Belamonte/Senograsta, 28 września 2019
Jesteśmy - jestem który jestem
Wspólnie przyglądamy się jak na koniach
jeżdżą inni zanim sami
będziemy jeździć na koniach
Wtedy tym, co nam się przyglądają
możemy rzucać tylko krótkie spojrzenia
Jak dorosnę to zostanę komarem
albo pasterzem komarów
bo radosnym pasterzem saren już byłem
Wszystko jest w tym przyglądaniu się,
potem robieniu samemu, całe zdanie:
Jak dorosnę..
Gdy wchodzimy do starego zapuszczonego ogrodu,
niektórzy nam się przyglądają, a my im
Potem sami spacerujemy po dzikim ogrodzie
i rzucamy ukradkowe spojrzenia tym
którzy przychodzą,
trochę dłuższe niż rzucalibyśmy z koni,
ale tak jak utrzymywaliśmy się na koniach
musimy utrzymywać się na spacerze,
jesteśmy jednak trochę zajęci spacerem
czy też raczej przebywaniem w ogrodzie
Tym, którzy tu już są dłużej z nami i tym
którzy nadchodzą i tym którzy tu byli przed nami
przyglądamy się
Najdłuższe są te pierwsze spojrzenia początkujących
Potem gdy już umiemy robić to dobrze
możemy patrzeć na tych co z nami dzielą
to miejsce i czynność i na początkujących -
tak samo sprawnie,
aż do lekkiego patrzenia, aż do beztroski,
aż do patrzenia na samych siebie
Oczy na plecach są jednak czujne cały czas
Niektóre spojrzenia nie są zbyt przyjazne,
drzewa są stare, wiele poległo, potęga nad głowami,
na dzikich stawach łowią ryby,
opryszkowie się przyglądają, pijacko, pożądliwie,
rabunkowo - zieleń i śmieci
(Po mrocznej wodzie mogły by pływać zwłoki Białej Bestii)
Czego ty tu szukasz sama dziewczyno?
Ale rzadko ludzie patrzą na siebie
twarzą w twarz bezpośrednio
bez towarzyszących okoliczności -
to chyba zakochanie lub atak
Miłość i nienawiść to porządek nad porządkami
albo pod porządkami
I tak wszystko ginie pod całunem z liści
lub dachem z liści
Ale odbiegłem od tematu,
czyli chyba opóźniam puentę,
chyba prawie dopiero zanim,
a więc może puenty nie ma
i to jest właśnie puenta
Janusz Józef Adamczyk, 28 września 2019
Idą, idą,
mówią, że chodzi o zabawę,
i o życie,
brzmi to tak -
jakby bawić się życiem, -
taki oto marsz,
takie oto tęczowe życie.
Janusz Józef Adamczyk
Misiek, 28 września 2019
Jesienne trawy od świtu pokryte rosą
z łez a drzewa szumią całkiem inaczej
cały teatr teraz po panu Janku płacze
kiedy wieści wraz z liśćmi się roznoszą
Ze stolicy na już niemal świat cały
tam gdzie niepoliczalne publiczności
tyle wszystkim rozdałeś swej radości
gdy nawet i smutki się z Tobą śmiały
Każde odejście tak serce ludzkie porusza
to ten czas kiedy pożegnać się pora
na zawsze zostaną role aktora
----------------------------------------------
bo nie ma już tu z nami naszego Kobusza
Marek Gajowniczek, 28 września 2019
Pora mglista - to już jesień,
a na listach - stos doniesień
o grzybach zebranych - zdrowych,
skulonych pod kapeluszem
i o kominach płacowych
obwieszonych suszem.
.
Reszta czeka w marynacie.
.
Jeżeli się wybieracie...
i na grzybach dobrze znacie -
unikajcie sromotnika,
co sromotę w las utykał
i dalej wywozi - od Sasa do lasa,
zamiast podróżniczki
zbierać od Thomasa!
Marek Gajowniczek, 27 września 2019
Miała emigrować córka.
Obgadały pół podwórka,
że bezprawie tu i bieda!
Że tak dalej żyć się nie da!
Że publicznie jest deptana
godność pszenno-buraczana!
.
Kłamstwa mają krótkie nóżki,
a wszędzie słychać pogróżki.
Nie zamyka się jadaczka!
Sama - złodziejka, pijaczka!
Kompletnie zdeprawowana.
Nie powinna być wybrana!
.
Podniesione słychać głosy.
Zamierzają już rwać włosy,
potem dzielić je na czworo!
Sytuację mamy chorą,
bo to już są ptasie media
i płynie z nich tylko brednia!
.
Jakie? Ptasie? Tylko kacze!
Nikt nie kracze - tylko kwacze!
Czasem może coś wygęga,
chociaż innym do pięt sięga!
Nieudacznica i psujka!
W każdym programie trwa bójka!
.
W debacie, jak nigdy wcześniej -
wszyscy mówią jednocześnie.
Zapalczywość górę wzięła.
Miała minąć... Nie minęła!
Dyletanctwo czuć na milę,
a uwagi mają w tyle...
.
Z grubej rury każdy wali.
Taki to profesjonalizm.
Bitwa większa, niż pod Kurskiem,
a do Wisły szambo z pluskiem
z odbiornika się przelewa.
Dolewają z prawa... z lewa.
.
Ptasie media! Ptasie plotki!
Komentują gag idiotki -
Scenę na oczach gwałconą
buraków Armią Czerwoną?
A gdzie bezpieczeństwo w sieci?
Bada wierszyki dla dzieci!
Czy nam jakiś Rajski Ptaszek
nie narobi kupki w kaszę?
Misiek, 27 września 2019
Przyszła dziś do mnie nieproszona
w zwiewnej szacie z kolorowych liści
z kropli deszczu na smukłej szyi kolia
promienie słońca okrywały ramiona
w każdej szczupłej dłoni trzymała po kiści
dojrzałych owoców których soków aromaty
rozchodziły się cudowną wonią wokoło
twarz miała młodą lecz pomarszczone czoło
poznaczone jakby trosk bruzdami
na głowie miała same świeże kwiaty
powiązane zielonymi wstążkami
w barwach tęczy wrześniowe bukiety
delikatne stopy ubrane w ludzkie smutki
wiązane w ciemnoszare cierpienie
może przyszła odebrać wersety
kolejne właśnie zapisywałem strony
ten wiersz nigdy nie będzie skończony
i nie przepadnie w niepamięci za krótki
dziś przyszła do mnie chociaż
nie wiem na czyje zaproszenie
jesienna melancholia
Belamonte/Senograsta, 27 września 2019
mnie interesuje nie salka sądowa, a prawo w działaniu
nie ten zbiór przepisów - chociaż on może zawierać
coś z tego żywego Prawa, starego,
wspólczującego oka
czekasz by przeżyć czego się doświadczyło, ale czego się nie przeżyło
rano, zaspanie po przebudzeniu
pierwsze rozumienie, drugie rozumienie
pierwsze czucie, drugie czucie
nie ma tekstów świętych, są święte problemy
ale moje teksty są dla mnie święte jeśli są pierwszym prawdziwym
rozumieniem i czuciem
bez aktora choć pełnym widzących oczu
Prawo mało czuje, litości nie czuje i zemsty nie czuje
więc jak może działać - to idea regulacji,
która jeśli się oddala od odczuć (wiecznie aktualnych pragnień)
przestaje cokolwiek znaczyć -
Logika nie reguluje ludzkich (moich) zachowań i motywacji
Lecz Prawo ocenia skutki, czyli efekty, nie przyczyny
Pamięć dobrostanu (jak rzeczy dobrze szły) i co ludzie powiedzą (mówią) -
czyli wyciągnięta wcześniej średnia autorytetu (mir wodza)
tworzą ten quasi logiczny zbiór
Więc środek to Prawo post factum plus Prawo żywe, czyli Życie -
Prawo w działaniu
zawsze tak samo ukrzyżowywujące swoje ofiary i czasem je nagle
i nie wiadomo Kiedy i dlaczego? uwalniające
tragedia gdy potrzeba protezy prawa i tragedia gdy jest tylko takie prawo
jak w sądach, by kraść i zabijać nie we własnym majestacie
ona już nie wstanie, oni nie chcą cię ruszać
trzymała radość blisko i chwaliła rysunki i kolekcje płyt
lodówki zawartość zdobyta
ona się tak zabiegała, zamartwiła przez Providenta
już nie wstanie
Tamta już mówić nie chce, nie ma jutra
więc historia się kończy, nikt od nich nie zreperuje klamki
ja nie, jeden już wychodzi na nią, drugi ze mna nie pogada
bo sens rozmowie, polot, nadawała ona
mieszkanie zadłużone, oni tam, ojciec tam w piwnicy przez lata był
teraz oni z ojcem ślepym pijakiem, ojciec już nie żyje, powiedział mi ten
po matce wczoraj
„ja się zwalniam zanim tamta do końca się nie wyleży“
a ona niestety nie żyła już
biedne chłopaki, jakoś tam dostali mieszkanie komunalne
Wózek jeden ciągnie, nauczył się i do niego przywiązał,
ale teraz to nie sensowna makulatura czy złom
wózek życia, bywa w aresztach
ten drugi pracuje, żyje,
wdał się właściwie w Ojca
lubił się nie słuchać, włóczyć, dzwonić do kobietek z ranki na telefon
(za co ona musiała płacić potem)
ale i w Matkę, bo ona trzymała w garści dom,
brak w nim rysu frustracji i niekontrolowanej agresji Ojca
jak w tym drugim ciągnącym wózek
Prawo jest mieszańcem
Deadbat, 27 września 2019
Zanurzyłeś kiedyś swoje dłonie
W szarej codzienności pełnej smutków i ran letniej brei
(Tym boleśniejszych czasem im mniej realnych zarazem)
Czy kiedykolwiek szukałeś w niej czystych
diamentowych barw szczęścia z niemal histerycznym zapałem
tych grudek chwil które mówią że warty każdy twój wysiłek
chociaż wiesz już na pewno
że samo sięganie szalonego ślepca
sprawia w pierwszym rzędzie
jego absolutną jałowość
I gasząc pragnienie tylko wzniecasz ogień
Oto mięso i krew
Oto rzeźnia w tobie
Oto na ołtarz wyuczonym tańcem
zmierzasz prowadzony rytualnym krokiem
Wszyscy zostaliśmy namaszczeni tym życiem
W czego imię oddasz dzisiaj swoje namaszczenie
Twoje pierworództwo w czyje przejdzie dłonie
Nie masz prawa żądać nic w zamian
nic przecież nie wniosłeś
Odrzuć miłe kłamstwa
wiesz że wszystko już było
i będzie nadal po "Tobie"
Błagam opuść mury twego więzienia spokojnie
w tej rzeźni gdzie światło nieprawdziwym światłem
miejsce które tak naprawdę nigdy nie jest miejscem
I kiedy ujrzysz nieświętego kapłana z rytualnym nożem
na chwałę i dla dobra masowej konsumpcji
nie walcz i nie rozpaczaj
pochyl pokornie głowę
violetta, 26 września 2019
Nasza miłość jest najpiękniejszym kwiatem
trwającym przez chwilę sekundę
albo jak przypływający delfin
też kiedy po lecie rozpalam idealny ogień
gdy chwytamy się jednocześnie za ręce
Belamonte/Senograsta, 26 września 2019
dzieci razem były i zachwycały się razem
i ratujący się razem
i zacałowywujący się na śmierć i życie
coś dochodzi do nas po czasie
coś się z nami dzieje, przywdziewamy szaty, łamiemy planetę
i chyba tylko złamania czujemy od razu
o ile nie jesteśmy odurzeni
coś boli, jakiś skręcony 30 lat temu staw
przeziębienie nerki dziadka, poniżenie,
ciąg poniżeń składających się na okres niewolniczy
niby widzimy, słyszymy, a nie rozumiemy
nie widzimy nie słyszymy
ciężar doświadczenia odkłada się w kościach pamięci
JHWH, Elohim, Ehjeh (ja bedę)
to chyba żeby nie widzieć że
jesteśmy już martwi - jak gęś biegająca bez głowy
jesteśmy już sami - choć chodzimy na cmentarze i przed ołtarze
jesteśmy..
opóźnienie by nie cierpieć
opóźnienie by nauczyć się cierpieć
nie zawspominać się na płacz na wyrost
ugasić pożar bólu - wytrzymałe z reguły dziecko
szkoda pewnych ludzi i sytuacji i nas
..tykające bombki z opóźnionym zapłonem i siłą wybuchu
rozpaczy i zachwytu, bólu i smyranek..
i dlatego dopiero teraz czuję cud pluszaków
domów pełnych dzieci, pełnych łez i duchów
pocałunków których nie było
wyrazu czyjejś twarzy, przejścia anioła śmierci i przyjaźni
i zwycięstwa
..jesteśmy
Jak zebrać do kupy ten bukiet
i zrozumieć
teraz w sumie „jest już za późno
nie jest za późno“
Może teraz można Dopiero To wchłonąć
To co już się dawno stało
i Tym żyć, z Tym żyć
Może nawet spokojnie wdrapać się na szczyt
wiecznie aktualnych pragnień
poczuć smak od nowa
to półmetek, pełnia
nie finisz, nie start
Lubiłeś mówić: - no, Start -
(kończy się pustka lub niewola wspomnienia, wyrzutów sumienia)
(czasem To nie ruszało z miejsca
magia słowa Start niczego nie kończyła)
Chodzi o to, że Teraz
jestem gotów przeżyć To
Czego się doświadczyło
- to jest dziwne
i rodzi pytanie - gdzie byłem, kim jestem
kim byłem, gdzie jestem
kim jestem, kim będę -
i co dalej?
Ja się nie kończę
(Trupie ziarna rozpłyną się w wodzie, ogniu, ziemi i powietrzu)
Musisz uwierzyć w możliwość żeglowania łodzi
Regulamin | Polityka prywatności
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.