Edmund Muscar Czynszak, 25 listopada 2010
Czasem jest pogodna
to znów jak listopad
wilgotna, zimna i okropna.
Dzień z ciśnięty z mrokiem
w kałuży się babra
nie pomoże mu żadna
abrakadabra.
Edmund Muscar Czynszak, 24 listopada 2010
Zwykły dzień
jeden z talii zapisanych kart,
cisza telefon cisza
kilka rzuconych pospiesznie słów
spiętrzone myśli w stosie powolnych chwil.
Pustką przekładana każda kolejna minuta
wstrzymane oddechy
jutro inaczej będą brzmieć.
Żółw stanął w poprzek
klucz w zamku tkwi
czy znów odnajdę ciebie
za kilka długich dni.
Edmund Muscar Czynszak, 23 listopada 2010
Moja muza fruwa
po internetowym wszechświecie
zbiera nutki z fal błękitu
szczodrze raczy uśmiechem
Za górą przysiadł
księżyc srebrno Oki
a ja w jej stronę
znowu liczę kroki.
Potem w mej samotni
literki z strofy składam
kiedy się zmęczę
trochę sobie pogadam.
Edmund Muscar Czynszak, 22 listopada 2010
Siny zmierzch nad domami się czai
deszcz wyludnił zabiegane ulice,
gdzieś w oddali grudzień już czeka
po nim szybko nadejdzie styczeń.
Bielą porosną za okienne pejzaże
ciepła kurtka już czeka w przedpokoju,
kilka gram wódki do herbaty doleje
z parapetu sprzątnę zasuszoną muchę.
Tylko chwila za chwilą będzie się sączyć
Nic się nie zacznie
nic się nie skończy
tylko jutro będę znów
starszy.
Edmund Muscar Czynszak, 21 listopada 2010
W szarości dnia schowana
myśl, co dojrzewa już od rana
by stanąć na marzeń
swoich szczycie
i odlecieć tam
gdzie zaczyna się
inne życie.
Gdzie niebo jest
błękitne
wszystkie dni są uroczyste,
a jeszcze do tego
zabrać ze sobą
kogoś bliskiego.
Czy ktoś mi
taki lot załatwi
bym wyrwał się
z tej matni ?
Edmund Muscar Czynszak, 20 listopada 2010
Czasem, kiedy sen
nasze powieki przygniata
twój oddech splata
się z moim oddechem.
Gdzieś za oknem
gałąź do nas pomacha
twoja twarz w myślach
odbije się echem.
Spokojną strugą sen
przez strudzone ciała przepłynie,
i niech ten stan
się nigdy nie skończy,
co Morfeusz złączył
niech nic nie rozłączy.
Edmund Muscar Czynszak, 19 listopada 2010
Czas, który przecieka przez sito przypadkowych zdarzeń,
zaczyna się kurczyć do rozmiarów oddechu.
Przewartościowane prawdy osiadają powoli,
w naszej ułomnej świadomości.
Zapisane wypłowiałe kartki spełnionych dni
niebawem rozwieje na cztery strony świata,
wiatr historii.
A ślady, jakie pozostaną
wypłowieją pod działaniem czasu.
__________________________________________________
Szanowni państwo ten wiersz niech będzie moim wprowadzeniem i zaproszeniem
do przeczytania mego kolejnego krótkiego opowiadanie pod tytułem" ŚMIERDZIEL„ w
temacie rzeka, jakim jest nasze życie.
Edmund Muscar Czynszak, 18 listopada 2010
Staje na progu
niespodziewanie
wilgocią nasącza
nasze twarze
wznieca niepokój
odbiera siły
na koniec ostrzem
bólu ugodzi
nie zdążysz
spojrzeć nawet
jej w oczy.
Edmund Muscar Czynszak, 17 listopada 2010
Słowa te dedykuje „szel”
*****
przyjaciel ukryty w bólu
nadal pozostaje przyjacielem
w cieniu śmierci ukryty
schowany za kurtyną milczenia
z cieniami Hadesu się zbratał
czytając z księgi zdarzeń
prawdy już raz odkryte
życie jest wielka tajemnicą
skrywane prawdy
nie zawsze muszą być zdradą.
ból nie może być ukojeniem
lecz nie powinien być zastąpiony żalem!
Edmund Muscar Czynszak, 17 listopada 2010
Ulica Mała numer niewielki
dwa domy jeden na krzyż
tak na wypadek wszelki.
I postacie, których już nie ma
Gruba Helcia, Zdzichu, Benia
środkiem droga szlaką wymoszczona,
przykurzone kwiaty w ogródkach
jabłoń, co owoce przed czasem strąca.
Nad nią niebo pogodne i czyste
co wchłonęło wszystkie wspomnienia
te złe i przyjemne i spojrzenia matki oczywiście
co ciągle tam pozostają jak bzy majowe uroczyste.
Niesione, co roku w dniu jej święta
były to lata pełne spokoju i szczęścia,
tak zapisało się miejsce poczęcia.
Regulamin | Polityka prywatności
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.