Deadbat

Deadbat, 9 października 2019

"Czegoś szukamy jeszcze?"

Oto utopia naszej marnej twierdzy
Oto w szczęśliwości bytowanie wieczne
Naprzeciw stanowi własnej świadomości
trwamy jeszcze przecież w tym świecie

Ubawione anioły czy szatani smutni

Oszukani setnie
i bezwartościowi
Choć na swój sposób cwani
i nie bez wartości

Każdy jak małe arcydzieło
artysty pomylonego

zabawka czasów rzeczy innych ludzi
kiedy niepotrzebna porzucana w błocie
Kiedy użyteczna wieszana bez zwłoki
na pierwszym świeczniku tuż przy głównej drodze

To jasne że nie poszukując szukamy przecież najusilniej 
bez tchu na tej pozbawianej powietrza planecie
Nie bez nadziei
choć już bez wiary w nadzieję
patrzymy jak gdzieś krąży ponad teraźniejszym truchłem
nienazwana myśl przesycona lękiem 
jakby przeczucie nieznośne niejasne własnej skończoności
                           że musi być coś więcej

i to może dlatego
szukamy jeszcze
przecież
czegoś szukamy jeszcze


liczba komentarzy: 2 | punkty: 1 | szczegóły

Misiek

Misiek, 8 października 2019

Powrót z dalekiego rejsu

 
Niebo nie może być pokryte rdzą
bo tam anioły przecież zawsze śpią
papierowe statki do portu nie zawiną

przemija tylko bezlitosny czas
minuty jak wariatki wciąż płyną
i wcale to nie taki głupi rym

raz jeszcze znajome słowa zanucę
,,nie to jeszcze nie koniec
jeszcze trochę pożyjesz,,

białych żagli nikt nie okaleczył
w ogrodach Semiramidy

zakwitł cudowny amarylis
lecz nie zatańczę dziś z boginią
zapisany los wszystko zniweczył

nie jestem złamanym okruchem
syreny teraz nie zapłaczą
zamienione w dzielne dziewczyny

na pokładzie złotym dzwonem
wybijam coraz to nowe godziny
piszę do ciebie i wraz z duchem

na żaglowcu nadziei powracam
choć życie często jak prima aprilis
i jednym dobrym słowem się upijesz


liczba komentarzy: 1 | punkty: 1 | szczegóły

Belamonte/Senograsta

Belamonte/Senograsta, 8 października 2019

Podróż (z tomu Wola snu) (WOLA SNU)

Ze snu


widzę rozproszone kłaczki, nierówną sierść przed zaśnięciem
z aurą doliny, wełny psa drzemiącego przed chatą
i dostępnością do jeziora oczu kobiet starców dzieci i kobiet
to wyprowadza na obłoków jeden krajobraz
też taki z dolinami i ścieżkami
dla ludzi kleszczy i mrówek
wędrujących w futrze we wnętrzu ku wnętrzu
karawany schodzące lawiny
sen i obłoki
dreszcze i zmarszczki na wodzie
z filmu z głowy potęgi obrazu co nie zatrzymał czasu, nie zatrzymuje
to przelewające się jarmarczne obrazki z wody i piasku i tak dalej
tajemnica że sierść i obłoki i smutek lub radość i ochota lub rozpacz
..ale spokój i radość jazdy konnej
głaskanie grzbietu, grzywy, ogona
to dlatego mówili że świat jest koniem
i oddawali konia w malignie wiary
by.. podtrzymać ogień
tak, doliny i trzęsienia ziemi i zapach
i dotyk
ogona i grzywy i sierści
koń wtapia się w obłoki, wchodzi w nie
rozpływa w horyzont i znika pod stopą dzieciny i węża
i czuje się go pod palcami i w oku na horyzoncie
jak odchodzą obłoki i przychodzą
ktoś szuka kleszczy, czyści świat
kupuje karmę dla zwierząt, mannę
bo z nich jest świat zbudowany


głębi


ze znaków które są zwierzętami w ruchu
jak patrzysz w otchłań otchłań spogląda na nas
i patrzy i boi się nas i kocha nas
odpoczywa w nas a my w niej
kleszcze  - odpadają gdy się nasycą
i idą na pielgrzymkę
wciąż dalej i dalej
- wpite w ciało, kto wpina się w kleszcza?
koń mnie nie potrzebuje
ja potrzebuję konia -
jestem kleszczem?
przyczepiam się ale nie wysysam
i coś daję, głaszczę, pielęgnuję
nie chcę myśleć tylko o sobie
więc jestem karawaną
pasażerem w świecie
karawana ludzi w karawanie obłoków
w karawanie koni
wschód zachód
rytmy księżyca


amfibią


ludzie jak my nie chcą odpadać gdy się nasycą
tylko wraz z koniem obłokiem, w sierści, tęczami
po polu, w koło, w wirach
zamieniać się miejscami
zmieniać miejsca
wchodzić w senny obraz a może w materię
amfibią
podróże czegoś przez Pitagorasa koguta
wejść w senny obraz jako senna postać
gubić i znajdować ciągłość
zapominać zmiana przejście śmierć wybadać
do granicy aż jesteś.. ,kim, byłeś.. ,kim, będziesz..
koło


w ściany


w tym chodzi o spełnienie marzeń
a potem boskość
po przebiciu się przez ściany niemocy, bólu, chorób
przez drzwi
po ocaleniu duszy
bo stawką jest osiągnięcie nieśmiertelności lub los
służek Heleny z Fausta
„kto nie umiał zasłynąć..
ten jest cząstką żywiołów“
którym przeznaczone rozproszenie jako nawóz dusz


wysyłam swój sen poza te granice
wierząc w nieśmiertelność po śmierci
na zwiady jak konia
bo czymże jestem, może koniem właśnie, kaczką
To coś co idzie dalej
gdy ja tu utknąłem
nie jestże to sen
ta moja dusza


dzięki katapultom


Ale potrzeba jakiegoś przedmiotu, ręki, trampoliny
(może ból tym też jest - klamka)
za których pomocą to się przydarza
królestwo za konia
za długopis samopis
za ten jeden podmuch, świt
chwilę sprzed 100 tys. lat


To kosmici z moich starych wierszy
I po to jest ruch Amfibii żeby się spotykać na obracającym się kole
wymieniać miejscami (wszyscy i tak skończymy w zupie)
i spotykać siebie, kosmitów i zwierzęta
I może się jak Dan z Abrą z Doktora sen
by walczyć z zasilanym Furią, Szaleństwem niższego rodzaju,
tępotą bydlęcą i próżnością
- okrucieństwem wampirycznym, masz rację Erazmie


na końcu starcia
programów, słów, kultury, snów
jest miecz pięść strzelba
albo równocześnie
ale ostrze można odczuć tylko gdy
rozumiesz że to
starcie na śmierć i życie
na wszystkie argumenty
w tym na argument siły i kłamsta
Ty walczysz Prawdą
Głupcze Dartanianie


i teorii działania doskonałego


Najwięcej w tym jest przemian kolorów
studiów nad optyką i dźwiękiem
ruchu w dół i w górę
W tym jest sztuka i nauka zarazem
W tej podróży przez wiatry, czucia płytkie i głębokie, lody, ognie,
zapachy stajni

dlatego jakiś wierszyk o zachodzie słońca
i jakiś niciach pajęczych i o Matce
spojrzeniu sarny, pierwszej miłości
tłuczeniu kartofli czy o czymkolwiek
co należy do rozkoszy przejścia
jest czymś bardzo doniosłym
zdjęciem chmur
prognozą pogody na 100 lat wstecz
pomnikiem Boga
jeśli wierzyć Spinozie


w tej podróży


jeśli Nadaremność (Belamonte z tomu metafizyczne-bez podmiotu)
kłamie ci o samotności
pamiętaj że
„ból potrzebuje drzazgi
drzazga nie ma nic wspólnego z bólem“

Gospodarka bólem wiąże się z gospodarką rozkoszą

kto gospodaruje? - ano strzała (ja)
drzazga to miłość własna
tkwi w strzale
wyciągnięcie strzały z rany powoduje konanie
rana to ciało, to ból, to rozkosz
i nagrzeszenie myśli, bo
plułem ośmiornicą, czyli mądrością,
którą połknąłem z wodą,
która połknęła mnie,
ale którą wyplułem z siebie
jak pająka, który oplótł mnie

ale cały ten pająk, ta strzała
a raczej drzazga, ta ośmiornica
co sama siebie chce wyciągnąć za włosy
i ma trzy serca,
są zaplątane w gospodarkę bólem i rozkoszą
takie sieci, z których próbuje się
wyciągnąć ja, ale
- tą rybę, tą muchę, tego psa
- koniu, ty to zrób!
co można osiągnąć?

konanie to utrata ja czy przemiana?
jak długi to proces i czy ma sens, jeśli
ból może być bezimienny
- ból potrzebuje drzazgi
drzazga nie ma nic wspólnego z bólem
- a może
miłość własna może być usunięta, może
ma coś wspólnego z bólem
pewien ból więc może i tak zostać
po usunięciu strzały nawet

Może zostaje ta tajemnica gospodarki
bólem i rozkoszą,
tajemnicza gospodarka bólu i rozkoszy
potrzebująca pływaka
jeźdźca bez głowy, bez twarzy
głupca (szaleńca) bez strachu

Może trzeba, da się, wziąć tylko prysznic i

iść dalej

A ta chwila przed uchwyceniem pomnika w ruchu
to chwila przedśmiertnej skamieniałości
Więc nie można zawsze tego czuć
bo trzeba się ruszać
mniej czuć, mniej widzieć
nie dążyć ze światłem na krańce czasu
nie kamienieć
jak w Lekach na lęki rozpadającej się więzi, w Dalej
Andrzeja Kempy Bartosika równa się Belamonte


l dodane, d,z,j,p i r opuszczone


L - kolec - ukłucie pożądania, wprawiać w ruch, dynamizować,
studiować, nauczanie, przekraczanie, wysokość, określanie się,
tworzenie się, odkrywanie


liczba komentarzy: 1 | punkty: 2 | szczegóły

Yaro

Yaro, 8 października 2019

kilka słów o babci

potrafiła do snu szeptać legendy
wieczorem w zamilczeniu dumała
 
mogła godzinami milczeć w trzynastu językach
 
świeca dogasała ciem się nie dopatruj
wyfrunęły do ogrodu przed gankiem
 
noc spowiła w oddali muzyka płynie strumieniem
las szeleści trzeszczą gałęzie zapiszczy zawoła
 
trzęsą się dłonie samotne zimne od niedotykania
zasypia w połowie okryta żalem wspomnień


liczba komentarzy: 0 | punkty: 1 | szczegóły

Marek Gajowniczek

Marek Gajowniczek, 8 października 2019

Co nas dzieli do niedzieli?

Idą sznurem. Zgodnym chórem
na niedźwiedziu dzielą skórę
na sto równych, dziennych strzępów.
Każdy, owoce postępu
odczuje na własnej skórze
i jak było - będzie dłużej!
.
Optymizm! Świerzbią paluszki.
Niedźwiedź już przysypał gruszki
w medialnych prognoz popiele.
Czy obudzi się w niedzielę,
gdy się góra zderzy z górą?
Chce się żegnać z własną skórą?
.
Myśli pewnie oczajdusza,
że padliny nikt nie rusza
i jak w niedźwiedzim przysłowiu,
wyjdzie z matni w pełnym zdrowiu,
bo swąd  gawry czuć z daleka,
a jak inni... w niej doczekał.
.
Są jednak zobowiązania
nagonki i polowania.
Wszelkie zdrowie jest w kryzysie.
Zapomniały tłuste misie,
że głos się na puszczy niesie
i na nic, choć bardzo chce się -
wychodzenie z własnej skóry,
bez refleksji i kultury.


 


liczba komentarzy: 0 | punkty: 0 | szczegóły

Yaro

Yaro, 7 października 2019

Drogi Tadziu

wiele o tobie myślałem ,wiatr szumny w gęstwinie
nienarodzony a tak realny niewinny i dobry
rozmawiasz ze zwierzętami jak brat z bratem
w strzelbie chowasz drogę w jedną stronę
 
 ''Bo nie ma nic piękniejszego niż oddanie ostatniej koszuli bratu.
Bo nie ma nic szlachetniejszego, jak dobra gościna i nocleg.
Bo nie ma nic czulszego, jak opieka nad bezdomnym."
 
 widzę cię twoje dobro wylewa się na świat
deszcz moczy trawy włosy na głowie nienarodzonej
między gwiazdami błądzisz , księżyc przytulony do szyby
a ty taki mały książe między nami bezbronny jakże dorosły
 
usypiam wiem dobrze , że człowiek dobry
rodzi się niewinny a dobro z miłości
układam do snu stare kości pełen radości
że w końcu przyjdzie na świat człowiek


liczba komentarzy: 0 | punkty: 1 | szczegóły

smokjerzy

smokjerzy, 7 października 2019

odlot

tu jest królestwo
uschniętej na wiór pamięci
i popękanych klepsydr sypiących ciszą 
na spragnione gwaru stoły
już wywrzeszczał się ból
( aleksander umyka w nieopisane )
w ostatnim zrywie gaśnie
wątła kropla moczu
z trudem wyciśnięte amen
 


liczba komentarzy: 11 | punkty: 4 | szczegóły

Marcin Olszewski

Marcin Olszewski, 6 października 2019

Sędzia

(ku pamięci zmarłego tragicznie pradziadka Antoniego Kanty, majora Armii Krajowej w lipcu 1945 r., w tzw. Obławie Augustowskiej)

Strzał
Powoli opada czarna kurtyna oczu
Koniec?
Nie!
 
Jeden podpis, kilkaset istnień
Odejdzie w cień zgodnie z prawem likwidacji
Masz sumienie samozwańczy sędzio, kacie?
Czy tylko wykonywałeś polecenia
 
I umywasz ręce jak Poncjusz Piłat?
 
Masz dzieci?
Ich dzieci biegły z płaczem za nimi
Masz oczy?
One zapamiętają ten widok do końca życia…
 
Strzał
W jego ciało, nasze dusze i pamięć
Masz spokojne sny kacie?
Czy ty w ogóle coś masz, do cholery?!
 
Ostatnie spojrzenie oczu….
Na wszystko dookoła, na swoje życie
Każdego z nas to kiedyś czeka
Pamiętaj, że, my pamiętamy
 
Poznamy się w przejściu na Sąd Ostateczny
Poznamy, po krwi na rękach…
Ile dusz spojrzy ci w oczy, Sędzio Ostateczny?
Zdołasz policzyć w Rachunku Sumienia?


liczba komentarzy: 0 | punkty: 1 | szczegóły

Janusz Józef Adamczyk

Janusz Józef Adamczyk, 6 października 2019

Imponderabilia

Horyzont -
odczuwa go każdy
gdzieś w środku
i na zewnątrz, -
ten w środku
to głębia czucia się,
ten na zewnątrz
to bliskość nieznajomych oczu, -
głębia i bliskość
tym większe im mniejsze ego
aż zniknie zupełnie
i wtedy jest Jedno -
Jedno
Życie 
Wieczne

Janusz Józef Adamczyk


liczba komentarzy: 1 | punkty: 2 | szczegóły

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 6 października 2019

Sprzedawcy mózgów

 
Cisza jakby przeleciał anioł po drodze
gubiąc skrzydła.
 
Opadły jak liść na nabrzmiałe karki miłośników
karkówki z grilla. Z odpowiednią ilością tłuszczu
do popicia.
 
Ślina na usta przynosi ślinotok i uwypukla
ślepia. Bełkot swobodnie przepływa pomiędzy
lewym a prawym uchem.
 
Przede wszystkim liczy się miarowość kroku
i słuszny kierunek marszruty. Oraz marzenie
o dobrze podkutych butach, skoro obiecują:
kamieni nie braknie.
 
Anioł czernieje i zasycha, u stóp się ściele
symbolika. Burzowe chmury – to już nie cisza.


liczba komentarzy: 1 | punkty: 2 | szczegóły


  10 - 30 - 100  





Zgłoś nadużycie

 


Regulamin | Polityka prywatności

Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.


Opcja dostępna tylko dla użytkowników zalogowanych. zarejestruj się

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1