Marek Gajowniczek, 31 sierpnia 2019
Gdy nie broniłeś Warszawy -
nie ulegniemy iluzji,
że stało się. Nie ma sprawy!
O rurę walczyłeś w Gruzji.
Łuków złamanych nie wzniosą,
gdy się o miasto nie bijesz,
a rzeki na świat rozniosą
tryumfalizmu pomyje.
Nad kupą kamiennych szańców
nikogo już nie przekonasz.
mieszkańców Rzymu jak Krymu
oddając w ręce Nerona.
To nie są nasze postawy.
Nie z naszej wzięte historii!
Kto nie chciał bronić Warszawy -
nie będzie w niej chodził w glorii!
Nad brzegiem znowu stoimy
obawy kryjąc w wyrazach.
Czy długo czekać musimy,
aż pianą spłynie zaraza?
I nie ucichną okrzyki,
że rządzić tu trzeba z głową!
To jeszcze nie Zaleszczyki!
Nie nasze ostatnie słowo!
Już Wrzesień. Przypomnieć chce się:
Gdzie Westerplatte i Wizna?
A smród się po kraju niesie.
Nikt się do niego nie przyzna?
jesienna70, 30 sierpnia 2019
jeśli nie mogę żyć
kołysana twoim oddechem
zaczaruj mnie w atramencie
z czułością przelej na papier
i czasem muskając
palcem policzek szepnij
że jestem
Marek Gajowniczek, 29 sierpnia 2019
Leczył owieczki poezji
i rottweilery satyry
z groźnej zarazy herezji
łagodnym tonem swych liryk.
Jak znany doktor "Ojboli"
opadłe zmieniał laury
w drobiny trzeźwiących soli
nad stanem naszej kultury.
Uchodzić mógł za "Znachora"
gdy nagle nam się pojawił,
by wznosić miłości chorał,
a Pan Bóg mu błogosławił.
Gdy leczył serca złamane
po nocach w Heart Break Hotelu.
Dostrzegał na nurcie pianę,
niepokojącą niewielu.
Wciąż sięgał po piękne wzory
umarłych dawno poetów
i ludziom na duszy chorym
pomagał bez epitetów.
Odpłynął, jak się pokazał.
Zaskoczył nas niespodzianie.
Słyszał - " w Grenadzie zaraza"
i zniknął w słów oceanie.
Yaro, 28 sierpnia 2019
skazany na schizofrenię
w tle bez nadziei
emocje zaburzone
dni ciągną się latami
zasrane życie nie zaciska pasa
w tłumie traci głowę
ktoś się śmieje
gdy rano wstaje
ubiera dzieci swoje
jego też tak ubierano
lęk znika na chwilę
pająk na ścianie
głosy nakazują wydają rozkazy
przemawiają doń obrazy
kim on jest
skazany
Yaro, 28 sierpnia 2019
nie odwracaj się od lat które przespał piach
przez moment byliśmy razem
jak na drzewie zielone liście
pamiętasz złoty szelest jesieni
skrzypiała jak smyczek po skrzypcach
babie lato oplatało cienką niteczką rzęsy
słońce za jeziorem schowało lwią koronę
płonęłaś w moich ramionach stęskniona
czasem wspomnij o chłopcu
jestem
echem w eterze
sercem zakochany
umieram
Pi., 28 sierpnia 2019
kończy się faza psa śliniącego się za gumową piłeczką.
no rzuć! no rzuć jeszcze raz! pozwól mi być szczęśliwym
akwizytorem i przynosić ci prezenty. nie daj się prosić.
jestem wierny, jestem napięty, jestem gotowy na kaprysy.
zaczyna się faza markotnego kota. nie dotykać. dotykać.
milczeć. mówić. dać siebie pogryźć. lub polizać. niech to
zależy. niech cokolwiek zależy. niech zależy komukolwiek.
za horyzontem faza wściekłego wilka. rozdygotany, aż mokry
od wulgaryzmów. zachłyśnięty od przekleństw. Zagryzam
ciszę, rozrywam milczenie na bezdźwięczne onomatopeje.
najłatwiej miażdżyć prymitywne jęki i westchnienia. będzie
też i lew. ten z zoo - nie z dzikiej sawanny. wyliniały, apatyczny
i z brakiem łaknienia we krwi. jeszcze walczy, jeszcze dogorywa.
bądź cierpliwa, a pęknie wrzód i padlina. z wnętrzności wybuchnie
kawałek sparciałej gumy, za nim oszalały z miłości kundel. aport!
Slawrys, 28 sierpnia 2019
nie potrzebuję już iść na przód
cofać się też już nie ma sensu
wczoraj przestało się upominać
o westchnienie i spojrzenie choć raz
na tamte uczucia spotkane przypadkiem
były zbyt bliskie serca i marzeń
dziś wciąż patrzy pod nogi losu
przecież droga jest jaka jest dla faktów
stanie się pewnie kolejny cud
nie skaleczę myśli cudzą miłością
jutro już nie jest potrzebne do życia
ma za wiele bagaży i kilka ran,
jeszcze są nie rozliczone marzenia
pewnie upomną się o swoje pięć minut
a ja już nie idę do przodu z takim losem
chciałbym cofnąć uczucia do pierwszej myśli
Marek Gajowniczek, 27 sierpnia 2019
Upalne lato dopiekało tego roku
i każdy chciał doczekać zmroku
i terminu wyborów
i końca kampanii horroru
podgrzewającej atmosferę.
Wysuszone na wiór portfele
schły bez waloryzacji,
a z telewizyjnych atrakcji
wciąż wypuszczano baloniki.
Instrukcje złudnej polityki
szyfrował w głowach system TOR,
a CBA i nawet BOR
czas poświęcały przeszukaniom,
popędom, linom, powiązaniom
i już nie było w życiu tanio,
a miało być bez deficytu.
Rozmyślano - co jeszcze by tu...
miast obiecanych wolnych kwot..?
Lecz każdy projekt kulą w płot
trafiał najczęściej - nie do ludzi
i podgrzewać, a nie ostudzić
wciąż zamierzała propaganda,
a cenzor - internetu żandarm
przed nienawistną strzegł nas mową.
Rzucone w przestrzeń jedno słowo
o tęczy jęczy - o zarazie,
cień wątpliwości czarnej kładzie
na obietnice i intencje,
jakie na kolejną kadencję
przesuwają nam wizjonerzy.
Wierzymy i pragniemy wierzyć
nawet osądom bez wyroku.
Lato pięknieje tego roku.
O cieplejsze nie ma co prosić,
choć nie wiesz: Na co się zanosi?
Janusz38, 27 sierpnia 2019
Znów mi nie tak
zgliszczaly świat
ja szukam się
wśród Carpediem
lecz nie ma mnie
i nie ma Cię
nikogo wśród
głębi tych wód
bezmiar pustyni kamiennej porwał nas
Gdybym tak mogł
zastrzelic czas
i tamtą chwilą żyć po zgon
ja byłbym schron dla twoich rąk
dla twojej duszy ciała byłby on
Tu Pantharhej oburzył się
Wówczas ja zginę
nie zgadzam się!
Tak płynąć wciąż
po morzach łez
każdy popłynie
po swój kres
Więc Carpediem
z obrońca swym
stanął przede mną w bojowy szyk
Więc szukam Cię
w tym Carpe diem
a Pantharej echem swych dni
odzywa się, że nie ma mnie
I nie ma Cię
nikogo wśród
głębi tych wód
bezmiar pustyni kamiennej porwał nas
Moja piosenka do korekty - tak już mam Gdy zagram ją już w miarę wrzuce
Marek Gajowniczek, 26 sierpnia 2019
Kampania jest zawsze wstrętna,
bezczelna, dzika, pokrętna,
przy użyciu całych hord.
To nie pojedynek - sport!
Kampania to mordobicie
o to, kto stanie na szczycie
i często o życie bój,
gdy ze zbójem walczy zbój.
Żadnych zasad wówczas nie ma,
a media na każdy temat
rozpętają straszną burzę.
Dbają, by trwała najdłużej!
Nie ma kary. Nie ma stróża.
Wszystko w szambie się unurza
po szyję, a nawet nos.
Cenny bywa każdy głos.
O rozwagę trudno prosić.
Społeczeństwo musi znosić
i traktować jak promocję
każdy burdel. Każdą opcję.
Ci, co chcą, lub nie chcą zmiany,
to dla walczących - barany.
Każdy zdezorientowany
nie wie, gdzie mógłby się skryć?
A po wyborach - Jak żyć,
jeśli źle rękę przyłożył?
Tylko wielcy spin doktorzy
i zarządcy farmy trolli -
mają w nosie, co nas boli
po wielkiej fali złorzeczeń,
gdy zadupiem jest zaplecze.
A najczęściej właśnie tam,
gdzie sznurem pociąga cham
bez czapy i pawich piór -
przez próg go przeciąga chór
publicystów - zasmarkańców.
Idoli w chocholim tańcu
obnoszących się wciąż dumnie
weselem elit na gumnie.
Regulamin | Polityka prywatności
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.