sam53, 8 czerwca 2024
orkiestra tango nam zagrała
dźwięki przebiegły po parkiecie
rytm przejął dreszczem oba ciała
zapach południa obok przeszedł
spięci biodrami nim muzyka
spłynęła na nas pierwszą falą
czerwień w przestrzeni się rozprysła
tango jednością w sercach grało
bo jak nie poddać się muzyce
wchodząc bezwolnie w rytmu balet
gwiazdy świeciły jak księżyce
w podniebnym tańcu a my dalej
splątani sobą w przytuleniu
miłosnym krokiem "doble frente"
w transie wracaliśmy do brzegu
zatańczmy jeszcze raz na szczęście
Trepifajksel, 7 czerwca 2024
Stare baby lamentują: co to jej do głowy
strzeliło, taka młoda.
- A bo to w mieście teraz, droga pani, młodzi
strasznie się wieszają, taka moda.
Nie nadążam za modą, nie wiem
co w mieście, ale też zachodzę
w głowę, co to jej do głowy
strzeliło. U nas, do tej pory, pętelka
to była męska śmierć, ostatni pląs
tanga z delirium w tle.
-----------------------------------------------------
Pocztówki z Wygnajewa
sam53, 7 czerwca 2024
spisałeś się - powiedziała
czytając poranny wiersz
uzdrawiasz dusze dajesz nadzieję
jakie to szczęście znaleźć się pośród tych
którzy codziennie czekają na słowa otuchy
karmisz serdecznością radością
rozgrzewasz zmysły i umysły
stop
gdybym był zdrowszy
napisałbym nie tylko o truskawkach
wczoraj nikt nade mną nie stał
nie było weny anioła stróża nie było ciebie
słyszałem tylko stukot końskich kopyt
gdzieś nad głową
zupełnie jak tamci w piwnicy w czterdziestym drugim
którym przez ramię zaglądała śmierć
sam53, 6 czerwca 2024
zawsze przypominam sobie słowa ciotki Filomeny
jedno zdanie które zostało na całe życie
jak wierszyk z kuchennej makatki
albo modlitwa pacierz który przywraca nadzieję na deszcz
budzi sen nawet gdy noc w powijakach
pamietaj synu - mówiła - kiedy jest wysyp truskawek
to trzeba najeść się ich na cały rok
tak do syta nawet do użygu już dziś
teoretycznie tak bo cóż lepszego nad truskawki
w śmietanie z cukrem i polewą czekoladową
popijane szampanem albo tylko winem musującym
praktycznie zrywane prosto z krzaka pod Zakroczymiem
jeszcze umorusane piaskiem po ostatnim deszczu
dojrzałe ogromne jak pół pięści dorodne słodkie same w sobie
zjedzone zanim trafią do łubianki z lipowego drewna
ciotka Filomena wiedziała co mówi
każdego roku łapię się na tym że kompoty
dżemy mrożonki to jednak tylko substytut tego co
odczuwają kubki smakowe chłonąc niezapomnianą melodię
czasami wydaje mi się jakby ktoś wyjmował je z kapelusza
tylko dla mnie
niebo w gębie albo magia
Marek Gajowniczek, 3 czerwca 2024
Easy rider - przeszło mi przez głowę.
Easy rider - mam pomysły nowe,
żeby nie siedzieć w kącie
i wierszy nie klecić
o systemie i rządzie,
który budzi sprzeciw.
pchając młodych na boje,
a starych w piwnice
Nic nie zmienisz przebojem
w takiej polityce.
Na nic kpina, krytyka,
zmiany i siurpryzy.
Drętwa polemika,
gdy nic nie jest easy.
Lepiej ruszyć za rzekę,
póki mosty są całe.
Gdzieś na drogi dalekie,
potem jeszcze kawałek -
jak najdalej od flanki
od wschodniej rubieży,
gdzie żyją jak baranki
inni Easy Riderzy.
Marek Gajowniczek, 3 czerwca 2024
Mądrość wyszła władcy z głowy
i coś z drugiej strony.
Miał to być Porządek Nowy
w świecie odmienionym.
.
Perseusz głową Gorgony
zmienił plany w skałę
oraz w system pokręcony
to, co doskonłe.
O czym milczą polityki,
a mówią kamienie.
Dwie największe galaktyki
pędzą na zderzenie!
Przewidzieć skutków się nie da!
W proch rozsypią życie!
Uwolniona Andromeda
jest w naszej orbicie.
Myśl się stała niedorzeczną
wiedzą nauk, potu.
Drogę Mleczną zmieni w wieczność
z nami w Strefie Zgniotu.
.
Chcąc, czy nie chcąc, nieświadomi
wracamy do Mitów.
Obaw naszych nie poskromi
władza hipokrytów.
.
Ani spadające głowy
z Sierpu Perseusza,
gdy na szantaż atomowy
odporna jest Dusza!
.
Przetrwać czas Trzech Zimnych Nocy
zakaz chce utrudniać -
Niedźwiedzicę zdjąć z północy
oraz Krzyż z południa.
W czas wyboru chwiejnych tronów
nie daj wiary mitom -
obawom Armagedonu!
Bóg nie jest Kosmitą!!!
Arsis, 3 czerwca 2024
A więc usiądź tu. Wskazuję gestem puste krzesło. Przy stole. Przy tym stole z uschniętą różą
w wazonie pękniętym na wpół.
Za oknami wiatr
szeleści i szumi.
Snuje jakąś
opowieść
pośród drzew.
Pośród drzew rozchwianych w szpalerze.
Wśród
topól,
kasztanów…
Wśród nocy…
W pustym pokoju słońce wiszącej lampy. Zakurzone, szklane klosze
z cmentarzyskiem czarnych much.
Wiszący nade mną ciężar śmierci. Nad nami.
A więc siada na krześle.
Otwiera usta,
jakby chcąc
coś powiedzieć.
Chwilę się zamyśla. Zamyka je znowu.
Zaciska mocno, ukrywając wzruszenie.
Tak, jak się widzi kogoś bliskiego po wielu latach.
I nic.
Jedynie szum
dojmującego
milczenia białej ciszy.
Zdawać by się mogło, że nie ma tu nikogo. Bo to prawda. Albowiem prawda.
Tylko głód wyobraźni owiewający pajęczyny na jakichś nachyleniach ścian,
załomach, mansardach, nieskończonych amfiladach pokoi oświetlonych kinkietami świec…
Ale mówi coś do mnie. Mówi zbudzonym cichością głosem.
Takim płynącym z daleka rzeką czasu.
Niedosłyszę. Albowiem zagłusza go
piskliwy szmer
wzburzonej we mnie krwi.
A więc mówi do mnie,
poruszając bladymi jak papier ustami.
Wyodrębniam ze słuchowych omamów niewyraźne słowa.
I próbuję ująć jej dłoń, którą trzyma na stole przy talerzu z okruchami czerstwego chleba.
Dłoń aż nazbyt chudą,
aby mogła należeć
do świata żywych.
Doskonale nieruchomą.
Nie mającą już tego blasku, co kiedyś.
Kiedy skupiam się
w sobie,
aby jej dotknąć,
cofa ją nieoczekiwanie.
I patrząc się na mnie tym wzrokiem wyblakłym śmiercią,
mówi szeptem, nie-szeptem, głosem jakimś dalekim:
„Wybacz, synku, ale mogę tobie usłużyć jedynie wspomnieniem”.
I nie mając czasu
obrócić wzroku,
tylko patrząc się nieruchomo jak kamienne popiersie –
rozpływa się wolno w tym deszczu wirującego kurzu.
W melancholii, w bólu nieistnienia.
Mamo. Mamo! Ja wtedy śpiewałem ci kołysankę, wiesz? Tutaj i tam. Nad szarą, lastrykową płytą.
„Wiem, synku, wiem…”.
Poczekaj! Chciałem cię jeszcze tyle…
Odwracam się, ockniony
krótkim skrzypnięciem
podłogowej klepki. I znowu.
Jakby ktoś
na nią
nadepnął
nieświadomie.
Jakby od czyichś kroków.
Omiatam spojrzeniem pustą otchłań smutku.
(Włodzimierz Zastawniak, 2024-06-03)
***
https://www.youtube.com/watch?v=-mZ3TKSRNkQ
sam53, 1 czerwca 2024
czytałem im wiersze
na początku oklaski były niemrawe niepewne zgoła ciche
z biegiem czasu było ich więcej i jakby głośniejsze
może dlatego że i wiersze były gorętsze
wieczorek autorski zmieniał się w wieczór
wyciągałem na światło najbardziej intymne teksty
wiersze które prowadziły do sypialni
panowie zaczęli gwizdać
panie patrzeć z uwielbieniem
widziałem jak niektórzy przymykali oczy
brawa mieszały się z okrzykami
słowa oddane publice zmieniały się w kwiaty
kwiaty które zdobywały serca i dusze
zatrzymane w czasie unosiły wyobraźnię w najpiekniejsze chwile
we wspomnienia które wracały z jeszcze większą mocą
gdy umilkłem wybuchł aplauz
nie spodziewałem się takiej wrzawy w domu spokojnej starości
poezja czyni cuda
Kasia P., 1 czerwca 2024
w fantazji
kładziesz głowę
na moich kolanach
mogę gładzić
twoje włosy,
tulić do snu
potem
rozrywasz sukienki,
których nigdy nie noszę,
znikają
wszystkie myśli,
nasze oddechy
uzupełniają się
w idealnym rytmie
w tej prawdziwej rzeczywistości
jesteś odległy,
złożony tylko
z moich wewnętrznych stanów
opuszczenia, złości
i niespełnionych pragnień
nigdy nie będzie więcej
Regulamin | Polityka prywatności
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.