Marek Gajowniczek, 3 sierpnia 2018
Dzień dobry Polsko - kraju karesów!
Słabych organów grup interesu,
Spasionych władzą rodzinnych kast
Zza wodnych kurtyn zarządów miast.
Dzień dobry Polsko! Starość cię wita!
Przykładem zdrowych sił emeryta,
Rześkich oddechów rent peppermintem,
Gdy Ty, swe nosy, spuszczasz na kwintę.
Dzień dobry Polsko - wielkich i małych,
Niegdyś ambitnych i doskonałych,
A dziś rozgrzanych falą upałów
Płyt Twych pomników i piedestałów.
Na obelisku, w takim upale,
Nikt się nie może czuć doskonale,
W klimakteryjnym klimacie klim,
Co miał być - wszystkim! A dziś jest kim?
Dzień dobry Polsko - źródle bez wody,
Które poiło niegdyś narody,
Swą obfitością partyjnych łask,
A dzisiaj musi przesłaniać blask?
Dziś rozwiązujesz Powstań obchody?
Śmiechem kwitujesz głupie powody,
Chroniąc podległą dziedziczność kast,
Zza wodnych kurtyn rozgrzanych miast.
A na śmietniskach nie chce umierać,
Już nieczytelna prawa litera.
Choć odrzucony - rześko Cię wita...
Dzień dobry Polsko! - wiersz emeryta.
RENATA, 2 sierpnia 2018
zdobyta twierdza
miała swój urok
kiedyś
kusiła dekoltami
i czerwienią ust
dziś takie wielkie nic
tłucze się od okien do drzwi
z groteskowych ust
zęby krzyczą
a niżej nieco
oklapły biust
woła
o jaka jestem zmeczona
wbija się w wytarty dres
i dziwi się
że mąż
ulicą kroczy spogląda paniom w oczy
i w głowie jedna myśl mu tkwi
a gdyby tak zacząć flirt
Marcin Olszewski, 27 lipca 2018
W odmiennej postaci za każdym razem
Kostium zależny od chwili i potrzeby
Słowa rzucone na stół gry pozoru
Myśli na ostrzu mizerykordii
Scenariusz zdarzeń nie przewiduje
Rozmowy, pomiędzy ludźmi, o sobie
Cień za plecami, gdzie indziej słowa
Bym w słowach o mnie nie do mnie
…. przybrał postać idioty
Nie zawsze to co obrazem z oczu
Z lustra szczerości wynika, o naiwności!
Nigdy nie domyślisz się kiedy
Dosięgnie Cię ostrze mizerykordii
RENATA, 25 lipca 2018
Czasu miało być tak wiele
uwierzyłam w obietnice
że połączą się na wieki
nasze małe księżyce
Czekam czekam czekam
w zwiewnych spódnicach
otulona powietrzem oddycham
szukam się zmysłami na gorących ulicach
Miałeś być ze mną w otchlani mych ramion
lecz pochłonęły cię zawistne wody Holandii
już nie do mnie lecz do polskiej ziemi
złozysz głowę i nie wyszeptasz słów najsłodszych
i tylko dlaczego ty dlaczego my wciąż mi się śni
koszmar gdy skupiam myśli że nigdy więcej
jak żyć jak żyć
Marek Gajowniczek, 25 lipca 2018
Krew, pot i łzy
Trójkami szły.
Lato było gorące.
Przyśpieszyć trzeba!
Prosto do nieba!
Do września dwa miesiące!
Trudna selekcja.
Płatna protekcja.
Polacy prosto do nieba!
Nogi w rozkroku.
Monokl na oku.
Tego już trzeba pogrzebać!
Trwa przebieranie.
Zadaj pytanie,
Jakie ci przyjdzie do głowy.
Pot... dużo potu...
Nie ma kłopotu.
Nie będzie łez narodowych.
Zmarszczona brew.
Zmieszana krew,
Więc, zapraszamy do trójki.
Ruszać się! Lewa!
Prosto do nieba!
Na dzisiaj... koniec przebiórki!
Krew, pot i łzy
Trójkami szły...
Lato było gorące.
Wietrzą salony
Dni wypełnionych.
Do września - dwa miesiące!!!
Bożena Brzozowska, 25 lipca 2018
nazywaj jak chcesz
drganie lewego łokcia
i gwałtowny ruch prawej nogi
mogło być inaczej, jednak
zanurzam się po uszy
w jaskrawo (dużo wcześniej
niż w poprzednich latach)
kwitnącym wrotyczu
lato wyjątkowo uciążliwe,
między suchą trawą a polnymi
kwiatami wypatruję małych ślimaków
georg solti
kto powiedział że już nieobecny?
dodatek111, 25 lipca 2018
jutrzenki mgliste krajobrazy tęsknią za życiem szarą wizją
nim jeszcze słońca jasny oddech rozgrzeje blaskiem krople rosy
pod powiekami nocny bezwład zostawia tylko senny gryzmoł
a świt zamienia czułe wersy na zwykły cytat z dziennej prozy
ciemność jak łachman gubi fason gdy widzi biele w szybkim szkicu
a smak kolorów szkli impasty by ogrzać pusty chłód uniesień
lśnienie narzuca wiarę w piękno demonstrowaną w formie kiczów
błądzących barwną dosłownością przez wschód rozmyty chłodnym echem
te same prawdy budzą zmysły celem wpisując się w schematy
czas odmierzany brakiem wiary zabiera wszystkie ciepłe tony
i zamiast marzeń straszą tylko obdarte z żagli puste maszty
kościstą bielą na tle nieba wplatają w smutek śmiech ironii
dodatek111, 24 lipca 2018
to co kryje pamięć jest mrzonką amnezji
podleczonym bólem nieziszczonych pragnień
rozmazanym śladem zgubionej maestrii
czegoś szarym cieniem w bezmyślnym nieładzie
barwa tła przesądza o zakresie wiary
gdy spalone skrzydła odsłaniają bezsens
choć centralnie głupi wydaje się skrajny
prometejskość nigdy nie miesza się z plebsem
Marek Gajowniczek, 24 lipca 2018
Jeszcze żyję, Jeszcze stąpam,
Jeszcze zdartym szuram butem.
Żadna maska się nie skryje.
System dławi się wyrzutem.
Milczą pseudo humaniści,
szafarze partyjnej łaski.
Farbowani, zda się czyści,
czekający na oklaski.
Nie odejdę nocą, cicho
na wzbronionym żwirowisku!
Pogardzie, tytułom, pychom...
zdołam wierszem dać po pysku!
Nie zaskoczą mnie znienacka,
na pustkowiu, na porębie.
Zdąży jeszcze tajność bracka
poczuć me słowa na gębie!
Czas im tego nie odbierze!
Nie zapomną pokolenia!
Moc się nad mogiłą zbierze.
Przemówi kamień i ziemia.
Dziadów Duch błąkać się będzie,
wlokąc ciężar wybaczenia.
Taki grzech dociera wszędzie,
nawet do tych - bez sumienia.
Dotąd, ci, co odchodzili,
nie mieli tej możliwości,
a poezja, w każdej chwili
potrafi stworzyć z nicości...
Postać większą niż pomniki.
Niż wydawnictw cegieł stosy
i na stercie polityki
pod niebiosa podnieść głosy!
Jeszcze żyję, Jeszcze stąpam,
Jeszcze zdartym szuram butem.
Żadna maska się nie skryje.
System dławi się wyrzutem.
Nie będę ich Majakowskim!
W łeb swój własny - nie wystrzelę!
Nieśmiertelny jest wiersz polski,
a po obcych - kości wiele.
Regulamin | Polityka prywatności
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.