supełek.z.mgnień, 1 marca 2019
Gdy patrzy na pudrową ćmę zatopioną w mleku, nie jest pewna
swojej postaci. Niby wróbel opity deszczówką na przydrożnej kapliczce.
Jest to o tyle smutne, że wykracza poza skórę obrazu, jak histeryczne
napisy na ścianie, pod portretem ojca. Drżącą ręką
używa kwiatu cukini zamiast kropidła: przecież nie umrę, wciąż jeszcze
nie jestem kobietą — i trwa w tym tak naturalnie, jak bezwładny pęd
obłoków, których punktem wyjścia stają się półcienie. Czyjś głos,
nieczuły zwitek papieru rzucony w ciemność. Z tego miejsca
widać pole, jej nieobcięte paznokcie u stóp. Z drugiej strony maleńkie
okno odłamane od reszty, jak kieszonkowa wersja nieba. Bóg schowany
w plewach przy wianiu ziarna, z taką mocą, że drobiny pyłu zdają się żywe,
i nie ma nic słoneczniejszego. Mamo.
W głębi zaoranej ziemi pas światła zmienia kolor oczu, wyrównuje
grzbiety fal, uwierzbiony fartuch niby ocean w przypływie. Śmierć
ma kształt fotografii ślubnej, która z takim oddaniem zmienia się
w świątka porzuconego w wysokiej trawie.
Sztelak Marcin, 28 lutego 2019
Świnie już osiodłane, przed nami preria,
dziki zachód normalnie, brakuje tylko
Johna Wayne'a.
Rumaki nie wytrzymują ciśnienia,
iskry spod racic rozpalają serca.
I niezaprzeczalnie dusze, o których
miałem nie wspominać.
Bo to trywialne, płytkie oraz hopsasa.
Z wielką wątpliwością pisania łącznie,
czy też ekspresja pozwala na
odzielenie.
I to akurat podpowiedziała wikipedia,
tylko mogę się mylić, gdy słodycz
już wypełnia usta.
Odpływam, tym razem wygrywają wieprze.
Na pohybel perłą.
eyesOFsoul, 28 lutego 2019
podobno są gorsze nieszczęścia na świecie
niż ja
ale wciąż trudno mi uwierzyć
że mogłabym być twoim początkiem
z którym można zacząć od nowa
fascynacja - to całkiem dziwne zjawisko
kiedy przed czubkiem nosa
wyrasta ci myśl tylko o niej
i ani się obejrzysz
a tkwisz w tym po uszy
powtarzam ci więc że nie warto
stać nad przepaścią ust
by w nią skoczyć
sam53, 27 lutego 2019
to nie przypadek gdy dwie pary oczu
odnajdują w przestrzeni jeden wspólny punkt
a śpiąca dworcowa poczekalnia wydaje się
najpiękniejszym miejscem na ziemi
i nie ma miejsca na więcej niż oddech
i nie ma miejsca na myśl
że to ona
ta z pierwszych stron wyobraźni
to nie przypadek gdy milczenie wypełnia czas
a zegar zatrzymuje wskazówki na dłużej niż jedną chwilę
cienie wyciągają ku sobie chłodne dłonie
zrywają z siebie płaszcze
wykrzywione uśmiechy z dowodów osobistych
albo miesięcznych na okaziciela
to nie przypadek że strach że panika a może obawa
podcinają wyrastające skrzydła kiełkującej nadziei
nieśmiałość prostuje się w kącikach ust
jakiś głos zapowiada opóźniony pociąg do M.
i nie ma jak ukryć się choćby w plecaku
gdy wszystko wokół gra marsza Mendelsona
Yaro, 27 lutego 2019
takim szczurem być
by nawet na ulicy żyć
nic nie złamie mnie
w środku tyle sił
nie wyrwiesz wolności mi
która we wnętrzu tkwi
szybciej płyną dni
punki w garniturach
udają przykładnych ojców
u bram piekieł
czekam na sąd
nie woła nikt
wątroba to tryb nie uszkodzić
uważaj na alkohol bo to on
marnuje nam czas
muzyka miłość ryzyko fałsz
autentycznie dałem
z siebie wszystko
dałbym jeszcze raz
Sztelak Marcin, 26 lutego 2019
W dalszej części dobranocki
zwany smogiem, przekroczona norma
aluzji zawieszonych w przestrzeni.
Dziewczyna 20 flirtuje z pasją, milczę,
me too czycha w filtrze.
Zresztą z nickiem Satyr jestem na widelcu.
Lub, jak twierdzi prezenter radia
o odimiennej nazwie, na widłach.
Jedyna nadzieja, że nie są zbyt ostre
– bez przesady z pikanterią.
Rośnie obawa przed zawieszeniem
w prawach użytkownika, o sieci
boję się wspomnieć, grozi mi
samospełniająca się przepowiednia.
Jeszcze nie zdążę zrobić dobrze
i wylogować się przed północą.
Po niej zbyt duszno, sąsiedzi
czyszczą kosze, śmieci wypełniają
internet oraz eter.
Marcin Olszewski, 26 lutego 2019
Krzyczysz o wolność, równość, obywatelskie prawa
Porywasz tłumy, wierzą Ci, w szczere chęci
Ludzie lubią usłyszeć to, czego oczekują
W umyśle Twoim plan osobisty
Niech Ci uwierzą, połowa sukcesu
Jesteś z nimi, z ich problemami
Gdy zaufanie urzędem Cię obdarzy
Jesteś człowiekiem
Dla siebie samego
Przyjdą, postoją pod złotem klamki
Masz fotel, obietnice spełnione
Masz w dupie to, co Ciebie nie dotyczy
Od dołu do góry
Liczą się słowa
Yaro, 26 lutego 2019
rozkołysz się brzegiem plaży
kręcą się lęki i fobie podsypane piaskiem
wyobraziłem sobie postać
pomiędzy falami jak kamenę
słowa odbiera wiatr
lekka bryza moczy twarz
łodzie na nich strach wiosłuje w dal
pocałunków twoich brakuje
czuję że na ziemi nie jestem jedyny
wokół na golasa wizje
oślepiająca zazdrość dręczy
tyle wspomnień zabrał czas
nieuchwytna wstrzemięźliwa
jak stara lina nad głębią
po której faktem by przejść
na druga stronę coś krępuje mnie
Sara, 26 lutego 2019
Świat młodości
praca szczęścia chwile
co tam trudności
spijamy nektar życia
niczym motyle
coraz bardziej dojrzali
a jeszcze wciąż dzieci
i tylko czas nieubłaganie
ku starości leci
wśród kwiatów w ogrodzie
ławeczka
do niej nasza
wieczorna wycieczka
długie rozmowy
plany marzenia
czas złodziej umyka
życie i świat zmienia
wciąż tacy sami
zmian nie dostrzegamy
ciepło słów
kochany dotyk rąk
i nasza ławeczka
lecz zły los
wszystko zmienia
wystarczyła jedna chwila
strach rozpacz
nie ma motyla
został ogród ławeczka
szept wiatru
deszczu łzy
prysły marzenia
trudności
ławeczka pusta
nie ma gości
ON u Pana
Ona w domu zapłakana
czas wciąż goni szaleje
na spotkanie u Pana
mają nadzieję.
Ret:Teresa Oleszczuk (Głuszek)
Regulamin | Polityka prywatności
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.