GreenFairytale, 20 listopada 2012
Księżniczko zwiędłych kwiatów
I przejechanych zajęcy
Widzisz - już zima
Błękit nieba stężał jak woda
Popękał jak lód na kałuży
Księżniczko smutnych ptaków
I wyschłych motyli
W ramach staroświeckich okien
Śnieg tworzy maleńkie zaspy
Pomiędzy szybą a drewnem
Księżniczko zepsutych gramofonów
I podartych obwolut
Nikt nie ma chęci czytać
Stare książki to stary papier
Ogień trudno rozpalić
Księżniczko zmarzłych palców
I przemokłych butów
Znów dzień krótki jak śmiech
Tylko szyderstwem słońca
Zza szarej błony chmur
Księżniczko samotnych ust
I rozmazanych powiek
Brakuje ciepła po nocach
Trudno samemu wciąż
Ogrzewać ciężką pościel
Księżniczko mocnych sznurów
I lodowatej wody
Nie ma siły by iść dalej
Nie czeka nikt
Kto by ogrzał dłonie
Księżniczko śladów na śniegu
I saren w sidła złapanych
Ta zima zamyka oczy
I znieczula myśli
-Wszyscy marzną tak samo
GreenFairytale, 20 listopada 2012
Jak szybko wszyscy przestali być niewinni
Przestali patrzeć w chmury i płynącą wodę
Zamienili szkła lup i lornetek
Na grube dna butelek i rozbite reflektory
Czemu głowy usiłujące przebić niebo
Pochyliły się nie wytrwały w durnej dumie
Złamały je kolejne chude dni i lata
I te wszystkie przekroczone przykazania
Życiorysy się nam wygięły jak łodyżki młodego maku
Dalekie od tych czystych marzeń, wspomnień
Ze smutnych oczu wykrojonych i tylko ta irytująca
Rzeczywistość zbyt szybko nas omija
Popatrz już dawno po dobranocce a my wciąż nie w łóżku
Zbyt wiele spraw umarłych planów niezapisanych słów
Przytul mnie i zasłoń okna - dzień nie był od reszty inny
Powiedz kiedy przestaliśmy być tak niewinni?
GreenFairytale, 10 listopada 2010
Złote liście pięknych marzeń
Odleciały na cieplejsze południa
Zostały tu tylko parasole i deszcz
I mokre bruki i puste okna
Trochę ciężko przeliczać każdy dzień
Na srebrne grosze książki i papierosy
Wciąż wygrywam pasjanse bo juz nie wróżę
Karty kłamią- podlizując się sercu
A myśli świecą po szybach jak auta wśród nocy
Pędzące przez życie do śmierci i drzew
W pokoju pachnie zastygłym woskiem
Pod powiekami szarość - zgasiłam ostatnią ze świec
GreenFairytale, 30 lipca 2010
"Saszeńka
00:20:53
...nie mam nadziei
adzia1001
00:21:43
powinnam powiedziec coś pocieszającego,
ale nie mogę, bo sama nie mam nadziei na nic...
Saszeńka
00:22:13
przynajmniej jedna szczera osoba"
Nie wiemy co to miłość
Znamy ją tylko ze starych filmów
Które wyśmiewamy w swoim towarzystwie
Nam nie potrzeba wzniosłych uczuć
Głupiej niepewności i smaku zwycięstwa
Patrzymy na życie spod przymkniętych powiek
Chowając się za zimne kamienie
Rzeźbione w rysy szyderczych twarzy
Nie wierzymy w nadzieję
Której nam nie dano posmakować
Urodzeni na dnie
Umierający w studniach wyschniętych dusz
Nie dla nas dumne marzenia
I wzloty ponad horyzont
Jesteśmy tylko karykaturami fikcyjnych postaci
Co wyszły spod niepewnej ręki amatora - rysownika
Nie dla nas sen sprawiedliwych w ciemną noc
Błądzimy obijając się o ściany więzień
Swoich przedwcześnie dojrzałych umysłów
Gnębi nas nieznana wina za którą pokutujemy
Nie znajdując rozgrzeszenia
Wieczni grzesznicy
Którym nie smakuje alkohol i namiętne spotkanie ust
Dla nas to tylko
Mętna wódka o czwartej nad ranem i krótkie zbliżenie
Bez patrzenia w twarze
Nie dane nam było
Być pokoleniem wielkich
Więc pozostaniemy tylko
Wyschniętymi cieniami w kształcie dusz
Które wiatr jesienią strąca pod nogi przechodniom
GreenFairytale, 30 lipca 2010
Przyjdź blady jak świt
Po granatowej nocy
Wypal znak swojego istnienia
W nagiej skórze mojej duszy
Wypal go żarem spojrzenia
Masz dłonie jak z surowego płótna
Jasne, szorstkie, mocne
Okryj mnie nimi gdy marznę o zmierzchu
Gdy szalony mróz tworzy witraże na szybach
Przyjdź nagle i gwałtownie
Jak wschodni wiatr w grudniu
Rozpętaj śnieżyce wokół naszych ciał
Jak czysty kryształ lśni lód na twoich rzęsach
Przybądź kiedy cię zawołam samotna na pustkowiach
Usłysz mój krzyk od głębin piekieł po świątynie nieba
Usiądź przy mnie i pozwól wtulić się
W twój oszroniony, ciemny płaszcz
Pozwól roztopić się w nadchodzącej wiośnie
Przyjdź krwawym demonem
Tworem chorego umysłu
Gdy sama zapadam się w nieludzkie raje
Zagadek podświadomości
Bądź złotym narkotykiem
Co krąży w moich ciepłych żyłach
Daj choć chwilę szczęścia dla zmysłów
Zmień moje serce w pieczęć zakazaną
Niezrozumiałą dla ludzi
-Przyjdę gdy tylko zawołasz
Twoja niewolnica, twój los i klęska
Wyszeptaj tylko moje imię
Które spopiela ci wargi co noc
Przybędziesz słysząc mój głos
Co wezwał cię z mrozu, z niebytu, z chaosu
Noc umiera świtem lodowym na szybach
Wiem, że musisz już zniknąć
A ja trzeźwiejąc, bez ciebie żyć...
18.XII.2009
GreenFairytale, 30 lipca 2010
Większość dziesięciu boskich przykazań
Udało mi się złamać.
-Im dłużej lecisz do dna,
Tym głębiej jest ciemność
Bardziej bolesna
I bardziej pożądana.
Jak ten mrok pochmurnej nocy
Co kryje wstyd policzków,
Albo puste sumienie
Biały puder zmienia twarze w papierowe maski
Oziębłych dam.
-To jest najgorszy rak co toczy mi duszę
Chęć wyznań i niemoc, którą jest duma
I ciągła bitwa o prawdę
I to nieuchwytne,
Czego wciąż brak
Bo kiedy odzyskasz świadomość
W nie swoim pokoju, z flaszką alkoholu,
Którym upiłeś sie wczoraj
I widzisz wschód dnia
Nad dachami śpiącego miasta
-Masz wtedy skłonność zastanawiać się
Czy to wszystko ma sens?
Czy ma przyszłość, jakąś wagę i znaczenie
Dla kogoś innego niż ty.
Lecz zamykasz powoli bolesne powieki
I bez odpowiedzina trudne pytania
Zasypiasz zmęczony własnym
Niespokojnym snem...
22.V.2010
GreenFairytale, 28 lipca 2010
Wszystkie drogi do Rzymu prowadzą,
A każdy czas do niego powraca.
I przecież - dobrze pamiętam te chwile,
Gdy byliśmy bogami w cezara pałacach.
Chwile, gdy czoła zdobiły nam róże
I róże płonęły w trójnogach dookoła,
Ich piękne płatki spadały powoli na łoża
Słoniową kością zdobione, stojące przy stołach.
I płynęło rozlane wino czerwoną krwi strugą
Wsiąkało czerniąc cenne kilimy złote,
Nie dywany to - to piasek areny zbija się w grudy
Gdy przebrzmiało: Ave, Caesar, morituri te salutant!
I wszystko było rozpustą, pijatyką i wróżbą
I dni późne wśród zwojów poezji
I noce nieprzespane orgią
I strach przed śmiercią i brak nadziei.
A kiedy w czasie uczty chylałeś się ku mnie,
A imperator patrzył przychylnym - pijanym wzrokiem,
Udawałam, że gardzę, że zrywam się dumnie
I wychodziłam stamtąd coraz szybszym krokiem.
Znajdowaliśmy siebie wśród wschodnich jedwabi,
Zrzucając na lśniący marmur augustów purpurę,
Słodki dźwięk cytry dochodził z oddali,
A purpurowe wargi muskały marmurową skórę.
I choć wiedzieliśmy, że to nasza noc ostatnia,
To "Amor omnia vincit" szeptałeś spokojny,
A ja wzywałam Izydy, Kybele, Wenus i Diany
By swojej kapłance dała zgon dostojny.
Wypiliśmy wino zatrute szaleństwem
Tego, co wczoraj kochał, a dziś na śmierć posyła.
Leżeliśmy wtuleni, świadomie czekając razem,
Wiedząc, że pretorianie zimne tylko odnajdą ciała.
I tak nas znaleźli, jak rzeźby z jednej bryły marmuru,
Które genialny Grek - niewolnik tworzył dla latyńskiego pana.
Cóż - jedno było życie, wśród piękna i miłości - teraz już bez bólu.
Tego czy kolejnego mogliśmy nie doczekać rana.
I tak przeminie co wszystko tu było,
Umrze i cezar, i ogrody, i struny ktoś wyrwie cytrze.
A Rzym będzie trwał -widzisz, że nic się nie zmieniło
Wieczne Miasto co nocą nie myśli o jutrze.
GreenFairytale, 27 lipca 2010
Są gdzieś pewnie takie wyspy
Gdzie inaczej płynie czas
Tam słodki zapach kwiatów
Dawno już przesycił powietrze
I we włosach
Drga
Tam będą nas kołysać
Do snów ciepłe wiatry
A piasek biały miękki
Rozścieli się dywanem gładkim
Wśród czarownego cienia palm
Usiądźmy razem przytuleni
Niech obok nas przepływają dni
A my wpatrzeni w lazur morza
Ukryci pośród cichych traw
Na będziemy szukać
Rozbitych muszli tamtych lat
GreenFairytale, 27 lipca 2010
Babie lato wplątało się we włosy
Oczy zdrażniła sól i zgasły
Liście klonu jak złote marzenia
Płyną nad dachy i gwiazdy
I nikną w smutnych szarych cieniach
Skóra z czasem pobladła jak widmo
Biały jedwab dłoni uwypuklony
Smukłą czarną cygarniczką
I słychać głosy ze wspomnień snów
Których być nie powinno
Dlaczego serce dziś tylko
Pustym kłosem co wysechł na słońcu
czy masz tak więdnąć czekajac na kosę
Czy próbować na nowo paść i odrodzić się
Zieloną oziminą nadziei kolejnych wiosen
19.IX.2009
GreenFairytale, 24 lipca 2010
Jak mrok spowija cały dom
Wszystkie pokoje, korytarze
Ciepły matowy Mrok
Gęsty jak karmel i tak samo słodki
Słodki Mrok
Miękko welurowy i welurem otula
Cały pokój.
Jak zimna noc na zewnątrz
I księżyc w pełni zasnuty chmurami
Jest przytłumioną lampą co czasem
Oświetla kontury przedmiotów
Ciepły przyjazny Mrok
I twój oddech i puls
Spokojne
I mnie uspokajają
Usypia Mrok
Słodki i gęsty Mrok
I twoje rzęsy trzepoczą na skórze
Spokojnie śpij
Dobra jest Noc
Dobry jest Mrok
Dobra jest Miłość
I dobry jest Sen
Śpij
Noc ciągnie się jak nitka karmelu
Leniwie
A Mrok spowija już cały dom
Wszystkie pokoje i korytarze
A Mrok otula nas welurem swojej istoty
Karmelowym ciepłem
Gdy księżyc skryty chmurami
Nie rani srebrem niczego
Jest Mrok
Regulamin | Polityka prywatności
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.