Yaro, 7 listopada 2014
przecięte żyły i sznur na szyi
proszą o litość
najgorzej gdy serce w dole
ciężkie mroczne myśli
żyj w świecie kochaj
wybacz że piszę
śmierć alternatywą na to was stać
gdy nie nadchodzi świt
noc zabiera siostrę brata
najgorzej gdy godzisz się tanio sprzedać
nie jasno gdy umierasz ze swoją gwiazdą
Yaro, 7 listopada 2014
rap hip hop bity
dziwny całkiem inny
smutne miny oczy łzawe
pepsi cola chipsy
i dziewczyny
ławki oblegane nocy czar
jakaś okupacja biały skręt na wargach
odjazd ale jazda
faza spoko jutro nie nadchodzi
młody wyklęty bezrobotny
nie rzadko wykształcony
czekają na wizy z ambasady
oblegane pola przez azjatyckie biedronki
jakby polskich było mało
lepszy czas nie nadchodzi
dzisiaj tysiąc trzysta kilo kiełbasy wódka czysta
morda cieszy od życia się coś należy
Yaro, 7 listopada 2014
smutny dzień szary byle jaki
spakowany wyruszam w góry
z synem wiele wspólnego mamy
kilka szczytów przed nami
długa męcząca droga strome ściany
nigdy się nie poddam czas zlizuje rany
płacz na kolanach u mamy
napędza nas siła duch wyobraźni
kapliczka pasuje się pokłonić
świerki sosny gęsto skrywają nieodkryte
tajemnica serca w dłoniach
nikt nas nie pokona
wieje halny nieprzyjemny ciepły
tym na dole dam wspomnień mnóstwo
skrępowany przytłoczony idę
szary wilk przed nami
Yaro, 7 listopada 2014
wszystkie zdarzenia puszczam w krwiobieg
gdy wolność przestanie cieszyć wojnę wypowie
słowo skaleczone myśli spękane krew spod powiek
na ulicach życie uchodzi na własne oczy
skulony w kącie napełniam słoje wiarą
nadzieja nie chce nie nadchodzi
wolne ptaki spętane nogi
spoczywam w celi własnej wyobraźni
chód ze wschodu daje znać coraz bardziej
gasnę z każdym powolnym oddechem
boję się cierpień ludzi zło od nich płynie
kilka słów o sobie nie wiem co robić
Yaro, 6 listopada 2014
nienormalni nieporadni niemoralnie
wypływali w szeroki blask oceanu
lustro wody słania łodzie
tania bryza przecina horyzont
na orbicie myśli to wczorajsze wino
rum prostuje kości na ości
gibie się kapitan spod mostów
szerokie pomosty wytarte płyną koszty
w tawernach ciasno o tej porze gdy niejasno
jedna lampa na krzyż
przynajmniej wiadomo gdzie rzygać
w porcie nuda rozładunki rum i wóda
Yaro, 5 listopada 2014
o niej ten wiersz
jeszcze gdy byłem mały
była przy mnie
na zawsze słońcem na niebie
w dużym pokoju z szafy pachniało naftaliną
może bardziej wyczuwalny
nie wiem jak opisać
lubiłem ten zapach mole się wkurzały
czytała książki siedziałem na kolanach
nauczyła modlitw
odeszła nawet dobrze z nią nie porozmawiałem
tyle spraw krótkie chwile
umarła na niby
żyje w mojej głowie
nadal myślę o niej
choć omija mnie rzeczywistość
jesteś na zawsze bardzo blisko
Yaro, 5 listopada 2014
uciekaj życie to dramat
serca złamane zgniłe marzenia
porwały mnie prądy na dziki ląd
z chmur łzy kałuże
grzeszne myśli i czyny
wyrwany ze snu
na krzyżu chwilę powiszę
dajcie nóż odetnę się od pępowiny
nikt nas nie chce tutaj
patrzą by wyjechać
zachód ma dość spolszczałego gaworzenia
chaos ogarnia umysły niezapisane
czyste jak brystol
piszę wierszem tylko tak mi się wydaje
wybacz czytelniku to nie ma przyszłości
to tylko elektryczne serca dno sumienia
w gruz marzenia zagrzebałem
nie szukaj odpowiedzi nie nękaj nie pytaj
Yaro, 5 listopada 2014
mówią o mnie żyleta
ciągnę wagoniki wpadam we wnyki
gdzie powiedz szukać szczęścia
czuję się po pracy smród niewolnika
żadnego ze mnie pracownika
wybieram ulice by wolnym być
zmieniam miejsca jak myśli
niegrzeczne propozycje wciągaj nosem
kochanie nie szukaj śladów
idę brukiem wyrywam chwasta
kocham zapachem wolności
unosi w przestrzeni nic dodać nic zmienić
życiem żołnierza jest walka
tak zapamiętałem świat wielki
ciężkie buty glany na ramieniu karabin nie lekki
sen krótki byle jaki dobry i taki
szukam szczęścia droga kręta
nie mów do mnie wierszem
wszystko przeliczam
dodaję ciebie do swego życia jak tasiemiec nieuzbrojonego
twarde fundamenty opoka kamień
amen
Yaro, 4 listopada 2014
ciężkie niebo nad nami
błyszczy błyskawicami
głęboki oddech
długie ciemne noce
długie nogi lubię gdy wysoko
sylwetka osy
ciało do ciała
z przodu jak należy
wszystko na miejscu
z tyłu liceum przód idzie pozmieniać
wśród gwiazd jesteś nią
jak patrzę widzę że inni się patrzą
zazdrość przez palce
na językach cedzą słowa
żal ściska serca kołaczą
w środku boli
czas odmienia los
szczęście że mam coś
czego nikt nie odbierze po prostu tak
rozdzieli cienka nić przejścia
pomiędzy tym a tam tym dniem
noc błyszczy światłem gwiazd
srebrzy księżyc obwisły jak krawat
Yaro, 4 listopada 2014
kuszą jak zdrajcy
wmawiają obietnice
spoty reklamy
pełne słów urny
myślisz że zmienią coś w kraju
idą całymi rodzinami uśmiech nie gaśnie
nikt nie pamięta stron zapomnianych przez czas
odwiedzanych jedynie przez bociany
bieda w kącie piszczy
ludzie brodzą w nędzy
praca za grosze
nie wyżywi dwoje
jak sobie nie radzisz odbiorą co twoje
Regulamin | Polityka prywatności
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.