RENATA, 19 stycznia 2019
tak często chciałam
z tobą zostać od niego odejść
pragnęłąm tak trwać
wszystkie minuty świata
na twoim placu zabaw
z nim znacznie nudniej
te jego miny i tylko kasa
gdzieś głęboko we mnie
wryłeś mi sięw mózg -jesteś
kamieniem węgielnym
szczęśliwym zakończeniem
on choćby smarował mnie
złotem i miodem
ciebie chcę z szeroką klatą
przyjdż znów jutro
będę dziką kotką
nie jest mi łatwo
gdy śnisz mi się po nocach
Marek Gajowniczek, 19 stycznia 2019
Ludzie już na kantach zbrodni
budowali stół.
Siedli godni i niegodni
przy nim - pół na pół.
Potem wstali niewygodni.
Z przyczyn oczywistych -
długie, tajemniczych zbrodni
zapełniali listy.
Powtarzalność i metoda
są jak odcisk palca.
Przypominać... gadać szkoda.
Rozpoznasz bywalca.
I choć inne w telewizji
usłyszych nauki -
nie dziwota, że huncwota
słychać w nich pomruki.
W ciszy grozy, pomruk prozy
rygoryzmu Kanta
pyta - Czemu Jezuita
wielbi protestanta?
I gdzie dzwoni? Czy masoni
w ludzkiej piramidzie,
są do pojednania skłonni?
Dokąd ten świat idzie?
Marek Gajowniczek, 19 stycznia 2019
Na rozkaz badany
wśród wyszukiwanych:
Kto obłędu oznaki ma?
Dołączył do innych,
zaprogramowanych
i o tym jest ballada ta.
Gdy swoje odsiedział,
dokładnie już wiedział,
jaki będzie następny krok.
Co będzie po wpadce?
Opowiedział matce.
Zobaczył jej zdziwiony wzrok.
Nie gasła panika
w oczach Naczelnika,
co tajne programy znał.
Już w myślach układał
przyszły komunikat:
Że przepisy, wyraźne miał.
Rozmyślał już... Co tam..?
Wypuścił robota.
Diabelska zaczęła się gra.
W szaleńczych odlotach
miejsca w samolotach
psychoza wyznaczone ma.
Gdzieś musiał się zgłosić,
upewnić - wyprosić,
A może wycofać się chciał?
Gdy czekał pod murem
znów kraty ponure
bezradności zbudziły szał.
Bez środków, bez kasy.
Nie chciał iść na nasyp.
Światełko iskrzyło na niebie.
W głowie mu huczało.
Co potem się stało?
Nie powie, bo sam tego nie wie.
Zakuli mu nogi
i ręce w kajdany.
Zamknęli, jak wściekłego psa,
A pyski uznanych
toczyły już piany,
by fala rozlała się zła.
I przeszło na innych...
Kto winny - niewinny?
Ekipy waliły do drzwi.
Nie będą faszyści
z mową nienawiści
po moście bezkarnie szli!
Nie mają więzienia
wyrzutów sumienia.
Czerwona Orkiestra im gra.
A świat wciąż się zmienia,
ale nie docenia
istnienia i dobra i zła.
Marcin Olszewski, 19 stycznia 2019
Piszę w milczeniu kolejne wiersze
Nie odpowiadam w kwestii przeszłości
Spokój duszy. Zamknąłem serce za kratą
Pytasz dlaczego milczę? Wróć do przeszłości
Na kartach skóry wszystko jest zapisane
Nie ma ran, nie ma łez. Pusty pokój
Duszy bez życia. Po prostu spokój
Skóra boli, dusza, serce. Cierpienie?
Nie ma. Sprzątam serce i duszę po huraganie
Bez pretensji, żalu do nikogo. Czas płynie
Goją się rany. Na kartach skóry.
Wszystko jest zapisane. Przeczytaj wiersze
Przeczytaj wiersze o sobie
Gdy kocham, oddaję wszystko. Nic
Nic nie zostało
Marek Gajowniczek, 19 stycznia 2019
Kaszub, Mazur, Ślązak, Ukrainiec, Żyd.
Niemiec, przesiedleniec, Łemek, Prusak...
Wstyd?
Wszyscy Oni - razem to OBYWATELE!
To nam Pan Prezydent wyjaśniał w niedzielę.
Liczne są Regiony i dla nich Fundusze.
Kraj jest podzielony - przyznajmy to w skrusze,
Ale kulturowe są tylko różnice.
Spór jest naturalny tylko w polityce,
Gdzie różną narrację demokracja chwali,
Byśmy na ten temat język powstrzymali.
piórko, 19 stycznia 2019
wróciłeś
z tobą śnieżne drobinki
tulą się do powiek
przeganiane
na nowo poszukują miejsca
czemu pachną mrozem
ucichło
tylko oczy
rozglądają się wśród bieli
może róża zakwitnie bez wiosny
Misiek, 19 stycznia 2019
Nie, to jeszcze nie koniec*
czasu nienawiści i żądzy zimnego odwetu
zanim złożysz do modlitwy dłonie
nie poznasz tego świata wielkiego sekretu
twój język jako węża wciąż jadowity
pluje na innych bez najmniejszego powodu
jakbyś miał z tego szatańskie profity
dobroci nie odczuwasz nawet żadnego głodu
ucisz tę burzę serca choć dziś i tyle
gwiezdne wojny jeszcze tak prędko nie ustaną
zostaw tę mowę zła nie na chwilę
niech słońce nadziei nas wreszcie powita rano
spracowana ręka w pierś niech uderzy
uczyń przed sobą rachunek prawdy i sumienia
i nie dołączaj do nowej Babel wieży
ktoś inny za ciebie zawsze wszystko pozmienia
podziel się łykiem wody z życia zdroju
które tutaj jest ci raz jak każdemu tylko dane
nie zabraknie dla nikogo tego napoju
a w nim pordzewieją kule niepowystrzelane
odrzuć na zawsze swój miecz i zbroję
o dobrym słowie pamiętaj co dzień jak o chlebie
to wszystko na świecie nie jest twoje
święta ziemia wszystko kiedyś przecież pogrzebie
i wyznaj winy przed Boga majestatem
bo życie będzie dla ciebie jako Madejowe łoże
szukaj krainy gdzie żyją anioły skrzydlate
bo nie zawsze będzie ktoś kto ci wszędzie pomoże
a tylko podłoży znów kłody pod nogi raczej
w dzień milionów serc zło raz jeszcze zwyciężyło
kiedyś ktoś zmieni wszystko i będzie inaczej
na zawsze królować będą prawdziwy pokój i miłość
* z tekstu Kardiogram Andrzeja Poniedzielskiego
sam53, 18 stycznia 2019
mówią że bierze się z niczego
jak przełamana na pół cisza
ciągnąc za sobą siódme niebo
chociaż o szóstym nikt nie słyszał
magią jak wierszem otulona
gdy czas wspomnienia leczy piórem
drąży od środka nie od wczoraj
i pocałunki zbiera w chmurę
by ciepłą mżawką w październiku
spłynąć w dwu kroplach wprost z obłoków
z nadzieją słowem na języku
wykrzycz że kochasz
zrób pół kroku
sam53, 18 stycznia 2019
w starej zakurzonej książce
znalazłem twoje czarno-białe zdjęcie
jeszcze w warkoczach
stałaś przy zegarze z kurantem
pamiętasz - co godzinę odgrywał swoją dziwną melodię
raz się spóźniał raz spieszył
ileż razy wskazówki zahaczały o siebie
ile razy ogłaszał że nadeszły święta
aż w uszach dzwoniło - tak poganiał czas
z tej starej książki wyjąłem też zakładkę
ot skrawek nadpalonej tekturki z dwoma frędzelkami
wspomnienie związane w supełek z podpisem - miłej lektury
miłej nawet teraz z zasuszoną czterolistną koniczyną
i niekompletnym liściem akacji
ile z tego
kocha lubi szanuje nie chce nie dba...
zostało w pamięci
dzisiaj z nadzieją kolejny raz wertuję sklejone kartki
... z Zielonego Wzgórza
Marek Gajowniczek, 18 stycznia 2019
Odkąd Teatr Szekspirowski
powrócił na scenę,
Przynależność sztuk do Polski
stała się problemem.
Krwawy dramat hamletowski
oglądasz na żywo.
Źle się dzieje w państwie polskim.
Broczy krwią prawdziwą.
Marchie pruskie grubą łuskę
mają na kolczugach,
lecz sztylet łatwo tnie bluzkę.
Zbroja nie jest długa.
Szydzą żydzi, gdy nie widzisz
ręki reżysera.
Być, czy nie być - myślą Szwedzi,
kiedy kraj umiera.
Pańskie dwory, Elektory
nadal widzą ducha.
Patrz! Szekspirowskie horrory!
Słuchaj! Nikt nie słucha.
Siedział w Gdańsku widz - po pańsku.
Złocone miał loże.
Nie ma scena ni guldena
i poszło na noże.
O co poszło? O bezczelność?
Wiedzą Szpitalnicy.
U komtura w grubych murach,
a nie na ulicy
Nowy Teatr Szekspirowski
miał podnieść publikę.
Pochłonęło piekło wnioski.
Winią politykę.
A czy naszą - poszarpaną
dramatycznym sporem?
Perspektywy ludzi straszą
krzyżackim zaborem
i secesją... i procesją
żółtych kamizelek.
Panem, chamem i plebanem.
Rozłamem w Kościele.
Sztuk obłuda sukces uda.
Służba umie grać.
Spłyną sprawy do Wełtawy.
Teatr musi trwać!
Nie zobaczył nikt człowieka
w długiej, trudnej roli.
Trwała nadal dyskoteka.
Co Cię Polsko... boli?
Regulamin | Polityka prywatności
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.