzycie w to. Mam wasze poważanie
Kompleks niższości?
Próba dowartościowania
Nie mogę być sobą. Szarym człowiekiem
Nie miałbym wówczas tylu polubień
Maska na twarzy. Sztuka trwa dalej
Jestem fajny. Tak z odległości
Pomysł kreacji na teraz
Bez spotkań. Rozmów. Kontrola dostępu
Mam swoje pięć minut wśród społeczności
Prawdziwa twarz. Przed lustrem. Dla siebie
Po sztuce
W garderobie rzeczywistości
Karen Adams, 17 października 2020
Ojczyzna - hajmat
to miejsce gdzie mieszkasz
na tej Bożej ziemi
z tymi których kochasz
a więc miedzy swymi
tu stoi twa matka
i ta wiejska chatka
świeże bułki z rana
rolady i kluski co niedziele
i msza w parafialnym kościele
swaczyna w południe
i najsmaczniejszy kołocz
powrócisz tu ze światowych dróg
bo tu serce zostawiłeś
i całą swą młodość
Bajtlem byłeś gdy
witałeś się z przygodą
znasz tu każdy kąt
bo tu był Twój rodzinny dom
A teraz co
rodzice samotni
nikt im nie poda
nawet szklanki wody
mogą wołać hilfe
a Bóg nie nadchodzi
musiałeś wyjechać
do inkszego świata
brakowało kasy
już dawnymi czasy
ziemia nie wyżywi
mimo ciężkiej pracy
przyszły ciężkie czasy zrobiłeś to samo
co inni zrobili
spakowałeś kufry
i kupiłeś bilet świat cię wołał z daleka
i mamił z oddali
tam nam będzie lepiej
nasi juz tam wyjechali
musiałeś się uczyć
inkszego języka
harowac po nocy
szanować robota
Junge kom wider nach haus
śpiewają ci w sercu
Hajmat czeka
i Twój bydzie zawsze
nawet teraz
kiedy czasy nie zaciekawsze
siedzimy jak na beczce prochu
dziecko lont podpali
i zginiemy w mroku
Marek Gajowniczek, 17 października 2020
Kłaniam się Tobie kraju ojczysty!
Kłaniam się Tobie Polsko!
Górom wysokim. Wodom przejrzystym.
Pieśń dedykuję swojską.
.
Zatruł Cię wirus Wielkiego Wschodu.
Rząd kazał nałożyć maski.
Tak odpornego nie ma Narodu
nad inne - żebrzące łaski.
.
Bezradne wobec nowych mutantów.
Oczekujące odkrycia.
Nie czekasz w tłumie interesantów.
Tak wiele w Tobie jest życia!
.
Nie wszczepisz dzieciom toksyny w żyły,
kupionej za grosz sierocy.
Masz niespożyte pokłady siły.
Słabszym udzielasz pomocy!
.
Dokoła mnożą się patogeny.
Twój - zdrowy kod genetyczny.
Stać Cię na sprzeciw twardy - Nie chcemy!
Z nim stajesz się krajem ślicznym.
.
Kłaniam się Tobie dobra Ojczyzno!
Kłaniam się Tobie Polsko!
Kryzys przetrzymasz! Gardzisz łatwizną.
Sławi Cię Wiara... i Wojsko!
samoA, 17 października 2020
Ewo
gdybym cię nie opętał
nie poznałabyś Magdali
Czarcie
zło ty nosisz sznur pereł płacz
przeszłam przez Nazaret
i znalazłam biały kamień
teraz nie mam pragnień być Ewą
chcę jak Miriam nosić nadzieję
dla ludzi
sam53, 16 października 2020
wrzesień październik schną już osty
i żółcie błyszczą wśród nawłoci
a ona nie śpi - jej niedosyt
rumieni myśli później nosy
jakby nie można pośród objęć
złotem upomnieć się o swoje
choć tych najczulszych ciągle mało
a inne pachną pożegnaniem
więc jak tę barwną niedojrzałość
pokochać zanim słońce wstanie
gdy już od rana jak sto pociech
brzozy i dęby całe w złocie
wychodząc myśli tej naprzeciw
wieczorem gaszę tylko światło
nie tam by pomóc komuś zgrzeszyć
lub patrzeć w gwiazdy - kiedyś zgasną
ale by wszystkim naszym kotom
wierszem darować jesień złotą
Marek Gajowniczek, 16 października 2020
W STANIE WYŻSZEJ KONIECZNOŚCI
nie ma "Przebacz!" i litości,
a kołderka prawa - kusa
wyciągana jest z lamusa.
Stare musi zakryć nowe,
kiedy straty milionowe
nie unikną bezkarności,
a pytanie: Z czym do gości?
Nie ma żadnego znaczenia,
gdy są nowe zaostrzenia.
Największe w strefach czerwonych,
gdzie o porankach zamglonych
bardzo liczne są omdlenia.
Skutki nie do przewidzenia
Covidowa niesie grypa.
"Tata mówił, że to lipa!!!"
Wiadomsky, 15 października 2020
przećpam to
prześpię
przeboleję
cześć, kochanie!
jak ci minął dzień?
pójdziemy gdzieś?
co miało być
a nie jest
nie liczy się
dobrze spałaś?
masz ochotę na kawę?
uśmiechnij się
bez ciebie jakoś
nic nie wiem nawet
jak dokończyć ten
wiersz
dzień
rok
sen
Regulamin | Polityka prywatności
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.