Yaro, 15 kwietnia 2014
jestem sobą nie inną osobą
oddycham wolnością
garściami ślę całusy
nie jestem obcy jestem żywą istotą
dryfuję w szalupie
maszt na nim żagiel
z garścią wiatru
napełniony ocean łzami
błądzę palcem po mapie
sekstans namiary odczytuję na niebie
przychylne wiatry spokój przed burzą
latające ryby albatrosy długonose
za horyzontem rodzi się nowy horyzont
ziemia okrągła w portach miłości
zatrzymuję kilka nocy
rum płynie w żyłach
Yaro, 14 kwietnia 2014
czas się dłużył
spadało słońce za słońcem
czekałem
przyszłaś jak wiosna
rozkwitłaś zielenią
białe pąki wiśni w dłoniach
wieczorami patrzyliśmy w księżyc
dotykałem gwiazd jedną mam w ręce
w ramionach utuliłem sen
szalem okryłem jak miłości cień
przyszłaś jak dobra nowina
czekałem
na taki styl
twój śmiech szczery gest
podarowałem ziarno radości i szczęście
mam ciebie jak rytm w piosence
jesteś hitem w eterze
kocham wspólne chwile nie zatrzymam
niech będzie ich więcej
Yaro, 14 kwietnia 2014
budzik wibruje jak kornik w drzewie
kukuryku siódma rano zwlekam zwłoki z łóżka
pod powiekami sen dla niektórych środek nocy
wstaję
zapalam papierosa do łazienki
mordo przebrzydła mówię sobie
jak wyglądasz z papierosem w ustach
niezdrowy tryb zabija
kawa na stole upaja zmysły mocnym aromatem
zgłaszam radio stare
mówią że są za
jak zwykle nie pojmuję polityki
słów wyciętych z kontekstu
dialogi kto komu dołek
jakby tego było mało
lęk ogarnia moje ciało
mleko się rozlało to piwo trzeba napić
nawarzyłem problemów moc
jak każdy dzień ten taki sam
muzyka narkotykiem wciągam ją
Yaro, 14 kwietnia 2014
przy drogach krzyże
znicze dzikie kwiaty
zapach asfaltu zmieszany krótkim życiem
zapach trawy skoszonej
świeży powiew wiatru
nieszczęśni zostawiliście w pamięci ślad trwały
niewybaczalny krok ginie nas więcej każdego dnia
w myślach w modlitwach
żyjecie dopóki my na ziemi
zmiażdżone pogniecione blachy
jeżdżące trumny
za kółkiem młode wilki
nieuwaga alkohol trawa zabójcy
Yaro, 13 kwietnia 2014
gdy czas zmarszczy twarze
dzieci rosną nam coś ucieka
bogacimy głowy o wspomnienia
za szybko dzieje się to wszystko
zerwane filmy łączę w jeden
zakręceni przy obiedzie
opowiadamy dzieciom o historii
lecą liście lecą latka
jesienią złote włosy się bielą
jak babie lato rozrzucamy ramiona
chwytamy co się da brązem kasztanów
odświeżam pokoje szare
najgorzej gdy o chorobie się już dowiem
kilka chwil na pożegnanie zostanie
łzami pokryję policzki
wyliczę co mam do wyliczenia
podpieram laską krzyż na drogę
Yaro, 12 kwietnia 2014
idę przed siebie
ścieżką miedzą
idę w ręku z papierosem
z dymu chmury stworzę
idę ale dokąd pójść
tyle domów
tyle wsi i miast
gdzie odnaleźć siebie
jak zapukać w drzwi otwarte
gdy serce na dłoni
dni za mną nic nie warte
błądzę jak statki na niebie
płynę z prądem w dół
nocą śpię z zającami liczę gwiazdy
jak ślady na szkle śnię wyczerpany
Yaro, 12 kwietnia 2014
w dłoni ściskam strzykawkę
z przymierzem na końcu igły
nie spróbuję tego strzału
ostatkiem sił mówię nie
w koszu szukam pożywienia
na dnie brnę ku przystani
odnajdę kolejną stację
pomóc muszę sobie
przez kilka lat stąpałem w bagnie
na haju kac moralny mnie załatwił
gdy patrzę wstecz co straciłem
przez przebudzenie szukam swego cienia
moja panienka mnie nie pamięta
śpi w czwartej alei idę do niej
zapalam znicz kwiatki kładę
łzami zalany nie cofnę zegara
ona była moja po co ją wciągnąłem w burzę
Yaro, 11 kwietnia 2014
rozdałem siebie nie mam ciebie
w pustkę gnam ściskiem w gardle
nie oślep mnie blaskiem nadziei
przesuwam cieniem marzenia
odgarniam myśli czeszę wspomnienia
jak robal drążę w ziemi ciasny korytarz
nie daję snom usnąć
są przy mnie duchy anioły niebieskie
jak twoja sukienka wierszem
wymyśliłem ciebie na ziemi i niebie
teraz na jakiś czas zostań przy mnie
dopóki zła passa nie minie
baskiem i cieniem
Yaro, 11 kwietnia 2014
jestem dzikością serca
zażywam miękkie narkotyki
palę papierosy mam krótkie włosy
idealny kumpel ale nie mąż
kilka mostów do spalenia
idę drogą krętą choć ze mną
biegnę przez ciemność w stronę lustra
mam kumpli gdy kasy się nie dusi
znajomości układy kilka spraw do załatwienia
kilka mostów do spalenia
idę drogą krętą choć ze mną
przez noc biegnę wszystkim na złość
pokażę ci swoją moc
dotrzymaj towarzystwa
gdy na stole czysta
kilka mostów do spalenia
idę drogą krętą choć ze mną
nie mam domu straciłem sens
w sercu pustka dotyka gwiazd
zmienię się mam kilka chwil
kto przygarnie kto wytłumaczy
Regulamin | Polityka prywatności
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.