smokjerzy

smokjerzy, 10 października 2018

dysjunkcja

bez pamięci o początku
blisko coraz głośniejszego końca
w kurczącym się kokonie z powietrza
ostatni wysiłek palców
by zjednoczyć się w pięść
i poszukać drzwi
albo zębów


liczba komentarzy: 8 | punkty: 4 | szczegóły

rafa grabiec

rafa grabiec, 9 października 2018

komunikacja

śpię jak zapałka w paczce
czekam na palce które obudzą mnie do pożaru

wyciągnięty niczym struna w gitarze
oczekuję aż kostka uderzy by wydobyć dźwięk

mam mieszane uczucia w strachu
i nic mi po opwieściach mamy o tym że muszę nauczyć się pływać

idę z miastem pod rękę
światła drogowzkazów manipuluja moim ja

zacieram za sobą ślady
nawet wilki nie złapią mojego tropu

nie zamykam drzwi w ciemnym pokoju
czekam aż przyjdzie inne i mnie zabierze


liczba komentarzy: 1 | punkty: 2 | szczegóły

Yaro

Yaro, 9 października 2018

7

wypadają włosy nie działa DX2
złe odżywianie dieta i testament 
po umieram pozabieram co los dał
błyszczy myśl w kosmosie myśli 
 
nie sarkam na sąsiadów 
każdego dnia mówię dzień dobry
co za wychowany chłopiec
zawsze ktoś otworzy drzwi gdy
śmieci trzeba wynieść bo czuć padliną
lub dywan perski trzepać 
na trzepaku gdzie blokersi z krzywą miną 
doją kolejny browar konie w wodopoju 
 
lecą latka czterdzieści plus 
świat pędzi ja robię kilka kroków w tył 
wyhamowany w uczuciach zwolniony od wad 
nochem wciągam biały proch 
serce pokrywa piach jasny piach
odlot bez słów wśród obrazów
w mózgu czarnych dziur
 
mam szacunek do ludzi bez tolerancji dla zła
umieram każdym dniem zawsze po siódmej


liczba komentarzy: 1 | punkty: 1 | szczegóły

Marek Gajowniczek

Marek Gajowniczek, 9 października 2018

Niewesoło przed weselem

Nie ma o co się unosić!
Na wesele będą prosić!
Po nim zechcą wici słać.
Na wesele znów nas stać!
Wszystkim to obyczaj znany.
Pany - chłopy. Chłopy pany.
Plon zebrany sprzedać trzeba,
Bo żyd więcej grosza nie da.
Prośmy Lejba i Rachelę!
Na wesele! Na wesele.


Podkrakowskie kartoflisko
Dymy ścieli. Słońce nisko.
W dwie niedziele zebrać chcieli
Miastowych Obywateli,
A ten chochoł i w nim Róża,
Podział widzą. Lud podburzać
Zechcą pewnie chłopskim żalem
I tęsknotą... i z Góralem 
Dawne duchy przywoływać.
Wieś jest dla nich nieprawdziwa!


Gdzie w niej szukać Tetmajera?
W gminach, co po pegeerach
Nowych Czepców  się czepiły
I w świat dzieci rozpuściły.
Zamiatają czapką z piór
Za wysokie progi biur,
Wójtów sprośnych i pijanic,
A poetów mają za nic.
Straszą dzieci Wernyhorą?
Dziennikarzy zowią sforą
Na usługach Szeli synów.
Kogo wezwać ma do czynu
Niezbadanych wspomnień sznur?


Odnowiony, pański dwór
Świeci w oczy żyrandolem.
Nikt nie woła: Przyjdź chochole,
Bo i wyszedł na chochoła,
Ten, co róg miał, pisał, wołał,
Ale kpiarze i prześmiewce,
Wykarmieni na sakiewce,
Brali ton za wycie w kniei,
gdy zwierz ranny, bez nadziei,
ostatni głos z siebie daje.
Nowe bractwa obyczaje
Złotego już czciły cielca.


Został ino sznur wisielca
W piwnicach prokuratury.
Wysokie partyjne góry
Schodziły się nad reglami.
Niemożliwym świat nas mamił -
Przekonaniem, że... nie zejdą...
Medialna brejda za brejdą
Obiecywały jesienią,
Że wesela nam odmienią
Nastrój, zanim przyjdą chłody.
Szykowano strój dla młodych 
I na płotach schły sukmany.


Złośliwe krakowskie damy
Przestały się kłaść na jezdni.
Co niedzielę, gość przyjezdny
Zwracał się do jednej z nich:
Nie ma już wśród matron szych!
Ty będziesz naszym idolem!
Różą, ukrytą w chochole
I nagą prawdą ekranu. 
Porzuć swoich dawnych panów
I mikrofon ujmij w dłonie.
Po kampanii, po sezonie,
Będziesz wozić w bagażnikach
Gości swego polityka
Od wesela do wesela,
I już nie wiejska kapela,
lecz żądze zagrają w tobie.
Wciąż zmieniali się posłowie.


Aż w dalekim Legionowie
Dzień radosny zepsuł cham.
Z takim stosunkiem do dam,
Mógł być tylko sutenerem,
A był wieloletnim merem
Obok policyjnej szkoły!
Taki prostak! Królem gołym
okazał się wśród elity.
Wykształenia miał prześwity?
Z rynsztoka brał słowa brzydkie.
Nikt już chłopki w celebrytkę
Nie chciał, na siłę zamieniać!
Jedna zeszła do podziemia
i w nim zapuszczała brodę.
Skubała ją w każdą środę,
bo podobno - rosła ruda.
Szkic "Wesela" się nie udał,
Choć miał Wyspiańskiego rym.
Sam Mistrz miałby problem z tym -
Kogo na "Wesele" prosić?


Nie ma o co się unośić!


liczba komentarzy: 0 | punkty: 0 | szczegóły

Yaro

Yaro, 9 października 2018

klucz

zatrzaśnięte drzwi 
kluczem jesteś ty
serca ogień tłoczy krew 
zimno bez ciepła twoich dłoni 
uciekasz z czasem a czasem byłem ja
znikam przykryty ziemią w zieleni ogrodu 
miłość zakwita na płocie 
myślę znikam zamknięty w sobie
poczekam przed progiem 
przyjdź  otwórz


liczba komentarzy: 1 | punkty: 1 | szczegóły

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 9 października 2018

Tuż przed

 
Słowem:
nadciągająca burza wykoślawia
linię styku snów.
Czarno - białych, ze zwyczajową niemożnością
otworzenia ust.
 
Choćby do wyartykułowania krzyku
osiadającego warstwą pleśni
na napiętej skórze.
 
Prawie że pęka niczym ziemia
rodząca nowe.
Jednak pozostaje tylko puenta
z zanikaniem w tle.
 
Tuż po słowie.


liczba komentarzy: 1 | punkty: 2 | szczegóły

Marek Gajowniczek

Marek Gajowniczek, 9 października 2018

Dziadek... za rzepkę...

Pójdę, myśląc - Ojcowizna!
Żona - chwaląc dzieci.
Dzieci, bo rząd plusy przyznał.
Wnuki drażnił sprzeciw.


Pójdę. Miała być nauczka.
Żona - zaślepiona.
Dzieci, bo myślą o wnuczkach:
Co pomyślą o nas?


Pójdę... bo rodzina... Polska!
Liczą ankieterzy...
Rośnie nasza - polska troska.
Wiemy! Iść należy!  


liczba komentarzy: 0 | punkty: 0 | szczegóły

smokjerzy

smokjerzy, 9 października 2018

ewakuacja

to tylko jesień nic się nie stało
pokój ( jak zawsze ) tak samo pusty
to tylko do szyb przylgnęła żałość
unika spojrzenia szare lustro
 
kot w mysiej dziurze pies wlazł pod łóżko
nikt zupełnie niczym się nie łudzi
to ja z bólem głowy pod poduszką
zapinam sen na ostatni guzik


liczba komentarzy: 13 | punkty: 5 | szczegóły

Yaro

Yaro, 8 października 2018

lirycznie

moje wiersze
 
są gorzkie przezroczyste
czyste jak wódka
 
przezroczyste szkło
jak ogórki kiszone
 
dobre  wiem 
skromność a co to jest
 
gdy sąsiad gorszy od psa 
psia mać wstać czytać pisać
zajefajnie być błaznem w teatrze 
w cyrku małpą  jeść banana
 
gdy treser pogania 
 
obstrukcja nic więcej 


liczba komentarzy: 1 | punkty: 1 | szczegóły

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 8 października 2018

Przemieszczenia

 
Tu i tam, gdziekolwiek by akurat nie było,
zatykam dziury po martwych
gwiazdach.
 
Równoważąc ubytki w strukturze rzeczy,
widzialnych w postaci rozmazanej
palety barw.
 
Taka koncepcja pozwalająca uzasadnić
wszystkie słowa wypowiadane
przez sen.
Oraz ustawiczne braki puent.
 
Znowu o tym samym, lecz prawdę
wykluczam jako trywialny element
metafor.
 
Wypełniających portfel, w którym trzymałem
plany na tak zwaną przyszłość.
Nie wyszło, ale nie rozmieniając
na drobne,
 
lepiej obyć się bez uzasadnień,
bo być może kiedyś wybaczę.
Nawet sobie, a właściwie
szczególnie.
 
Tam i tu
lub gdziekolwiek indziej.


liczba komentarzy: 1 | punkty: 2 | szczegóły


  10 - 30 - 100  





Zgłoś nadużycie

 


Regulamin | Polityka prywatności

Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.


Opcja dostępna tylko dla użytkowników zalogowanych. zarejestruj się

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1