Marek Gajowniczek, 6 grudnia 2018
Kto z nas na setkę się zagapił
I przeżył z niej trzy czwarte plus.
Nie schował nic w Lesiaka szafie -
Miód będzie spijał z ust.
Na sofie rozciągnięta dama,
Zamglone przetrze szkła
I chociaż to nie Alabama -
Obietnic wiele ma.
Rozpala diabeł piec do rana.
Powoli znika chłód
I chociaż to nie Alabama,
Blues wolno wsiąka w lud.
Do puli diabeł wrzuca grosze.
Kopytem trzyma drzwi.
Nie wejdzie nikt tu bez zaproszeń.
Damulka marszczy brwi.
Rozdała już uśmiechy wszystkie.
Zna możliwości swoich próg.
Szoruje diabeł uśmiechniętym pyskiem
podwiązki długich nóg.
Długich, jak mosty San Francisco.
Ściśniętych liną warg.
Co miały, już rozdały wszystko.
Nie będzie żadnych skarg.
O - mówi diabeł - ale dama...
Rozkoszą oczaruje dramat,
Przy takiej, bez względu na gust
Słodycze kłamstwa spijasz z ust.
Chęciami piekło brukowane
Lubieżny diabeł dobrze zna.
Rozpiera się jak lord nad ranem.
Z oczu mu spływa mgła.
Kudłate myśli powiązane
W czarne pończochy dwie.
Walory skrzętnie fryzowane
Stróż Anioł z głowy rwie.
Trzy czwarte z setki to za wiele.
Rachunek grzechów rób.
Kto chciał się wspinać na Kościelec
ma milczeć aż po grób!
A kto się wspinać nie potrafił -
Rozpacz jak czarna noc,
Nędzą za gardło go ucapi.
Zaciśnie bluesa moc.
O - mówi diabeł - ale dama...
Bluesa wysłucha, sucha sama
I tylko ślad po mokrej plamie
Zostanie z czci złożonej damie.
Marek Gajowniczek, 6 grudnia 2018
Klub Starszych Panów i Młodszych Pań
zaakceptuje, bez zbędnych zdań,
każdą postawę antypisowską,
a stałych członków otoczy troską.
Nikt nie ukrywa wielkich ambicji
przynależnoś do koalicji,
więc w opozycji do racji stanu,
jest Klub Pań Starszych i Młodszych Panów,
prezentujących odmienne zdanie -
postawę, pogląd i przekonanie.
Mertytoryczne trwają dysputy,
jaki jest zdrowy, jaki zepsuty,
podział ról głównych na każdej scenie,
ale złośliwi zwą je pieprzeniem.
Jeśli się jednak odbywa w klubach,
gdzie poprzestają tylko na próbach
zmian, rezygnacji, przejść i roszady -
spłyną do laski i pod obrady,
skąd w tyle wizji, lub po dwudzistej
bajzel zamienią w mediów orkiestrę.
Marek Gajowniczek, 5 grudnia 2018
Mówili o nich - sekta,
potem coś o insektach,
a nawet o szarańczy.
Osąd był oszukańczy,
lecz zawsze coś przylgnęło.
Kilka latek minęło
i nagle po owocach,
pogłoska o niemocach
rozeszła się wśród ludzi.
Elektorat się łudził,
że to przejściowa słabość
i minimalne "zadość..."
uczynią popierani,
lecz chęci... ani...ani
nie było wśród wybranych.
Z historii zakazanych
i tę wspomnieć wypada
o z raju przeganianych,
gdy owoc drzewa zjadasz.
Uległość obcej sile
i zbytnia pewność siebie
odbierze ci przywilej
pobytu w siódmym niebie,
a jeśli nawet dramat
niczego nie nauczy,
myśl się nasuwa sama:
Odbierane nie tuczy!
A kiedy wolność słowa
jest tylko sztandarowa,
nie można już wykluczyć
eskalacji zachowań.
RENATA, 5 grudnia 2018
wszystkiego jesteś winna
trzęsąca się galareto
nawet nie umiesz
gotować i sprzątać
gdy tylko patrzę
chcę widzieć
twój mózg na ścianie
tylko łzy lejesz
a może by tak oczy ci wydłubać
nie wypuszczę cię z rąk
chcę przerzedzić włosów las
wrzucić coś na ząb
nad kim tu się pastwić
nie mam psa
ty nosisz obrożę
na szyi
Yaro, 5 grudnia 2018
jestem drogą po której mógłbym dalej iść
jestem wiatrem wśród traw
jestem echem pośród drzew
jestem tatuażem na twojej skórze
jestem szarym betonem na waszych głowach
bywam w mieście
jestem znikam
patrzę ci w oczy
widzę strach
patrzę na ulicę
krzyczę by wykrzyczeć
siedem życzeń
Marek Gajowniczek, 5 grudnia 2018
Nawet jeśli bardzo chce się,
już się słupek nie podniesie.
Żaden własnych członków przesiew
nie poprawi not.
Znacznie łatwiej kulą w płot
swój, lub opozycji trafić,
gdy rozsądnej propozycji
partia złożyć nie potrafi,
a oczu od nowoczesnej
propagandy nie odrywa.
Zmiany bywają bolesne,
zwłaszcza kiedy spada krzywa.
Patrzy na to wszystko człowiek.
Rozmyśla o rad sposobie,
ale żółcią na na wątrobie
wzbiera każdy spot.
Łatwiej znosić widok psot
przedmieść w żółtych kamizelkach,
kiedy przepaść dzieli wielka -
możliwości i dochodów,
sitwę władzy od narodu,
gdy prozaicznych powodów
nie dostrzega kmiot.
Może Yellow Saab Mariny
cenowe wywołał kpiny
na przydrożnej stacji paliw
i przez nią się wszystko wali,
pali, dymi i gazuje.
Kto się nadal pewnie czuje,
odwraca kota ogonem,
ale to, co poruszone,
rozlewa się - żółcią rośnie.
Nie śpiewa Ody radośnie
w Europie nikt prócz PiS-u,
przed pomnikiem kompromisu.
W mediach stale szczucie czuć:
Saab... a może żółta Łódź?
Sztelak Marcin, 5 grudnia 2018
Wybuch w piwnicy – jaki ładne pierdut,
aż stare panny wyją z zachwytu, chociaż do pełni
jeszcze kilka wybuchów. Albo coś koło tego.
Od dziś, zgodnie z wytyczną międzyplanetarnej
ligi feministycznej, silne kobiety muszą zjeść
przynajmniej jednego kotleta na rok.
Świetlny.
A prąd znowu drożeje, przechodzimy na baterie.
O minimalnym kalibrze pięciu stóp,
lewych. Na prawej dziurawy but
parcieje od big bang. Teoretycznie.
W praktyce poza ramówką okna
zimno, zmarłem,
nie tylko zmarzłem jak przysłowiowy pies
na policzalnej ogniskowej łańcucha.
Przynajmniej na palcach. Do trzech.
RENATA, 5 grudnia 2018
pełna tajemnic obojętność
matki
wyżłobiła w miękkiej gąbce
skałę
rozczarowana córka już nie
płacze
brutalność pewnych miejsc
upada na dno
już tylko liście i wiatr
reszta
nic nie znaczy
RENATA, 5 grudnia 2018
tak będzie lepiej
i dla nas i dla ciebie
gdy zostaniesz księdzem
to były czasy głupie a ludzie
pokorni wobec rodziców
syn bogobojny nie odmawia
gdy matka z ojcem uradzili
ze pojdzie w szkoły na księdza
a jakże to wybór najlepszy
nikt na ręce nie patrzy i w życiu
niczego nie brakuje świątobliwe
życie wieść codziennie z Bogiem iść
dobrobyt i zapatrzone weń oczy
uszanowanie oczywiste
i jeden warunek
w czystości wytrwać
syn nie ma chęci na takie życie ani
powołania już lepiej by mu było
gdzieś w urzędzie i za dziewczyny się brać
gdzieś bogato się wżenić mieć dzieci
ale nie żył w obłudzie udając gorliwość
latami ciągnęło go do zwykłych ludzi
do rozrywek i kobiecych buzi
więc zaczął bywać
to u burmistrza to u sołtysa
i u sklepikarza
po mszy obiady jadać
aż raz pokutę złą chłopu nadał
dziad oszalal zgłupiała baba
ksiądz zatrworzony grzechy swe liczył
za serce się złapał a śmierć za grdykę
i zanim padł i zasnął na wieki
pomyślał najlepszy zawód
to być dobrym człowiekiem
Regulamin | Polityka prywatności
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.